Uncategorized

Bliski Wschód: Nowe sojusze na nowe niespokojne czasy

Nadeslal Tadek Grabowski

reunion 69 .1

Na Bliskim Wschodzie trwa rozgrywka o najwyższą stawkę, kto w niej wygra będzie dyktował reguły gry przez najbliższą dekadę. Na szali są koronowane głowy arabskich monarchów, przyszłość Islamu, ale przede wszystkim życie milionów ludzi
asad

Bliboard przedstawiający Baszara al-Asada przy autostradzie łączącej Aleppo z Damaszkiem

Kiedy w lutym 2014 roku wpływowy szejk Ahmed Aladoan z Ammanu, członek silnego jordańskiego klanu Adwan napisał na Facebooku: „Allah jest obrońcą dzieci Izraela”, w świecie arabskim wybuchła prawdziwa burza. Na jego głowę posypały się kalumnie, szejkowi grożono śmiercią. Niedługo potem klan Adwanów odciął się od niesfornego Aladoana, ten jednak nadal uparcie powtarzał swoje. Tłumaczył, że wersy koraniczne podkreślają, że Ziemię Świętą Żydom dał Allah, aż do dnia Sądu Ostatecznego (Sura Al-Ma’ida, wers 21), to właśnie oni w świętej księdze byli wskazywani jako dziedzice tego terytorium (Sura Al-Shara, wers 59).

Szejk z typową dla siebie swadą skarcił islamskich radykałów, podkreślił, że wśród jego braci są ci, którzy „przekręcają słowa Koranu”. Nazwał ich kłamcami, dopytywał się, gdzie w Koranie znaleźli słowo Palestyna.

Historia szejka Aladoana została podchwycona głównie przez media arabskie i izraelskie. Arabowie krytykowali „skandaliczne” wypowiedzi szejka, a Żydzi chwalili za „odwagę i prawdomówność”. Wydawałoby się, ze Aladoan to po prostu dziwaczny news –do tego małego kalibru – w niekończącym się korowodzie informacji dotyczących konfliktu żydowsko-arabskiego.

Nic jednak bardziej mylnego. Aladoan nie powinien być traktowany jako odszczepieniec, margines świata arabskiego. Przynajmniej teraz.

Gra o najwyższą stawkę
Podczas, gdy według Europejczyków głównym konfliktem, który zagraża stabilności Bliskiego Wschodu są wojny szyicko-sunnickie, arabscy przywódcy już wcześniej rozumieli, że walka o przyszłość całego regionu odbywa się gdzie indziej. Jest to konflikt nie między wszystkimi sunnitami a szyitami. Zdaniem Davida Rothkopfa z „Foreign Policy”, nową osią sporu jest walka sunnickich i szyickich ekstremistów, którzy „są adwokatami przeprowadzenia zbrojnej rewolty, zwolennikami politycznego islamu”. Ich wspólnym wrogiem są umiarkowani muzułmanie, którzy bronią islamu, jednak opowiadają się za jego ewolucją i nie dążą do narzucania siłą swoich poglądów. Jest to, więc starcie sprzecznych wizji islamu – ekstremistycznego i umiarkowanego. W tym równaniu spór sunnicko szyicki traci na ważności.

Widząc starcia Kurdów z Islamskim Państwem w Iraku, walki plemienne w Libii czy ataki terrorystów na egipskim Synaju, łatwiej dostrzec, że to, co ogarnia Bliski Wschód nosi wspólny mianownik. – To frakcyjna walka o dominacje w regionie – podkreśla Fareed Zaakaria na antenie CNN. Jest to rozgrywka o najwyższą stawkę, kto w niej wygra będzie dyktował bliskowschodnie reguły gry przez najbliższą dekadę.

