Portal ewamaria 2013
Juliczka
ŚWIĘTO ŚWIATŁA
I.
Jest oto północ roku i północ dnia świętej
Łucji, o twarzy ledwie siedm godzin widocznej;
Słońce już zgasło, na kopule mrocznej
iskrzą się tylko gwiazd zimne diamenty
~John Donne „Nokturn na Świętą Łucję, najkrótszy dzień w roku”.
Tłum. Stanisław Barańczak
II.
Bliżej nam do Halloween zza ocaenu niż do Święta Światła przez Bałtyk. Szkoda. Orszak świętej Łucji jest daleko ładniejszy od straszydeł biegających po ulicach i pukających do drzwi: „cukierek albo psikus”.
Kult świętej Łucji wywodzi się z jej rodzinnych Włoch, do Szwecji dotarł z Niemiec. Święta Łucja, która nie chcąc porzucić swojej wiary pozbawiła się oczu, stała się patronką dnia, uchodzącego za najkrótszy dzień w roku. Wspomaga też ludzi niewidomych. W starych ludowych wierzeniach, w Polsce zachowanych jedynie w opowieściach, jest to okres szczególny. To pora „umierania” słońca, groźny i magiczny czas.
Czas czarownic, przed którymi Święta Łucja miała bronić domostwa. Modlono się do niej, a na progach chat i obór rozkładano odpowiednie zioła. Na drzwiach stajni kreślono krzyż święconą kredą. Wypowiadano magiczne zaklęcia, a ich znajomość była równie ważna jak sekrety siania i orania. Wierzono, że od 13 grudnia na wschodzie przestaje ubywać dnia, a tylko na zachodzie skraca się on jeszcze do 21 grudnia, zatem kultowy dzień był porą graniczną sprzyjającą czarom i mocom nieczystym. Dlatego okadzano tego dnia dom i obejście, pieczono placki z zielem, które podawano zwierzętom, aby czarownice podczas długiej nocy nie mogły wyrządzać szkód.
Na tej Hałeczkowej zielonej ulice
Wiliją Świętej Łucji jadą czarownice…
tak opowiada piosenka góralska o zlocie czarownic w Hałeczkowej.
Każdy gospodarz czuwał tej nocy i pilnował swojego domostwa. Wydaje się wątpliwe, czy jeszcze ktoś o tym pamięta, czy zna zaklęcia równie dobrze, jak tajniki uprawy roli.
III.
W szkołach, miejscach pracy, pubach częstuje się gości kawą i pszennymi bułeczkami z szafranem. W domach dzień zaczyna przed świtem śniadaniem i intonuje się pieśń
Santa Lucia.
IV.
Kochana Kajso!
/…/
Czy i w tym roku nie wybrano Cię na sztokholmską Łucję? Sądząc z fotografii, jaką mi przysłałaś, jsteś akurat tak miła i czarująca, jak można by tego wymagać od królowej światła. Nie stawałaś do konkursu, powiadasz? W takim razie sama jesteś sobie winna, że to nie Ty wczoraj wieczorem jechałaś przez miasto w pięknym diademie i w białym futrze z królika.
W domu obchodziliśmy dzień Łucji bardzo sumiennie. Łucją była Alida, ubrana w swoją najlepszą białą koszulę z haftami. Prawdę mówiąc, wyobrażałam sobie zawsze Łucję bardziej wiotką, przynajmniej że nie powinna ważyć (napisałam: marzyć, freudowska pomyłka) ponad dziewięćdziesiąt kilo, ale może było to mylne wyobrażenie, którego powinnam się wyzbyć. W każdym razie bardzo było miło, kiedy obudziły mnie rano głębokie, choć nieco fałszywe dźwięki głosu Alidy, gdy huknęła: „Santa Lucia, świetlane zjawisko!” z taką siłą, że zdawało się, że sufit uniesie się w górę, i gdy potem podała mi do łóżka kawę, świeże bułeczki szafranowe i pierniczki. W ślad za Alidą, całkowicie w cieniu jej bujnych kształtów, dreptał jako paź Jerker, w papierowym kapeluszu w kształcie głowy cukru. Przyznać trzeba, że równie szczerbatego pazia nikt chyba nigdy nie widział, przynajmniej na naszej półkuli. Znowu wypadły mu dwa zęby, odkąd widziałam go ostatnio. Nie wiedziałam, że dzieciom może wypaść tyle zębów naraz.
Szybko wypiłam kawę i poszłam za Alidą do sypialni, bo bardzo byłam ciekawa miny Moniki, gdy zobaczy Łucję. Sądziłam, że będzie zdumiona, jak gdyby spadła z księżyca, ale wyobraź sobie, że nie! Usiadła na łóżku, spojrzała badawczo na Alidę i powiedziała z największym spokojem:
– Masz świecę we włosach!
I to było wszystko.
Gdy Alida przebrnęła przez „Santa Lucię” mniej więcej pięć razy, wszystkim nam ogromnie obrzydła ta piosenka. Zaśpiewaliśmy wobec tego „Staffan był stajennym”, a potem czas już był najwyższy pędzić do szkoły. Ulice były ciemne, ale w każdym niemal oknie paliły się świece. Kręciło się po nich sporo ludzi z koszykami z świąteczną kawą w ręku. Nie wyobrażaj sobie zatem, proszę, że w Smastad byle jak obchodzą to święto, o nie. W szkole duża sala przybrana była świecami, a w klasach także paliły się świece.
Kajso, już wkrótce ferie świąteczne. Majken przy pomocy Alidy przewraca cały dom do góry nogami. Uważa, że nie byłoby prawdziwych świąt, gdyby wszystkie okna nie były wymyte, wszystkie podłogi wyfroterowane i każda łyżka tak wyczyszczona, żeby się można było w niej przejrzeć.
V.
Wróżba nie wróżba, przysłowie: Od Łucyi…
Od Łucyi dni dwanaście
Policz sobie do Wilii
Patrz na słonko i na gwiazdy
A przepowiesz miesiąc każdy.
https://ewamaria2013texts.wordpress.com/2014/12/13/christmas-1-santa-lucia/