Uncategorized

TOMCIO MUZYKANT

Natan Gurfinkiel

 


angielski dyrygent znany dotychczas jako thomas beecham miał nazwisko wywodzące się od beauchamp, co wskazywałoby na polskie korzenie nosiciela wymienionego surname.

w okolicy knightsbrigde jest niewielka uliczka pod nazwą „beauchamp place”.

za którymś z moich wczesnych pobytów w londynie umówiłem się z przyjacielem w tym właśnie miejscu, sprawa była dość pilna, musiałem więc wziąć taksówkę i zostałem poinstruowany, bym broń boże nie kazał pojechać na boszą plejs,bo kierowca nie będzie wiedział o co mi chodzi, ponieważ nazwa uliczki jest powszechnie wymawiana tak samo jak nazwisko dyrygenta z the royal philharmonic orchestra.

becham był zaprzyjaźniony z furtwänglerem, najwybitniejszym niemieckim dyrygentem, który w czasach trzeciego rajchu nie wyjechał śladem wielu innych znakomitych muzyków, wmówił sobie bowiem misję ratowania kultury niemieckiej przed zalewem brunatnego barbarzyństwa. ta demonstracja okazała się jednak bezużyteczna, bo wielki dyrygent nie docenił przebiegłości swego przeciwnika.

goebbels – rajchsminister propagandy, który zarządzał również kulturą, przejrzał tę grę słynnego wewnętrznego emigranta. zaczął go przeto obsypywać nagrodami i honorowymi tytułami, a kiedy ten usiłował wykręcić się od przyjmowania wyróżnień, goebbels przekonywał go, że nie mają one politycznego wydźwięku, bo jest on przecież genialnym muzykiem i za to właśnie zbiera nagrody.

sir thomas był jedynym człowiekiem, który mógł tytułować wielkiego dyrygenta: my boy, bo tak zwykł był zaczynać swe listy do furtwänglera.

z korespondencji tej zrodził się pomysł nagrania „czarodziejskiego fletu” mozarta w berlinie. w roku 1938. beecham dyrygował filharmonikami berlińskimi, którzy towarzyszyli solistom i chórowi berliner staatsoper. powstało w ten sposób to jedno najświetniejszych nagrań tej opery z m.in. znakomitym duńskim tenorem helge roswaenge i świetną sopranistką tianą lemnitz. warto też odnotować, że późniejsza słynna diva operowa elisabeth schwarzkopf brała udział w tym nagraniu jako młodziutka chórzystka.

thomas beecham był genialnym samoukiem i nigdy nie studiował w konserwatorium. nie miałby on szans na dyrygowanie orkiestrą, gdyby szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie przyszedł na świat w rodzinie właściciela prosperującej po dziś dzień wielkiej firmy farmaceutycznej. ojciec, widząc determinację i wierząc w muzyczny talent swego syna po prostu kupił mu orkiestrę. w przeciwieństwie do sienkiewiczowskiego janka, tomcio muzykant doczekał – dzięki pieniądzom rodziców.

również wilhelm furtwängler mógł zaryzykować pozostanie w niemczech, w czasach, kiedy dominującym kierunkiem w sztuce był represjonizm, urodził się bowiem w nader zamożnej rodzinie i nie groziłaby mu śmierć głodowa, nawet gdyby zabroniono mu dyrygować.

wracając wszelako do naszych baranów, czyli do sir thomasa (beechama), Bt, CH (baronet, companion of honour). znany kopenhaski muzykolog dr engur finkiel lansuje hipotezę, że thomas beecham był pochodzenia polskiego. wskazuje na to nieomylnie nazwisko beauchamp, które w oryginalnej wersji brzmiało krasnopolski. jego drugi człon wywodzi się nie od polski jako nazwy kraju, lecz od pola – le champ. przodkowie sir thomasa pochodzili ze zubożałej szlatchty, co popchnęło któregoś z praszczurów wielkiego dyrygenta do wywędrowania z ojczystych stron. jak widzimy, nie tylko w czasach premierowania tuska wyjeżdżało się za chlebem.

podobnie do przodków beechama postąpili w bliższych nam czasach dwaj muzycy – michał jackowski i robert dylański, którzy zasłynęli później jako michael jackson i bob dylan.

ród krasnopolskich miał też swe niderlandzkie odgałęzienie. w przeciwieństwie jednak do swych francuskich, a później angielskich krewnych, amsterdamska część klanu, aktywna w branży hotelarskiej, zachowała nazwisko w dziewiczym niemal w brzmieniu.

appendix

szanowna pani ministro od kultury i dziedzictwa narodowego, drodzy sejmowi układacze budżetu. nie pchałbym przed wasze oczy opowiastki o utalentowanym tomku-muzykancie, który dzięki pieniądzom mógł realizować swe powołanie, gdyby nie zaniepokoiła mnie wiadomość rozpowszechniona przez krajowe media. instrumentalista z orkiestry filharmonii narodowej w warszawie dorabia sobie jako kierowca, by móc jako tako się utrzymać.

świadomość tego, że nie można w nieskończoność obcinać wydatków na kulturę nie utorowała sobie jeszcze drogi do decydentów. ryzykujemy więc , że z muzyki ostanie się tylko disco polo, nie potrzebujące żadnych dotacji.

branża książkowa zdoła być może jeszcze przez czas jakiś wiązać koniec z końcem tylko dzięki temu, że paulo coelho choruje na świerzb palców i by ulżyć swym cierpieniom seryjnie płodzi książki z całkowitym wyłączeniem mózgu. ma on w tym ratowaniu branży księgarskiej do pomocy kilka krajowych autorek, zapewniających wielkie nakłady. nie wymienię żadnej z nich z nazwiska, by nie narażać naszego portalu na pozew z żądaniem przeprosin, bo te mnóstwopiszące persony strasznie są przejęte swą kulturotwórczą misją.

takie świerzbienie w palcach, inaczej zwane piszączką jest dolegliwością psychiczną na podobieństwo sprzątawicy i do pielęgnowania czegoś takiego nie musi istnieć osobne ministerstwo.

a jeżeli nawet dla picu je utrzymamy, to już w żadnym wypadku nie powinno ono mieć drugiego członu nazwy, bo przy takiej kondycji kultury nie ma nawet co marzyć by narodowi ulęgło się jakiekolwiek dziedzictwo.

http://studioopinii.pl/natan-gurfinkiel-tomcio-muzykant/

Wszystkie wpisy Natana

TUTAJ

 

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. Ciekawe! Holendrzy maja mniej problemów (a właściwie żadnego nie mają) z wymówieniem słowa Krasnopolski. Pozdrawiam.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.