Uncategorized

Michnik o Gomulce cz 2

Nadeslala Ola Orit

ola orit

reunion68

 

Czesc pierwsza

KLIKNIJ TUTAJ

*******************

Wielki zwrot
Ale skąd komuniście przyszło do głowy takie rozwiązanie? Przecież nikt na to nie wpadł, może poza jakimiś grupami radykalnej prawicy, grupą Piaseckiego. A tu nagle Gomułka i PPR mówią o „ziemiach piastowskich”, o granicy na Odrze i Nysie.
– Oni to wzięli oczywiście od endeków. Bo przecież nigdy przedtem nikt z nich nie pisał o żadnych ziemiach. Natomiast oni patrzyli na mapę. Mieli informacje, co kombinują Rosjanie, i zakładali, że państwo wpadnie w ich ręce. Zwrot, by tak rzec, narodowo-państwowy następuje nie tylko u Gomułki. Spójrzmy, co się działo w I Armii. Na pierwsze tezy Alfreda Lampego5, a potem na tezy Berlinga, które pisali mu Sokorski6 i Prawin7. To jest już wyraźnie zwrot ku myśleniu w kategoriach państwa. Dodajmy do tego, że zwrot ku myśleniu w kategoriach państwa dokonuje się u Stalina. Te epolety, Suworow, Kutuzow… I jego słynny toast – że wielki naród rosyjski nam zaufał. Popełniliśmy błędy, a mimo to zaufał.
Można więc mówić o wspólnej tendencji, wynikającej z przeżyć czy też mobilizacyjnych potrzeb II wojny światowej?
– Można mówić o jakiejś kopii myślenia. W 1945 r. Gomułka tępił, jak mógł, tych komunistów, którzy rozumowali w kategoriach polskiej republiki sowieckiej. Była taka sprawa, że usunęli wtedy z partii znanego komunistę Zawadzkiego – „Jasnego”8. Z partii! Dlatego, że on gdzieś tam optował za modelem polskiej republiki radzieckiej.
„Jasny” był też w tym czasie rywalem Gomułki w aparacie.
– Nie jest więc tak, bym miał do Gomułki – jak twierdziła na łamach „Przeglądu” Anna Tatarkiewicz – stosunek bezrefleksyjnego antykomunisty. W sumie oceniam go krytycznie, uważam, że masę rzeczy spieprzył, zwłaszcza po 1956 r., kiedy nie wykorzystał szans na zmiany. Ale nigdy nie zapomnę, że w 1956 r. był bohaterem narodowym. Że po nim taką popularność w narodzie mieli już tylko Wojtyła i Wałęsa. I nikt więcej. Ale też pamiętam, że w kolejnych latach zwyciężyło w nim doktrynerskie, ale i plebejskie przekonanie, że inteligencji nie wolno wierzyć, że trzeba z nią batem. Zresztą Wyszyński też wielkiej wiary w inteligencję nie miał. Uważał, że płaszczy się przed siłą.
Gomułka też musiał się liczyć z siłą. Tą za wschodnią granicą.
– W 1956 r. Gomułka miał szeroki margines swobody. Później, gdy przyszedł czas konfliktu z Chinami – jeszcze szerszy. A on wtedy założył, że będzie ortodoksyjnie prosowiecki i nie pozwoli sobie na żadne eksperymenty. W dwóch sprawach był ostrożny. Kościół i kolektywizacja. I wprawdzie z Kościołem poszedł na awanturę, ale to była awantura limitowana.

