wspomnienia

BABI JAR

BABI JAR – ROCZNICA ZBRODNI 29 września 1941 r. przypadał Jom Kippur, jedno z najważniejszych żydowskich świąt religijnych, dzień pokuty, żalu i wyznawania grzechów.

Tego właśnie dnia Niemcy zebrali tysiące kijowskich i okolicznych Żydów.  Żydom kazano stawić się z pieniędzmi, kosztownościami oraz ciepłymi ubraniami, co sugerowało daleką podróż.

Z miejsca zbiórki grupami po sto osób Żydzi w obstawie SS i ukraińskiech pomocników poprowadzili ich pod miasto do głębokiego wąwozu zwanego Babim Jarem; to miejsce było przeklęte już wcześniej – tam właśnie stalinowscy oprawcy mordowali i grzebali swe ofiary.

Na miejscu w grupach 10-osobowych podchodzili do wąwozu i zostawali zabici strzałami z broni automatycznej.

Ofiary musiały kłaść się na ziemi (za chwilę na ciałach innych ofiar) i były zabijanie strzałem w tył głowy. Pierwsza fala bestialstwa trwała dwie doby bez przerwy. Kaci głuszyli się wódką. Bezpośredni dowódca Sonderkommanda 4a, standartenführer SS Paul Blobel, z wykształcenia architekt, będzie alkoholikiem do końca życia, czyli do dnia stracenia 8 czerwca 1951 r.

Jak zeznawał później Fritz Höfer, rozebranych Żydów prowadzono do wąwozu o dużych wymiarach. Gdy byli już na brzegu wąwozu, kładziono ich na ziemi lub już zabitych Żydach. Kiedy człowiek już leżał, przychodził strzelec i zabijał go strzałem w tył głowy. Egzekucje trwały całymi dniami aż do 3 października.

Wedle niemieckich raportów zabito wówczas 33 771 Żydów.

„Prawdziwy ja – umarłem tam, to, co pozostało po mnie – było wykrzywionym cieniem”, – wspominał jeden z tych, którzy potrafili ocaleć w Babim Jarze.

Naoczni świadkowie tamtych straszliwych wydarzeń opowiadali, jak do olbrzymiego parowu wchodziły kolumnami ludzie, prowadząc za ręce dzieci i niosąc pakunki i walizki. Nie odważyli się na odmówienie wykonania rozkazu dowództwa niemieckiego z dnia 27 września 1941 roku, w myśl którego wszyscy żydzi mieli zebrać się w dzielnicy Babi Jar. W końcu ulicy urządzono punkt przejściowy, przez który przechodziło po 30-40 osób. Zabierano im rzeczy i zmuszano do rozbierania się.

Potem kijami ludzi zapędzano do przejść w nasypie na krawędzie parowu o głębokości 20-25 metrów. Na przeciwnym końcu znajdował się karabin maszynowy. Strzały zagłuszała muzyka i hałas stwarzany przez samolot, który krążył nad parowem. Po tym, gdy rów wypełniały 2-3 warstwy ciał, przysypywano je ziemią. „W ciągu dwóch dni 29-30 września 1941 roku faszystowska zonderkomanda rozstrzelała tam ponad 33 tysiące osób – ludzi starszych, mężczyzn, kobiet, dzieci”, – powiedział ambasador Izraela w Kazachstanie Israel Mej Ami, który jako dziecko w latach wojny doświadczył na sobie potworności Holocaustu:

„Każda osoba dorosła, niezależnie od tego, czy jest wierząca, czy nie, ma własną wizję piekła i tego, jak ono wygląda. Wiemy, że pisał o tym Dante oraz inni. Jednak myślę, że to, co stało się w Babim Jarze, było właśnie piekłem. Czytając wspomnienia ofiar tamtej tragedii, nie mogę pozbyć się tego wrażenia”.