Strach przed radykalnym islamem, którzy przelewa się przez terytorium Libii, Libanu, Syrii czy Iraku jednoczy dziś nawet geopolitycznych wrogów. Zagrożenie przed radykałami, którzy dążą do stworzenia tej lub innej formy świętego kalifatu zbliżyło dziś elity Syrii, Libanu, Libii, Jordanii, Autonomii Palestyńskiej, Egiptu, Iraku, Iranu, Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wszystkie te państwa z tej lub innej przyczyny są przecież dla fundamentalistów z Bractwa Muzułmańskiego, Al-Kaidy czy Państwa Islamskiego wrogiem ideowym. Często zresztą z zupełnie różnych przyczyn. Państwo Islamskie postrzega Iran za wroga religijnego, mimo, że trudno nazywać Persów bliskimi przyjaciółmi USA. Natomiast Arabia Saudyjska jest dla tego ugrupowania „kundlem regionu” między innymi z powodu bliskich kontaktów z Waszyngtonem. Niemniej lista zarzutów islamistów jest długa: Syria to religijny alawicki odszczepieniec, Jordania to kolaborant syjonistów zarządzany przez świętokradczą i samozwańczą monarchię haszemitów, władze Egiptu to z kolei zdrajcy własnego narodu, którzy siłą obalili demokratycznie wybranego prezydenta z Bractwa Muzułmańskiego.

Ta sytuacja spowodowała, że liderzy świata muzułmańskiego wbrew partykularnym interesom gospodarczym zaczęli zbliżać się do siebie. Na Bliskim Wschodzi powstaje, więc niezwykły sojusz. – Wspólne zagrożenie jest tak wielkie, że na bok odsunięto sprawę ambicji geopolitycznych Iranu, czy sprawę krwawej polityki Baszara al-Asada – zauważa Rothkopf.

Żydowski partner

Zasada „wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem” okazała się silniejsza od wszelkich kulturowych podziałów, bo niespodziewanym członkiem nowej koalicji państw muzułmańskich stało się państwo żydowskie. Chyba od powstania Izraela w 1948 roku nie doszło do takiego (nieoficjalnego) zbliżenia między Tel Awiwem a światem arabskim. Co więcej, analitycy wskazują, że wzbierająca fala radykalnego islamu znacząco poprawiła stosunki Izraela z Rosją i Indiami, które postrzegają ten kraj jako ważnego sojusznika w walce z islamskim separatyzmem.Te zmiany mają konsekwencje nie tylko dla regionalnej, ale globalnej dyplomacji. Najjaskrawiej nową linię podziału widać było w drugiej połowie lipca, w czasie, kiedy operacja izraelskiego wojska „Pierścień Obronny” w Gazie była najintensywniejsza. Podczas, gdy dyplomaci ONZ i Unii Europejskiej oskarżali Izrael o zbrodnie wojenne i planowe akcje wymierzone przeciwko ludności cywilnej, arabscy politycy nagle nabrali wodę w usta.Trudno temu się dziwić. Liderzy Hamasu będącego palestyńską odnogą Bractwa Muzułmańskiego wielokrotnie podkreślali, że wygrana z Izraelem jest tylko elementem w ich batalii z innowiercami. Celem religijnych przywódców ruchu jest oczyszczenie całego regionu z „elementów obcych”. Nieprzypadkowo od 2007 roku, kiedy Hamas objął władzę w Gazie, to terytorium opuściło 2/3 chrześcijan palestyńskich.

Niedługo po rozpoczęciu interwencji zbrojnej Izraela w Gazie arabscy politycy zaoferowali pomoc finansową Palestyńczykom, tradycyjnie potępili Izrael za „agresję terytorialną”. Tym samym zachowali się tak, jak w czasie wszystkich poprzednich starć palestyńsko-żydowskich. Niemniej tutaj podobieństwa się kończą. Krytyka postępowania Żydów tym razem zajmowała marginalną pozycję w wypowiedziach arabskich elit. Te skupiły się przede wszystkim na wyrażeniu poparcia dla egipskiej oferty zawieszenia broni między Hamasem a Izraelem. – Potępiamy izraelską agresję i w pełni popieramy egipską propozycję zawieszenia broni – w zeszłym tygodniu powiedział król Jordanii Abdullah II.

Przypomnijmy, że Egipcjanie nie zgodzili się na jakiekolwiek warunki wysuwane przez Hamas. Chodzi m.in. o otwarcie granic Gazy, uruchomienie portu lotniczego itd. Jest to oczywiście plan równie korzystny dla Egiptu, jak Izraela. Oba państwa w końcu postrzegają to ugrupowanie jako swojego przeciwnika.