Tutaj żyły dwa narody
Patrząc na historię polskiej lewicy, PPS i PPR, wśród wielu elementów różniących te partie jeden jest zadziwiający – stosunek do kwestii żydowskiej. PPS podchodzi do niej w sposób otwarty, nie dzieli swoich działaczy na „właściwie” i „niewłaściwie” urodzonych. A PPR chowa towarzyszy o „złym” pochodzeniu.
– Zależy kiedy. Podczas okupacji w sprawie żydowskiej stanowisko PPR jest wzorowe. Bezkompromisowe. Mogę boleć nad tym, ale żadna inna prasa podziemna nie prezentuje tak jednoznacznie krystalicznego stanowiska jak prasa PPR-owska.
A WRN-owska?
– Bardzo przyzwoite. Ale nie tak jak prasa PPR-owska. Te teksty pewnie pisali Żółkiewski9, Bieńkowski10, czyli ludzie, którzy tak właśnie myśleli i którzy dla tych wartości przed wojną znaleźli się w tym środowisku. Tam nie ma miejsca na ślad wahania! Jeśli chodzi o WRN, to mniej wiem, natomiast na pewno na ich stanowisko wpłynął problem postawy części środowisk żydowskich po 1939 r. na Wschodzie. Kiedy wielu ludzi o orientacji PPS-owskiej pojechało na niedźwiedzie. To dlatego syndrom antysowiecki w środowiskach PPS był bardzo silny. Kto był za Sowietami, ten siłą rzeczy był dla PPS-owców podejrzany.
Stosunek do ZSRR – to dzieliło PPS i PPR najbardziej.
– Bo PPS to była partia niepodległości Polski! To była dla nich sprawa zasadnicza.
Później PPR zachowuje się inaczej, jeśli chodzi o towarzyszy narodowości żydowskiej.
– Gdy komuniści wzięli władzę, zobaczyli, że PPR-owski aktyw czysto etnicznie polski był bardzo wąski i nieliczny. Owszem, bez trudu znajdowali ludzi do milicji czy do samorządu gminnego, natomiast znaleźć ludzi do propagandy już było gorzej. Sięgano więc do towarzyszy pochodzenia czy narodowości, czy jak to nazwiemy, żydowskiej. Wtedy pojawiła się logika zmieniania nazwisk, dlatego że tezą opozycji antykomunistycznej, zwłaszcza prawicowej, było, że PPR to żydokomuna. Oni chcieli uniknąć tego zarzutu.
Że są obcy?
– To dotyczyło nie tylko żydowskich nazwisk. Np. Staszewski11, który był na Śląsku, wcześniej nazywał się Szuster. To było niemieckie nazwisko. Moczar nazywał się Diomko. To było ukraińskie. Mazur12 nazywał się Horenko – ukraińskie! Spolszczanie nazwisk było w PPR powszechne. A cel tego był prosty, Gomułka powiedział to, czy też napisał, jeszcze w roku 1944 – niech nas zwalczają jako polskich komunistów, a nie jako obcą agenturę!
We Francji nikomu nie przeszkadza, że Dominique Strauss-Kahn ma żydowskie korzenie, ba, był głównym kandydatem do prezydentury. Sarkozy ma korzenie węgierskie. Wieloletnim premierem był Pierre Mendes-France, wywodzący się z rodziny żydowskiej…
– Przed wojną premierem rządu Frontu Ludowego był socjalista Leon Blum. Ale Francja ma inną historię! We Francji nie było fenomenu żydowskiego sztetlu. Żydzi mieszkający we Francji w swojej ogromnej masie byli zasymilowani. To byli tacy Żydzi jak Stefan Meller. Stuprocentowy Polak. A mimo to Francja miała sprawę Dreyfussa! To znaczy, że dla francuskiej prawicy rdzenność oznaczała tyle co prawicowość, militaryzm i katolicyzm. Ten związek był tak mocny, że sprawa Dreyfussa podzieliła Francję na pół. W końcu zwyciężyła Francja republikańska, Jaurčsa, Clemenceau, a nie Francja ancien-régime’u, monarchistyczna itd., niemniej jednak nawet w takim kraju ten problem istniał.
Bój o Francję trwał przez całą III Republikę. Formacja monarchistyczna, katolicka parokrotnie była o włos od odwrócenia biegu historii.
– I nigdy nie wygrała. Natomiast w Polsce sytuacja była o tyle inna, że tutaj żyły dwa narody! Tu naprawdę żył naród żydowski, który miał swój język, religię, strój, obyczaj, literaturę, teatr, film, pamięć zbiorowych emocji itd. To byli ludzie, którzy nie tylko nie byli Polakami, ale nie chcieli nimi być.
Ale w większości chcieli być obywatelami Rzeczypospolitej.
– Nas nigdy nie uczono historii Rzeczypospolitej. Nas uczono historii Polski, która de facto była historią etnicznych Polaków. I to głównie zaboru rosyjskiego. W podręcznikach nie było miejsca na odrębność śląską czy pomorską. Nas nie uczono historii Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, Niemców ani Żydów, którzy byli fragmentem Rzeczypospolitej Wielu Narodów. Co my wiemy o Niemcach, którzy mieszkali w Polsce, byli obywatelami Polski przed rokiem 1939? Nic nie wiemy!
Zostały po nich kawałki cmentarzy ewangelickich.
– Właśnie. A potem nas uczono, żeśmy wrócili na stare piastowskie ziemie, co było budowaniem mitu na piasku. Otóż jeżeli z tej perspektywy popatrzeć na ówczesne myślenie komunistyczne, było tam kilka wątków bardzo istotnych. Po pierwsze, przekreślamy tradycje Rzeczypospolitej Wielu Narodów, jest historia Polski. I w tym sensie przyjęto endecką wizję Polski – Polska dla Polaków, ziemie zachodnie… Być może wtedy nie było dla nas rozwiązań lepszych, nie wykluczam tego. Bo to nie Polacy budowali tamten świat, tylko budowano nam go w Moskwie, w Poczdamie, w Londynie, w Waszyngtonie, w Jałcie. Niemniej jednak skutki tego były takie, że nie było ani miejsca na historię innych narodów składających się na całość Rzeczypospolitej, ani też na odrębność świadomości istnienia Żydów jako narodu. A do tego wszystkiego przychodzi rok 1948, powstanie Państwa Izrael.

