Ciekawe artykuly

„LUD PRZYMIERZA”

 

„Wszelki antysemityzm chrześcijański jest nie tylko zaprzeczeniem chrześcijaństwa, ale jest także uderzeniem w Chrystusa. Jest przekreśleniem (przez chrześcijan!) dzieła Odkupienia dokonanego przez Chrystusa. ”

Ks. Michal Czajkowski

„Najważniejszym sposobem przezwyciężania istniejących jeszcze dzisiaj trudności jest postawa dialogu prowadząca do eliminowaniea nieufości, uprzedzeń i stereotypów oraz do wzajemnego coraz lepszego poznania się i zrozumienia, opartego na szacunku dla odrębnych tradycji religijnych, a także otwierająca drogę do współpracy w wielu dziedzinach …”

List pasterski Episkopatu Polski

„NOWE PRZYMIERZE” A CHRZEŚCIJAŃSKI ANTYJUDAIZM

Przeciętny chrześcijanin nie ma wątpliwości – słysząc o dwóch Przymierzach, starym i nowym – że kiedy przyszedł Mesjasz Jezus, drugie zastąpiło pierwsze. Tym bardziej, że „Stare Przymierze” to „Stary Testament”, a wiadomo, że kiedy ktoś sporządza nowy testament, to tym samym unieważnia stary. Żydzi dzisiejsi to potomkowie tamtych, którzy nie znaleźli drogi do „Nowego Przymierza”; a że „Stare” już nie istnieje, nie są oni już w żadnym Przymierzu z Bogiem. I tak dochodzimy do starego chrześcijańskiego antyjudaizmu, któremu ciągle dobrze się wśród nas powodzi, mimo cytowanego aforyzmu papieskiego, tylu słów i gestów Jana Pawła II i całej nowej „teologii po Oświęcimiu”.

ANTYSEMITYZM A EKUMENIZM

Dlaczego autentyczny ekumenizm nie jest do pogodzenia z jakimkolwiek antysemityzmem, także z „antysemityzmem ludzi łagodnych”? Odpowiedź moja chyba równie prosta, nieodkrywcza: postawa ekumeniczna to chrześcijaństwo głębsze, konsekwentniejsze, autentyczniejsze – a więc nie tylko alergicznie wrażliwe na szelką dyskryminację i pogardę, ale także z radością, pokorą i dumą przyznające się do pokrewieństwa ze „starszym bratem”, Izraelem Bożym, któremu tak wiele ma do zawdzięczenia. A więc nie chodzi o jakieś racje zewnętrzne, kurtuazyjne czy ideologiczne: że ekumeniście „nie wypada” żywić jakichkolwik resentymentów czy antypatii wobec Żydów … Chodzi o wierność Ewangelii.

Wszystkie zasady ekumeniczne potrzebne w stosunkach z innymi Kościołami i denominacjami chrześcijańskimi potrzebne są tym bardziaj w relacjach z judaizmem, a więc z partnerem szczgólnie obolałym, wrażliwszym, trudniejszym… Ekumenizm międzychrześcijanński to dobra szkoła dialogu z Żydami, odpowiedniego do nich podejścia, zrozumienia ich specyfiki, otwartości na ich bogactwa, spojrzenia na nich – i na nas – ich oczyma… Pozornie mogłoby się wydawać, że ekumenizm to tworzenie wspólnego frontu – przeciw … Ale to nie ekumenizm, to tylko strategia. Jestem głęboko przekonany, że im bardziej będziemy krajem ekumenicznym (a więc chrześcijańskim), tym spokojniej będą mogli żyć wśród nas nieliczni już Żydzi, tym ufniej będą ku nam spoglądać z daleka ocalali z najstraszniejszego Pogromu, a przepędzeni później i ich dzieci, tym szybciej odzyskamy dawne dobre imię. I tym bagatsi będziemy w naszej wierze, nadziei i miłości chrześcijańskiej, i międzychrześcijańskiej.