Sytuacja, w której świat arabski zamiast naciskać i lobbować za Palestyńczykami, optuje za korzystnym dla Żydów planem rozejmu jest, co najmniej niecodzienna. Jednak jeszcze bardziej niecodzienne były wypowiedzi szeregu arabskich publicystów, którzy bezlitośnie krytykowali działania Hamasu. Na przykład saudyjska prasa, która tradycyjnie oskarżała Izrael o dokonywanie na Palestyńczykach zbrodni, „które przyćmiewają dokonania nazistów” nie oszczędziła słów krytyki pod adresem palestyńskich elit politycznych. – Izolacja Hamasu, jego polityczna impotencja, jego walka z jakimikolwiek wiarygodnymi reprezentantami palestyńskiego ludu, wszystko to powoduje, że dla świata to kryminalna organizacja – czytamy w saudyjskiej gazecie „Al Watan”.

Najgorzej z Hamasem obeszły się jednak media egipskie, w których wielokrotnie odpowiedzialnością za konflikt obarczano palestyńskich przywódców. – Dziękuję tobie Netanjahu. Oby Bóg dał nam więcej takich ludzi, jak ty, żebyśmy mogli zniszczyć Hamas – pisała dziennikarka Azza Sami na łamach gazety „Al-Ahram”. – Khaled Mashal (lider Hamasu – dop. red.) prowadzi tę wojnę z Kataru, gdzie przebywa ze swoim bratem Al.-Qaradhawim (…) Khaled dżihad jest w Gazie. Jeżeli byłbyś prawdziwym mężczyzną, jutro rano pojawiłbyś się w Gazie. Jeżeli chcesz, przyjedź do Egiptu wpuścimy cię do Gazy przez nasze przejście graniczne w Rafah – żartował w swoim programie telewizyjnym popularny dziennikarz Ahmad Mousa. – Dlaczego twoje zbrojne brygady chowają się między cywilami? Dlaczego do swoich operacji używacie domów zwyczajnych ludzi? Doskonale wiecie, że kiedy wysyłacie rakiety z domów, w te domy chwilę później spadną rakiety Izraela – grzmiał.

Różne kraje, jeden problem
Aby lepiej zrozumieć przyczyny stojące za unifikowaniem się państw regionu przeciwko fundamentalistom, należy także spojrzeć na modus operandi islamistycznych grup. Jak argumentują analitycy „Debka File” państwa regionu dostrzegają dzisiaj, że dzielą bardzo podobne wyzwania geopolityczne. Aby to dostrzec wystarczy porównać wydawałoby się dwa kompletnie różne konflikty: ten w Gazie i na terenie północnego Iraku.

Zdaniem „Debka File istnieją pomiędzy nimi zasadnicze cechy wspólne. W obu wypadkach siły rządowe (Izraela, Iraku) „przez lata stały bezczynnie, podczas gdy Islamskie Państwo w Iraku i Hamas w Gazie, systematycznie wzmacniali swój potencjał militarny”. Analitycy „Debka File” uważają, że trwające konflikty pokazały do czego doprowadza militarna bezczynność: „Irackie jednostki zamiast wcześniej stawiać opór penetrującym kraj siłom Islamskiego Państwa, podkuliły ogon”.

Okopany, radykalizujący się Hamas, czy trwająca właśnie ofensywa Islamskiego Państwa uzmysłowiły liderom, że „naloty powietrzne nie są zdolne do powstrzymania zagrożenia ze strony islamistów”. Tę lekcję już wcześniej odrobiły także Stany Zjednoczone – na terytorium Jemenu, Pakistanu czy Afganistanu.

Oglądając masakry dokonywane przez islamistów na Jazydach w Iraku, czy bojowników Hamasu, którzy w walce z Izraelem ukrywają swoje arsenału w palestyńskich szpitalach czy szkołach, można dostrzec jedną wspólną: zaślepiający fanatyzm. Fanatyzm, który w ten lub inny sposób zagraża niemal wszystkim graczom regionu, I to zdaje się właśnie zaczęli dostrzegać politycy muzułmańscy.
Tadeusz Markiewicz

http://niwserwis.pl/artykuly/bliski-wschod-nowe-sojusze-na-nowe-niespokojne-czasy.html

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.