Razem z żydami w tej dzielnicy Kijowa znaleźli swój ostatni azyl także Cyganie i jeńcy wojenni, należący do różnych narodowości Związku Radzieckiego, i zwykli Ukraińcy, którzy usiłowali ratować żydów przed zagładą.  Dokładnych danych odnośnie liczby ofiar brakuje, wymieniane są różne liczby na podstawie danych pochodzących z niemieckich archiwów. W każdym przypadku chodzi o setki tysięcy ludzi, przecież po masakrze wrześniowej w Babim Jarze ludzi rozstrzeliwano jeszcze w ciągu 104 tygodni – we wtorki i soboty. „Ludzkość nie uświadomiła jeszcze sobie do końca całej skali i znaczenia tamtej tragedi”, – uważa historyk, przedstawiciel komitetu do spraw utrwalenia pamięci ofiar Babiego Jaru Witalij Nachmanowicz:

„Chociaż Babi Jar stał się symbolem Holocaustu na skalę światową, fakty wykazują, że prawie jedna trzecia zabitych tam nie była żydami. Ważniejsze jest jednak co innego. Jeśli nawet traktujemy Babi Jar tylko jako symbol Holocaustu, to Holocaust jest problemem nie tylko żydowskim. Doświadczenie nowoczesnej Europy wykazuje, że Holocaust stanowi część integralnej pamięci narodów europejskich. Jako globalna humanitarna tragedia, zadała ona wielki cios w europejską mentalność. I dzisiejsza Europa usiłuje w jakiś sposób uzmysłowić sobie tę problematykę, aby przystosować się do życia w sytuacji po Holocauście”.

„Tragedia Babiego Jaru jest ciemną plamą w historii ludzkości, pamięć o nim powinna pomagać nam w walce o ugruntowanie ideałów tolerancji na świecie,” – wyraża przekonanie prezydent Europejskiego Kongresu żydowskiego Wiaczesław Kantor. Jego zdaniem, ksenofobia i nietolerancja rasowa są obecnie palącymi problemami naszej wielonarodowej planety. „Tylko pielęgnacja pamięci historycznej może zapewnić nam przekonanie o zachowaniu pokoju i tolerancyjnego nastawienia narodów wobec siebie”.
BABI JAR – ROCZNICA ZBRODNI 29 września 1941 r. przypadał Jom Kippur, jedno z najważniejszych żydowskich świąt religijnych, dzień pokuty, żalu i wyznawania grzechów.

Tego właśnie dnia Niemcy zebrali tysiące kijowskich i okolicznych Żydów. Żydom kazano stawić się z pieniędzmi, kosztownościami oraz ciepłymi ubraniami, co sugerowało daleką podróż.

Z miejsca zbiórki grupami po sto osób Żydzi w obstawie SS i ukraińskiech pomocników poprowadzili ich pod miasto do głębokiego wąwozu zwanego Babim Jarem; to miejsce było przeklęte już wcześniej – tam właśnie stalinowscy oprawcy mordowali i grzebali swe ofiary.

Na miejscu w grupach 10-osobowych podchodzili do wąwozu i zostawali zabici strzałami z broni automatycznej.

Ofiary musiały kłaść się na ziemi (za chwilę na ciałach innych ofiar) i były zabijanie strzałem w tył głowy. Pierwsza fala bestialstwa trwała dwie doby bez przerwy. Kaci głuszyli się wódką. Bezpośredni dowódca Sonderkommanda 4a, standartenführer SS Paul Blobel, z wykształcenia architekt, będzie alkoholikiem do końca życia, czyli do dnia stracenia 8 czerwca 1951 r.

Jak zeznawał później Fritz Höfer, rozebranych Żydów prowadzono do wąwozu o dużych wymiarach. Gdy byli już na brzegu wąwozu, kładziono ich na ziemi lub już zabitych Żydach. Kiedy człowiek już leżał, przychodził strzelec i zabijał go strzałem w tył głowy. Egzekucje trwały całymi dniami aż do 3 października.

Wedle niemieckich raportów zabito wówczas 33 771 Żydów.