ANTYSEMITYZM CHRZEŚCIJAŃSKI – JUŻ W NOWYM TESTAMENCIE?

Pycha chrześcijańska wobec starszego brata Izraela jest wręcz śmieszna: „Jeżeli zaś niektóre gałęzie zostały odcięte, a na ich miejsce zostałeś wszczepiony ty, który byłeś dziczką oliwną, i razem (z innymi gałęziami) z tym samym korzeniem złączony na równi z nimi czerpałeś soki oliwne, to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeżeli się wynosisz, (pamiętaj, że) nie ty podrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie” (Rz 11,17-18).

Zresztą obraz drzewa oliwnego pokazuje również – i to jakże wymownie – wieczną – więź chrześcijaństwa z judaizmem. Kto neguje se żydowskie korzenie, nie rozumie swej własnej wiary chrześcijańskiej. Te bowiem korzenie to nie tylko monoteizm: to także Jezus! Jezus Chrystus nie należy do dziczki oliwnej, do wszczpionej gałązki, lecz do drzewa oliwnego, do jego pnia i korzeni. Kto się więc odcina od korzeni izraelskich, odcina się od Jezusa. Chrystus zresztą nie tylko należy do korzenia izraelskiego – z judaizmu współczesnego czerpał nieustannie soki żywotnie; świadczą o  tym dobitnie nasze Ewangelie. Nie można więc patrzeć na współczesny Mu judaizm jako na tło negatywne dla uwypuklenia i uwydatnienia godności Syna Człowieczego.  Nie można w kaznodziejstwie i katechizacji zaczernić obrazu tamtego judaizmu (a zaczernia się   i oczernia nawet Biblię Bożą), żeby tym mocniej zajaśniała postać Jezusa i treść Jego nauczania.

Stolica Apostolska (Rzym) przypomniała to w swym dokumencie z roku 1985 Żydzi i judaizm w głoszeniu Słowa Bożego i katechezie Kościoła katolickiego. Czytamy w jego zakończeniu: „Stwierdza się w szczególności żenującą ignorancję w dzedzinie historii i tradycji judaizmu i czasem wydaje się, że jedynie aspekty negatywne, a często karykaturalne, składają się na ogólną wiedzę wielu chrześcijan”. Niektórzy dobrzy (bez cudzosłowiu) chrześcijanie przekonują mnie, że gdy skończy się gadanie o wybraniu, o przywilejach, o roli w historii zbawienia, słowem: gdy zaczniemy traktować Żydów jak zwykłych ludzi i normalny naród pomiędzy innymi, ustanie wreszcie antysemityzm. Osobiście nie sądzę, że wolno nam przekreślić orędzie Pierwszego Testamentu i Listu do Rzymian. Odwrotnie: sądzę, że najskuteczniejszym remedium na antysemityzm chrześcijan jest właśnie podejście religijne do problemu żydowskiego, jest potraktowanie serio w naszym duszpasterstwie fragmentu z Listu do Rzymian 9-11. Kardynał Etchegaray powiedział na Synodzie Rzymskim w 1983 r.: „Dopóki judaizm pozostnie czymś zewnętrznym dla naszej historii zbawienia, narazżeni będziemy na odruchy antysemickie”. Podobnie Jan Paweł II w synagodze rzymsiej w 1986 r.: „Religia żydowska nie jest >zewnętrzna< w stosunku do nas, ale w jakiś sposób >wewnętrzna< dla naszej religii”.

