Uncategorized

Milczenie i zaglada

Nadeslala Mona Cravson

mona cravson

Likwidacja getta warszawskiego maj 1943 roku

Likwidacja getta warszawskiego maj 1943 roku

Karskiego nazywa się często „człowiekiem, który próbował powstrzymać Holokaust”, ale nawet on nie uniknął oskarżeń o antysemityzm.

„Denuncjowanie przeciwników politycznych jako antysemitów i faszystów jest stosowanym od dawna chwytem rosyjskiej propagandy”. Słowa te wypowiedział kilka tygodni temu znany amerykański historyk Timothy Snyder, a okazją było spotkanie w siedzibie Fundacji Pomnika Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie, poświęcone Janowi Karskiemu i Witoldowi Pileckiemu.

Zdaniem Snydera sowiecki aparat propagandowy chciał Karskiego zhańbić w oczach Amerykanów i zneutralizować jego antykomunistyczną postawę. Dlatego przedstawiał go jako antysemitę. Podobnie postępował wobec Pileckiego. „Teraz identyczne chwyty stosowane są na Ukrainie, by kompromitować nowy rząd” – puentował swój wywód Synder.

Warto popatrzeć na działalność Jana Karskiego w takim właśnie kontekście. Pamięć o Holokauście bywa przecież nie od dziś instrumentalizowana na użytek bieżącej walki politycznej. W Polsce przerabiamy ten problem od ćwierćwiecza dość głęboko, zwłaszcza od ukazania się w roku 2000 głośnych „Sąsiadów” Jana Tomasza Grossa – książki, która wywołała burzliwe dyskusje na temat zachowań Polaków wobec Żydów pod okupacją niemiecką.

Wróćmy jednak do Jana Karskiego i najważniejszej w jego życiu misji. Kiedy tuż po klęsce wrześniowej ten przedwojenny urzędnik MSZ został kurierem Polskiego Państwa Podziemnego, miał się stać świadkiem wydarzeń, którym w tamtych czasach trudno było dać wiarę.

Plan „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, czyli zagłady europejskich Żydów, został przyjęty przez kierownictwo III Rzeszy dopiero w trakcie konferencji w Wannsee 20 stycznia 1942 roku. Tak więc antysemityzm stanowił istotny element ideologii nazistowskiej, ale jego stopniowa realizacja przez państwo niemieckie nie była czymś jawnym.

„Niemiec 
wziął się za Żydów”

W historii Europy prześladowania Żydów nie stanowiły czegoś nowego. Ale nigdy nie przybierały charakteru ich fizycznej eksterminacji. Pogromy czy wypędzenia zdarzały się od średniowiecza. Żydzi byli wtedy postrzegani jako odrębna, zamknięta w sobie, grupa religijna czy wręcz warstwa społeczna. Taka kategoria jak „naród” jeszcze w zasadzie nie istniała. Wrogość chrześcijańskich mieszkańców Europy wobec Żydów nosiła zatem znamiona nie antysemityzmu, lecz antyjudaizmu, a to nie to samo.

Nowoczesność, której początki kojarzone są z oświeceniem, zaczęła wyprowadzać Żydów z getta. Wtedy z rozkładu feudalnych społeczeństw stanowych wyłoniły się narody. U progu XX wieku Żydzi także otrzymali szansę, by stać się jednym z nich – wybrać syjonizm i walkę o własne państwo w Palestynie. Takie aspiracje miały ich upodobnić do innych narodów. Ale były też projekty zdejmujące odium odmienności poprzez samo unieważnienie faktu bycia Żydem. Jedna z takich opcji zakładała udział w komunistycznej rewolucji, której rezultatem miało być światowe państwo bezklasowe i ponadnarodowe. Drugą była asymilacja w wersji liberalnej. Oznaczała rezygnację z tożsamości żydowskiej, kształtowanej wcześniej przez język, obyczaje, a zwłaszcza religię, na rzecz nabywania pełnoprawnego obywatelstwa państwa świeckiego.

Hannah Arendt z perspektywy końca lat 30. XX stulecia wskazywała paradoksalność skutków asymilacji. Żydzi w Niemczech, zamiast korzystać z przywileju przynależności do nowoczesnego społeczeństwa otwartego, z upływem czasu zaczęli doświadczać ostracyzmu, jakiego nie zaznali nigdy wcześniej. Dlaczego tak się stało? Dlaczego dokonało się coś, co nie mieściło się nawet w głowach antysemitów, którzy poprzestawali na planach wydalenia Żydów z Europy?

Niemcy po swojej klęsce w pierwszej wojnie światowej, rozpadzie monarchii Hohenzollernów i postanowieniach traktatu wersalskiego były państwem upokorzonym. W społeczeństwie ukształtował się podatny grunt dla wszelkiego rodzaju politycznych resentymentów. Swoje ostrze kierowały one w liberalne, „zgniłe” wartości Zachodu. To one miały niszczyć naród niemiecki, pozbawiając go możliwości reakcji na zagrożenie ze strony obcych kapitalistycznych „wyzyskiwaczy”. Podsycanie tych resentymentów było wspólne dla konserwatywnych elit ziemiańskich, komunistów oraz nowej siły politycznej – NSDAP. Wkrótce społeczny poklask znalazła narracja o określonym etnicznym pochodzeniu „wyzyskiwaczy”. Nazistom udało się przekonać znaczną część społeczeństwa niemieckiego, że za jego nieszczęścia odpowiadają światowa „żydowska plutokracja” i światowy „żydowski bolszewizm” (co oznaczało zarazem desygnowanie przez NSDAP komunistów na swoich wrogów).

Caly artykul

KLIKNIJ TUTAJ

 

 

 

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.