Rozrzedzanie, czyli sytuacja władzy
Wielu Żydów chce tam wyjeżdżać.
– I wyjeżdżają, i do pewnego momentu Stalin temu sprzyja. Z Polski idzie do Izraela nielegalna emigracja. Szkoleni są w Czechosłowacji żołnierze izraelskiego wojska, Hagany. Bo to jest operacja antyangielska! To wszystko załamuje się jednego dnia – jest już uznany Izrael, do Moskwy przyjeżdża pierwsza ambasador Izraela Golda Meir. I na jej powitanie na ulice wychodzi 100 tys. Żydów rosyjskich. Stalin to zobaczył i się przeraził, że ma u siebie potencjalną V kolumnę.
I stąd później się wzięli lekarze truciciele?
– A przedtem Salomon Michoels13.
Wepchnięty w 1948 r. pod ciężarówkę…
– Stalin zablokował też czarną księgę, którą przygotowywali Erenburg z Grossmanem. To ten moment, w którym zaczyna się wielkie kłamstwo.
Antysemityzm w komunizmie…
– To postawiło PPR w sytuacji szalenie wieloznacznej, dlatego że w Polsce antysemityzm był językiem prawicy. Nigdy żadna lewica, włącznie z komunistami, na coś takiego by sobie nie pozwoliła. I w gruncie rzeczy to jest powód, dla którego w Polsce nie było sprawy lekarzy.
Były operacje tzw. rozrzedzania.
– Odsuwano komunistów, z pochodzenia Żydów, z różnych eksponowanych stanowisk.
By nie kłuli w oczy.
– Czuwał nad tym głównie Zambrowski14, który był sam pochodzenia żydowskiego. Ja bym powiedział, że tutaj była już pewna sytuacja władzy. Każda władza unika otwierania sobie nowych frontów ze społeczeństwem, zwłaszcza jeżeli to jest władza, która nie ma legitymizacji. Której jedyną legitymizacją jest siła.
A wizja sprawiedliwego świata? Awansu mas ludowych? Świetlanej przyszłości?
– Ale to jest legitymacja dla nich samych, we własnym środowisku.
Taki Józef Tejchma15, chłopak z biednej wsi, został tymi ideami uwiedziony.
– Wielu ludzi było uwiedzionych. To nie tylko Tejchma, Jacek Kuroń przecież też. Natomiast przez cały czas była to opcja zdecydowanie mniejszościowa.

