Uncategorized

Pierwszy Ogród -Nowa ksiazka Janusza Weissa

Kochani, napisalem ksiazke o moim dziecinstwie i wczesnej mnlodosci. Nazywa sie Pierwszy Ogrod.  Rzecz zaczyna sie w latach piecdziesiatych, a konczy w 68 roku. Opisuje moje podworko – na rogu Alei Niepodleglosci i Koszykowej w Waeszawie. Opowiadam o szkole: liceum nr 14 im. Gottwalda, o kolezankach i kolegach, o nauczycielach.

Jezeli jestescie zainteresowani, zapraszam do kupienia. Ksiazka ilustrowana jest licznymi fotografiami z przeszlosci.
Pierwszy-Ogrod_resize302x202
Serdecznie pozdrawiam – Jnusz Weiss

Sentymentalny powrót do lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Janusz Weiss wspomina czasy dzieciństwa spędzonego w powojennej Warszawie. Dom na rogu ulicy Koszykowej i Alei Niepodległości oraz przylegający do niego ogród, to miejsce skąd słynny dziennikarz wyruszył w podróż swojego życia.

Nasze podwórko stanowiło więc enklawę, zamknięty ze wszystkich stron świat, który był kompletny i samowystarczalny. Świat zewnętrzny niemal nas nie interesował. Najdalsze wycieczki rowerowe odbywaliśmy na Pole Mokotowskie, ale niezbyt często. Zastanawiające, że i później , w młodości moje życie układało się tak, że zataczało tylko niewielki krąg wokół Pierwszego Ogrodu.

 

Janusz Weiss, dziennikarz, prezenter radiowy i telewizyjny, artysta kabaretowy (m.in. występował w z Jackiem Kleyffem i Michałem Tarkowskim w „Salonie Niezależnych”). Współtwórca Radia ZET i prowadzący wielu znakomitych audycji m.in. „Dzwonię do Pani, Pana w bardzo nietypowej sprawie”.

Kategorie: Uncategorized

6 odpowiedzi »

  1. …dalej strasza dzikie koty na podworku na rogu niepodleglosci i koszykowej. Joanna

  2. Było tak, jak piszesz. Ja też trochę piszę o tym w książce: o wartowniku, o sowieckich doradcach i ich rodzinach, o popiersiu Stalina na podwórku i o tym, że do diś w Google teren tego podwórka i sąsiedniego, także wojskowego z wejściem od Nowowiejskiej jest ocenzurowany: niewyraźny!
    Janusz Weiss

  3. Dobry start z tego podworka: bloki wokół były bezpieczne bo wojskowe, UB i KGB tylko.
    Z czasem byl uzbrojony żołnierz-wartownik.
    Do jednej klasy ze mną w pobliskiej szkole podstawowej nr. 33 w budynku z Gotwaldem przy ul. Nowowiejskiej 37 chodził (kiedy chciał) 9-10 letni rozwydrzony bachor i doprowadzal do rozpaczy kazdego nauczyciela. Wezwana kiedys do klasy na interwencje kierowniczka szkoły, ogromna kobieta, Eugenia Krzywobłocka (jej corka pisarka/poetka?), po Oswiecimiu, była tam w komórce konspiracyjnej z Cyrankiewiczem, zaufana towarzyszka bo to szkola dla TAKICH dzieci głównie tak jak Gotwald, złapała tego chlopca za kark i wywlokła go z klasy. Nie uderzyla go ale 9/10 latek nie byl dla niej problemem.
    Na korytarzu wlokła go (bo nie chcial wstac) i pamietam jego imię: Roman, plakał i ryknął do niej: „ty k…wo, puść mnie bo sprowadzę na Ciebie KGB”. Puscila go jak rozpalone żelazo, aż upadł a ona odeszła do kancelarii. Ja zdziwiony i przerażony pomoglem mu wstac i pytam: „rudy, co ty gadasz?” Wyjasnil mi: był synem starszego wiekiem (60?) pułkownika KGB w rosyjskim mundurze, ani słowa po polsku, a jego mlodziutka żona znała tylko parę słów. Raz byłem u nich w domu i spotkałem rodzinkę. Starszy brat juz młodym oficerem KGB. Kierowniczka szkoły wiedziała kim jest jego ojciec. Wezwała mnie od razu do kancelarii i roztrzęsiona zapytala: ” i co?”. Jakoś zrozumialem i uspokoilem ją: „nic nie będzie, wie że rozrabiał i boi sie ojca, że dostanie lanie”. Tak sie to skończyło.
    Wzdluz Al. Niepodleglosci były ich biura potem WSI a do dzis ktorejs tam następnej agencji wojskowej – na zewnątrz z nazwy zostało tylko „Biuro przepustek”.
    Wejdz na Google map i wpisz ulicę. Poldek mieszkał za rogiem.

    http://maps.google.pl/maps?oe=utf-8&rls=org.mozilla:en-US:official&client=firefox-a&q=al.niepodleglosci,+warszawa,+mapa&um=1&ie=UTF-8&hq=&hnear=0x471eccd7215c13d9:0xe19a220b1297b8fa,Aleja+Niepodleg%C5%82o%C5%9Bci,+Warszawa&gl=pl&sa=X&ei=7wDBUNuoIojptQadpoHQDg&ved=0CCsQ8gEwAA

    Dwa kamienne lwy ktore „ujeżdżałem” po drodze jeszcze do przedszkola w tym bloku do niedawna jeszcze tam siedzialy strzeżąc wejścia.
    Wiekszosc dzieci tam dopiero uczylo sie polskiego bo w ich domach panował rosyjski. Rzeczywiscie straszylo na podwórku na podjeździe bo rozwydrzone potomki lokatorow uczyły koty jak fruwać z najwyższego (7?) piętra.
    Dozorca mógł tylko czekać na lądowanie i sprzątać….
    Skąd te bestialstwo i bezkarność sie wzięła? 😉
    Nasze niewinne dzieciństwo ale niektorzy ojcowie…. ku chwale socjalizmu i ZSRR!

  4. Coraz zabawniej dookola swiata. Otoz ja tez znam Joanne, z czasow gdy pracowalam w ONZ w Genewie i tam mieszkalam w latach 1982-1989. Do
    o dzis sie czasem kontaktujemy, choc mieszkam teraz w Berlinie i czasem troche w Warszawiel Mato tego, chodzilam tez do Gottwalda w latach 1959- 1963 i mieszkalam niedaleko od was, bo na rogu Pieknej i Marszalkowskiej, czyli na Placu Konstytucjie

    j,

  5. Joasiu, oczywiscie ze cie pamietam, mieszkaliscie tuz nad nami. Pozdrow ode mnie serdecznie Malgosie. Zachecam do przeczytania ksiazki, bo znajdziesz tam wiele wspomnien o wspolnych znajomych, O smietniku nie pisze. Nie balem sie go. Chodzilismy tam strzelac z procy do butelek.

  6. Dzien dobry „januszku” (tak zostales w moich wspomnieniach), Niepodleglosci 245 czyli to samo podworko jest tez moim miejscem dziecinstwa gdzie najstraszniejszym miejscem byly smietniki na samym koncu od stron Alej. A w smietnikach dzikie koty. Chodzilam tam aby sie BAC, sama, aby bylo najstraszniej. A potem uciekalam, szczesliwa ze sa inne miejsca, bezpieczne. Sciskam cie serdecznie i innych kolegow i kolezanki z podworka z rogu Alej niepodleglosci i koszykowej. Joanna Pióro (mialam tez starsza siostre, Malgosie).

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.