„Prawdziwy ja – umarłem tam, to, co pozostało po mnie – było wykrzywionym cieniem”, – wspominał jeden z tych, którzy potrafili ocaleć w Babim Jarze.
Naoczni świadkowie tamtych straszliwych wydarzeń opowiadali, jak do olbrzymiego parowu wchodziły kolumnami ludzie, prowadząc za ręce dzieci i niosąc pakunki i walizki. Nie odważyli się na odmówienie wykonania rozkazu dowództwa niemieckiego z dnia 27 września 1941 roku, w myśl którego wszyscy żydzi mieli zebrać się w dzielnicy Babi Jar. W końcu ulicy urządzono punkt przejściowy, przez który przechodziło po 30-40 osób. Zabierano im rzeczy i zmuszano do rozbierania się.
Potem kijami ludzi zapędzano do przejść w nasypie na krawędzie parowu o głębokości 20-25 metrów. Na przeciwnym końcu znajdował się karabin maszynowy. Strzały zagłuszała muzyka i hałas stwarzany przez samolot, który krążył nad parowem. Po tym, gdy rów wypełniały 2-3 warstwy ciał, przysypywano je ziemią. „W ciągu dwóch dni 29-30 września 1941 roku faszystowska zonderkomanda rozstrzelała tam ponad 33 tysiące osób – ludzi starszych, mężczyzn, kobiet, dzieci”, – powiedział ambasador Izraela w Kazachstanie Israel Mej Ami, który jako dziecko w latach wojny doświadczył na sobie potworności Holocaustu:

„Każda osoba dorosła, niezależnie od tego, czy jest wierząca, czy nie, ma własną wizję piekła i tego, jak ono wygląda. Wiemy, że pisał o tym Dante oraz inni. Jednak myślę, że to, co stało się w Babim Jarze, było właśnie piekłem. Czytając wspomnienia ofiar tamtej tragedii, nie mogę pozbyć się tego wrażenia”.

Razem z żydami w tej dzielnicy Kijowa znaleźli swój ostatni azyl także Cyganie i jeńcy wojenni, należący do różnych narodowości Związku Radzieckiego, i zwykli Ukraińcy, którzy usiłowali ratować żydów przed zagładą. Dokładnych danych odnośnie liczby ofiar brakuje, wymieniane są różne liczby na podstawie danych pochodzących z niemieckich archiwów. W każdym przypadku chodzi o setki tysięcy ludzi, przecież po masakrze wrześniowej w Babim Jarze ludzi rozstrzeliwano jeszcze w ciągu 104 tygodni – we wtorki i soboty. „Ludzkość nie uświadomiła jeszcze sobie do końca całej skali i znaczenia tamtej tragedi”, – uważa historyk, przedstawiciel komitetu do spraw utrwalenia pamięci ofiar Babiego Jaru Witalij Nachmanowicz:

„Chociaż Babi Jar stał się symbolem Holocaustu na skalę światową, fakty wykazują, że prawie jedna trzecia zabitych tam nie była żydami. Ważniejsze jest jednak co innego. Jeśli nawet traktujemy Babi Jar tylko jako symbol Holocaustu, to Holocaust jest problemem nie tylko żydowskim. Doświadczenie nowoczesnej Europy wykazuje, że Holocaust stanowi część integralnej pamięci narodów europejskich. Jako globalna humanitarna tragedia, zadała ona wielki cios w europejską mentalność. I dzisiejsza Europa usiłuje w jakiś sposób uzmysłowić sobie tę problematykę, aby przystosować się do życia w sytuacji po Holocauście”.

„Tragedia Babiego Jaru jest ciemną plamą w historii ludzkości, pamięć o nim powinna pomagać nam w walce o ugruntowanie ideałów tolerancji na świecie,” – wyraża przekonanie prezydent Europejskiego Kongresu żydowskiego Wiaczesław Kantor. Jego zdaniem, ksenofobia i nietolerancja rasowa są obecnie palącymi problemami naszej wielonarodowej planety. „Tylko pielęgnacja pamięci historycznej może zapewnić nam przekonanie o zachowaniu pokoju i tolerancyjnego nastawienia narodów wobec siebie”.
*

Kategorie: wspomnienia

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.