Uncategorized

„Pieśn o zamordowanym żydowskim narodzie”,

Icchak Kacenelson

 


Jako komentarz do wpisu

BIEDNY CHRZEŚCIJANIN PATRZY NA GHETTO 

Przyslal Jakub Zimmerman ponizszy poemat

של המשורר יצחק קצנלסון. קטע מ”השיר על העם היהודי שנהרג
Icchak Kacenelson: „Pieśn o zamordowanym żydowskim narodzie”, poemat „O bólu mój”

Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie (jid. ‏דאָס ליד פֿון אויסגעהרגעטן ייִדישן פֿאָלק‎ Dos lid fun ojsgehargetn jidiszn folk) – poemat w języku jidysz, autorstwa żydowskiego poety, Icchaka Kacenelsona, uznawany za jedno z najwybitniejszych świadectw literackich Holocaustu i dzieł literatury światowej.

Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,
Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych
Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał
I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.

Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy –
O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…
I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby –
Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom – bezbronnym Żydom!

Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy
Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli
Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,
Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli.

Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,
Z pałką wzniesioną do ciosu – do domów przejętych trwogą.
Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych
Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu.

Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek,
I klęli: „Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!”
Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej,
By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę.

A na ulicy – oszaleć! Popatrz i ścierpnij, bo oto
Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą –
Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd –
Wozy! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom…

W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce.
Niektórzy milczą – ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem.
Patrzą… Ich wzrok… Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej?
Przy nich żydowska policja – zbiry okrutne i dzikie!

A z boku – Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich,
Niemiec przystanął z daleka i patrzy – on się nie wtrąca,
On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami!

Kategorie: Uncategorized

2 odpowiedzi »

  1. Mysle, ze takie sytuacje byly wyjatkowe. Zlo jest godne potepienia. Z reguly jednak, Zydzi bali sie Polakow, bardziej niz Niemcow, bo donosili, czesto bezinteresownie. Tragedia kazdego jest jednak dla niego tragedia calego jego swiata. Bo tak jak ratujacy jednego, jakby ratowal caly swiat, tak chyba mordujacy jednego, jakby mordowal swiat – napewno swiat tego nieszczesnika.

  2. To wiersz piekny i smutny. Wiersz ktory przedstawia jedno z najbardziej bolesnych pytan w historii Zydostwa, pytanie o moralnosci Kapo’s w obozach i tych wszystkich Zydow ktorzy wspolpracowali z Niemcami w pogromach, lapankach i gettach. To naprawde boli. Ale coz, Zydzi sa normanym narodem ani lepszym ani gorszym od innych. Kazdy narod ma swoje czarne plamy, plamy od ktorych sie chce uciekac ale ktore beda nas gonic na zawsze.

    Mowi sie po Hebrajsku „לא שופטים אדם במצוקתו” co znaczy ze „nie obwinia sie czlowieka w jego cirpieniu”. Nie bylem tam i nie moge powiedziec co tych okropnych Zydow mobilizowalo do tych strasznych aktow; bol, cierpienie strach czy po prostu chec wzbogacenia sie albo prosta nienawisc. Nie modle sie z ich dusze, potepiam ich czyny ale nie obwiniam, bo nie wiem, nie bylem tam.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.