Uncategorized

NARÓD MORDERCÓW I NIEWOLNIKÓW

Tomasz Piatek

I znowu po weekendzie tyle jest wesołych tematów, o których można by zabawnie napisać. Armageddon w warszawskim metrze, który zablokował komunikacyjnie całą stolicę. Ksiądz-pedofil ze Szczecina, który pozazdrościł biskupowi-actimelkowi z Gdańska jego hodowli danieli i postanowił sobie założyć hodowlę Francuzów (złapał dwóch, zresztą całkiem dojrzałych – i uwięził ich u siebie na plebani). Weekendowy magazyn „Gazety Wyborczej”, w którym Marek Beylin zapewnia, że edukacja uchroni nas przed powrotem nazizmu, a kilka stron wcześniej Jan Hartman domaga się, żeby edukację zlikwidować (swoją drogą, to kolejny przykład cywilnej dezercji: przedsiębiorcy nie chcą płacić podatków, policjanci wynajmują się bandytom jako ochroniarze, a edukatorzy nie chcą edukować – czy nie tak upadają cywilizacje?). Ale nie mogę o tym wszystkim pisać, nie mam siły żartować, Feliks nie będzie wesoły i nie będzie piosenki.

Wczoraj wieczorem przeczytałem książkę Stefana Zgliczyńskiego Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali. Przez całą noc miałem koszmary: małe dzieci czepiały mi się nóg i błagały, żebym ich nie zabijał. Albo żebym, zanim je zabiję, po raz ostatni ponosił je na barana. Nie zgrywam się – i nikomu nie życzę takich snów.

Teoretycznie książka Zgliczyńskiego nie powinna mną aż tak wstrząsnąć. Po Grossie, po My z Jedwabnego Anny Bikont, po ostatnich wystąpieniach Andrzeja Lederapowinienem być gotowy na prawdę. Już wcześniej czytałem o żydowskich dzieciach wbijanych przez Polaków na widły i wrzucanych do płonącej stodoły. A jednak do tej pory gdzieś z tyłu głowy słyszałem głos, który szeptał usprawiedliwienia, usprawiedliwienia kuriozalne, ale miło usypiające: „To tylko Jedwabne… To tylko Radziłów… No prawda, jeszcze Kielce, tam twoi krewni stali nad wodą, patrzyli na utopione i ukamienowane Żydówki… Ale to tylko Kielce… I tylko ciemni ludzie, motłoch…”. Szczególnie to ostatnie usprawiedliwienie było parszywe, ale o tym za chwilę.

Proszę Państwa, Stefan Zgliczyński zebrał w swojej książce te wszystkie niezliczone Radziłowy i Jedwabne rozrzucone po całej Polsce. Zebrał powiatowe polowania na Żydów, zebrał świadectwa i opracowania, które do tej pory w Polsce znane były tylko historykom. Powstało proste, łatwe w czytaniu dzieło dla szerokiej publiczności – dzieło przerażające.

Dla jasności i dobitności, pozwolę sobie wyliczyć tezy przekonująco udowodnione przez Zgliczyńskiego:

– po pierwsze, już przed wojną Polacy (i to nie tylko ONR i endecy, ale także sanacyjny rząd) przygotowywali się do antysemickiej czystki etnicznej (i nie chodzi tu tylko o słynny Madagaskar; polscy wysłannicy rozmawiali z Hitlerem o przesiedleniu Żydów do innych kolonii);

– po drugie, korzystając z przyzwolenia (nieraz cichego) Niemców, Polacy niemal od pierwszych dni okupacji rozpoczęli rzeź Żydów (czasem zabijali ich samodzielnie, czasem rękami hitlerowców, którym wydawali swoje ofiary); ta rzeź wykorzystywała hitleryzm (Hitler stworzył dla niej okazję i przychylny klimat), ale z hitleryzmu nie wynikała: była logiczną konsekwencją przedwojennej polskiej ideologii antysemickiej, głoszonej przez rząd, prawicę i – co szczególnie ważne na wsi –  przez Kościół

– po trzecie, Państwo Podziemne nie tylko nie powstrzymywało morderców i szmalcowników, ale jego żołnierze mordowali Żydów w lasach oraz podczas powstania warszawskiego; dotyczy to nie tylko zbrodniczej formacji NSZ, ale także AK; bezpieczne dla Żydów były tylko niektóre (podkreślam, niektóre) oddziały AL; uwielbiani i wynoszeni na pomniki bohaterowie podziemia, tacy jak „Ogień” czy „Barabasz”, byli w rzeczywistości masowymi mordercami;

– po czwarte, mordowanie Żydów trwało po wojnie; znikło hitlerowskie przyzwolenie, zaczęły się komunistyczne zakazy, a mimo to życie Żydów nadal było zagrożone, nie tylko ze strony antykomunistycznego podziemia i nie tylko podczas słynnych pogromów; tłum spontanicznie linczował powracających Żydów w pociągach i na stacjach kolejowych, strzelała do nich „ludowa” milicja i „ludowe” wojsko;

– po piąte, nieliczni Sprawiedliwi byli traktowani przez ogół Polaków jak zdrajcy narodu;

– po szóste, podczas wojny na terenie Polski zginęło z rąk Polaków o wiele więcej Żydów niż Niemców.

Calosc TUTAJ

Przyslal Adam Mer

 

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.