Ciekawe artykuly

BIEDNY DZIENNIKARZ PATRZY NA RACJE STANU

Napisala i przyslala  Helena Szmuness

 

Czabański, powiada Michal Karnowski,

przywrócił w TVP pluralizm i wrażliwość na patriotyzm oraz polską rację stanu”.

Pluralizm i racja stanu to są pojęcia bardzo sprzeczne, nie dające się pogodzić i dziennikarz z krwi i kości powinien na słowa „racja stanu” reagować wysypką alergiczną. Pluralizm nie uwzglednia „racji stanu”. Pluralizm to wielość pogladów i opinii, niekoniecznie państwowych czy państwowotwórczych. I jak się dba o „polską rację stanu”, to się zaniedbuje inne racje, które są co najmniej tak samo ważne, a nieraz jeszcze ważniejsze.

Lata temu, gdy Jacek, brat Michała Karnowskiego stawiał pierwsze kroki w BBC jako reporter, przytrafiła się nam taka wymiana zdań. Nie pamiętam dokładnie o jaką wiadomość poszło, miało to coś wspólnego z jakimś zadrażnieniem na osi Praga-Wraszawa, bodaj o plany budowy elektrowni atomowej w Polsce, blisko czeskiej granicy. Miałam swój rzadki (nienawidziłam!) dyżur w Newsroomie, kiedy przyszło doniesienie z Warszawy od Jacka właśnie. Wzbudziło ono moje poważne zastrzeżenia, gdyż było poświęcone w całości stanowisku polskiemu, i ani słowa dlaczego Czesi protestują przeciwko planom. Zadzwoniłam do Jacka do Wraszawy, pytając dlaczego nie ma ani słowa o stanowisku Pragi. „Bo mnie chodzi tutaj o polska racje stanu” – usłyszałam w odpowiedzi.

Starałam się poczatkującemu dziennikarzowi wytłumaczyć, że jeśli chce bronić „racji stanu”, czyjejkolwiek: polskiej, brytyjskiej, mongolskiej, to nie powinien pracować dla BBC, gdyż to radio akurat dba o rzetelną informację, a nie o czyjekolwiek racje stanu.

Nie wiem, czy go wówczas przekonałam, ale wiem, że Jacek Karnowski póki pracował dla BBC, trzymał się zasad, zachowywał się bez zarzutu, ja sama nigdy już nie musiałam mu podstawowych prawd tlumaczyć, a nawet udało się nam wspólnie sprokurować kilka całkiem dobrych programow – on z Warszawy, ja z Londynu. Lubiłam go jako kolegę i ceniłam jako dziennikarza. Alas, poor Yorrick, I knew him well….

Spieszę dodać, że incydent ten wydarzył się jeszcze w czasach, gdy szefem redakcji był Eugeniusz Smolar, rozumny, rozumiejący czym jest radio publiczne i otwarty na argumenty. Pewnie, że miewałam z nim różne konflikty, pracowaliśmy razem wiele lat, często w atmosferze stresu, ale nie przypominam sobie wypadku by różnice zdań wybuchały między mną a Gienkiem w sprawach zasadniczych. Jeśli już, to byla to „kosmetyka”.

Później Smolar wrócił do Polski, nastał nowy reżim i w procesie decyzyjnym uczestniczyli już młode, gładkie, ułożone – ach jak przyjemnie to wreszcie wyznać – półgłówki, którzy nie mieli nic przeciwko bronieniu „polskiej racji stanu”. Ale to już była końcówka.

 

Kategorie: Ciekawe artykuly

1 odpowiedź »

  1. Trudno brac twoje argumenty powaznie skoro uwazasz BBC za zrodlo rzetelnych informacji

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.