W Ewangelii Jana widzimy jakąś korelację wzajemnnych krzywd, pretensji, nieporozumień, także kostnienia, a częściej szukania ratunku i własnej tożsamości, co prowadziło do wyodrębnienia się dwóch autonomicznych – niestety wrogich sobie – grup. Do tego, przy pracy redakcyjnej szkoły Janowej, doszła jeszcze wielka odległość czasowa od wydarzeń i sytuacji sprzed śmierci Jezusa. Nastąpił pięc pewien proces psychologiczny: uogólnienie i projekcja sytuacji z końca I wieku na czasy Jezusa, jak również próba wyjaśnienia własych niepowodzeń w misji wśród Żydów ich historyczną już winą odrzucenia Jezusa oraz próba oskarżania o niewiarę Żydów wobec zagrożenia niewiarą we własnych szeregach chrześcijańskich.
Jednak nie możemy tutaj mówić  o antysemityzmie chrześcijańskim na wzór antysemityzmu antyku: względy etniczne, społeczne, polityczne nie odgrywają w Ewangelii żadnej roli. Chodzi tylko o rozróżnienie tych nielicznych synów Abrahama, którzy przyjęli Jezusa, od tej większości, któa Go odrzuciła. Chodzi więc o wypowiedź wiary. Trudno dzisiaj osądzać tę wypowiedź wedle naszej wrażliwości humanistycznej i naszej refleks\ji teologicznej, ale naszą teologię, katechezę, kaznodziejstwo tak musimy kształtować, iżbyśmy już nigdy nie ranili żydowskich sióstr i braci naszego Zbawienia. Tak zwana teologia (czy biblistyka) po Oświęcimiu to nie jest skutek owego wstrząsu (Shoah) test to szukanie najgłęszej prawdy Słowa Bożego).

A przecież historia działania w chrześcijaństwie (Wirkungsgeschichte) omówionych przeze mnie krótko tekstów Nowego Testamentu pokazuje, żeśmy nie tylko duchowe i moralne rany zadawali Żydom. Teksty wyrwane z ich kontekstu historycznego i teologicznego mogą prowadzić do grzechu, a nawet zbrodni. Zrównanie w czwartej Ewangelii judaizmu z grzesznym, wrogim Bogu światem czy nazwanie Żydów przez św. Pawła wrogami wszystkich ludzi prowadziło do pogardy albo rozgrzeszało z niej, ale Mateuszowe „Krew Jego na nas i na dzieci nasze!” uspokajało sumienia chrześcijańskie Mesjasza, słuchacze Ewangelii miłości, nigdy nie opłaczemy dostatecznie antysemickich zbrodni niechrześcijańskich, a zwłaszcza chrześcijńskich… I nigdy nie przestaniemy prosić naszych braci i sióstr z Izraela Bożego o przebaczenie.

LEVINAS CZYTANY PO SOBORZE

Calosc TUTAJ

Kategorie: Ciekawe artykuly

3 odpowiedzi »

  1. Ja też jestem optymistą, nawet większym, niżTy, dlatego gdyż na ziszczenie się tych wspaniałych zmian czekać będziemy powiedzmy, z tysiąc lat. A więc przebiłem Cię swym optymizmem. Trochę niepokoi mnie tylko to, że chrześcijanie dają d. muzułmanom. Zatem ze swym optymizmem trochę przesadziłem. Jesteśmy kwita.

  2. Niech zywi nie traca nadziei…
    Drogi Jozefie Gelbardzie, w zasadzie zgadzam sie z Toba.., lecz kazdy strumyk czy rzeka ma swoj poczatek w kropli.
    Pesymizm to luksus, na ktory Zyd nie moze sobie pozwolic – ponoc Golda Meir tak powiedziala – w zasadzie zgadzam sie i z Nia.
    Milego poniedzialku i kolejnych dni…dla znekanych (nie tylko przez pozary) Zydow i wszystkich innych ludzi…

  3. Ładnie napisane, ale to chyba sobie a muzom. Czy odbiorcami są tysiące księży antysemitów, czy odbiorcami są miliony antysemitów całego świata, wprost międzynarodówka? Czy do pustogłowych ONRowców to dociera? Kto to czyta? Chyba bardziej Żydzi, niż Polacy, bo z naiwnością duszy czekają na jakiś znak odmiany.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.