Szkoła janczarów
Polscy komuniści wzięli więc gigantyczny wiraż. W porównaniu z tymi z roku 1935 to byli inni ludzie.
– Pamiętajmy o dwóch rzeczach. Ci z 1935 r., z pierwszej linii, w 99% zostali wymordowani przez Stalina. Ci, którzy przyszli w ich miejsce, to był drugi, trzeci garnitur. Gomułka przed wojną w KPP nie był żadną wybitną postacią. On się stał wybitny w okresie PPR, w czasie wojny. I w tym sensie był znacznie mniej doktrynerski, mniej dogmatyczny, bo nie był tak obkuty w cytatach z Lenina, Stalina, Marksa i Engelsa. Ale jednocześnie to był człowiek, którego myślenie w 1948 r. to było coś na podobieństwo Tity.
Stąd hasło polskiej drogi do socjalizmu.
– W 1956 r., kiedy wrócił, to było optimum, bo uratował Polskę od rosyjskiej interwencji. Ale wszystko, co później, to już był anachronizm. Nie rozumiał nowych wyzwań.
On się cały czas bał o granice zachodnie.
– Panicznie! Ale przecież większa tolerancja w dziedzinie kultury tym granicom by nie zagroziła. Jednocześnie miałem wrażenie, że tak edukował aparat, żeby ten aparat zaostrzał jego strachy. I o ile na poziomie Gomułki, gdy zestawimy daty 1956 i 1970, to miało wymiar wielkiego szekspirowskiego dramatu, to już na poziomie kadr w aparacie bezpieczeństwa nie ma ani śladu Szekspira. To jest Władysław Machejek16.
Jak to możliwe – komuniści stworzyli szkołę partyjną, tam wychowywali sobie kadry, swoich następców. I wychowali sobie pokolenie, które przeprowadziło czystki 1968 r.! Choćby Stefan Olszowski17. Zdolny, inteligentny, tylko co ma wspólnego ze swoimi nauczycielami?
– Można też powiedzieć, że oni wychowali janczarów. Leszek Kołakowski, Jacek Kuroń, Karol Modzelewski, Wiktor Woroszylski to są wszystko ludzie tego miotu! Bronisław Baczko, Stefan Amsterdamski. Komunizm był atrakcyjny dla istotnej części młodego pokolenia z różnych przyczyn. Dla jednych to była idea sprawiedliwości, dla drugich to była idea władzy. A władza ma to do siebie, że przyciąga tych, którzy jej łakną. I każda władza deprawuje. A jak mówił lord Acton – władza absolutna deprawuje absolutnie.
Wychowanków komunizmu dzieli pan na idealistów i ludzi żądnych władzy.
– Ale byli też tacy w pół drogi – Tejchma, Rakowski, Barcikowski, Werblan, którzy mieli trochę tego i trochę tego. W końcu zwyciężał w nich instynkt władzy i idealizmu było coraz mniej.

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. Doskonaly artykul o hanbiacej karcie w historii Polski powojennej. Nie potrafie usprawiedliwic w zadnej mierze postepowania Gomulki wobec Zydow, moge tylko postawic go w jednym szeregu z Hitlerem. Razem zrobili Polske „Judenrein.” A my pokladalismy w nim tyle nadziei w Pazdzierniku 1956 roku. To smutne, ze Polska rzadzil- tak- rzadzil ciemniak o ograniczonej inteligencji, ktory po utracie zebow w wiezieniu nie tylko nie zmadrzal troche, ale do reszty sparszywial. Jego twarz i wypowiedzi na starych wiadomosciach filmowych wzbudzaja we mnie odraze, a oklaski i entuzjazm przedstawicieli narodu polskiego nasuwaja stare pytanie: czy istnieje jeszcze wieksze dno moralne? To wymaga wielu lat, zeby ten narod uleczyc od choroby zwanej „pan-nienawiscia” do wszystkiego co inne, niezaleznie od ustroju politycznego.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.