wspomnienia

Moj dzionek

 

Prasa endecka wytykała Tuwimowi żydowskie pochodzenie, nazywając go „gudłajem”, a jego poezję „pachnącą czosnkiem”. W 1926 r. odpowiedział takim wierszem:

Mój dzionek.

Ledwo słoneczko uderzy
W okno złocistym promykiem,
Budzę się hoży i świeży 
Z antypaństwowym okrzykiem. 

Zanurzam się aż po uszy
W miłej moralnej zgniliźnie
I najserdeczniej uwłaczam
Bogu, ludzkości, ojczyźnie. 

Komunizuję godzinkę,
Zatruwam ducha, a później
Albo szkaluję troszeczkę,
Albo, gdy święto jest, bluźnię 

Zaśmiecam język z lubością,
Znieprawiam, do złego kuszę,
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze. 

Czasem mnie wujcio odwiedza,
Miły, niechlujny staruszek,
Czytamy sobie, czytamy
Talmudzik, Szulchan-Aruszek. 

Z wujciem, jewrejem brodatym,
Emisariuszem sowietów,
Śpiewamy pierwszą brygadę,
Chodzimy do kabaretów. 

Od oficerów znajomych
Wyłudzam w czasie kolacji
Sekrecik jakiś sztabowy
Lub planik mobilizacji. 

Często mam misje specjalne
To w Druskiennikach, to w Kielcach
I wywrotowców werbuję
Na rozkaz Moskwy do Strzelca. 

Do domu wracam pogodny,
Lekki jak mała ptaszyna,
W cichym mieszkaniu na Chłodnej,
Czeka drukarska maszyna. 

Odbijam sobie, odbijam
Zielone dolarki śliczne,
Komunistyczną bibułę,
Broszurki pornograficzne. 

A potem mała orgijka
W ramionach płomiennej Chajki!
(Mam w domu taką sadystkę
Z odsskiej czerezwyczajki.) 

I choć mam milion rozkoszy
Od Chajki krwawej i ryżej,
To ciężko mi! Nie na sercu,
Lecz wprost przeciwnie i niżej. 

Niech się ciężarem tym ze mną
Podzieli któryś z rodaków!
Mój Boże ile tam siedzi
Głupich endeckich pismaków.

 

Podczas bankietu literatów narodowiec i antysemita Adolf Nowaczyński wzniósł następujący toast:
– Panie i panowie! Nie ma literatury polskiej bez Mickiewicza, nie ma Mickiewicza bez „Pana Tadeusza”, nie ma „Pana Tadeusza” bez Jankiela. Niech żyje Julian Tuwim!
Kolejny toast wygłosił Tuwim:
– Panie i panowie! Nie ma literatury polskiej bez Mickiewicza, nie ma Mickiewicza bez „Pana Tadeusza”, nie ma „Pana Tadeusza” bez Jankiela, nie ma Jankiela bez cymbałów. Niech żyje Adolf Nowaczyński!


27 grudnia 1953 roku zmarł Julian Tuwim – polski poeta pochodzenia żydowskiego, którego teksty stały tekstami przebojów Ewy Demarczyk, tłumacz literatury rosyjskiej, współtwórca grupy poetyckiej Skamander. Był autorem zbiorów wierszy Czyhanie na Boga, Sokrates tańczący, Rzecz czarnoleska, satyry Bal w operze, poematu Kwiaty polskie, wierszy dla dzieci, z których najbardziej znana i lubiana jest Lokomotywa, zbiorów osobliwości obyczajowo-literackiej Czary i czarty polskie, Pegaz dęba. W 1951 roku otrzymał Nagrodę państwową Swoistą ciekawostką z życia Juliana Tuwima, o której niewiele się mówi jest fakt, że uratował on życie pięciu żołnierzy wyklętych: po wojnie Julian Tuwim interweniował u prezydenta Bolesława Bieruta i w Urzędzie Bezpieczeństwa, aby uratować życie pięciu partyzantów Narodowych Sił Zbrojnych. Wśród wspomnianej piątki partyzantów był m.in. porucznik Jerzy Kozarzewski ps. ,,Konrad”, który w czasie okupacji hitlerowskiej pomagał matce poety pani Adeli Tuwim. Tuwim pomógł również podpułkownikowi szefowi Biura Informacji w KG NSZ Mirosławowi Ostromęckiemu ps. ,,Orski”, wobec którego poeta nie miał żadnych zobowiązań. Ostatecznie Tuwimowi udało się nakłonić prezydenta Bieruta, by ten skorzystał z prawa łaski.

 

Przyslala Anna Gant

reunion-691.jpg

Kategorie: wspomnienia

1 odpowiedź »

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.