Uncategorized

Natan and Gurfinkiel – koncert na dwa glosy cz. 1

Natan Gurfinkiel

 


G: pamiętam, że w 1969 roku wyjechałeś po raz pierwszy na zachód…

N: tak, był to wyjazd – jak mi się wówczas wydawało – definitywny. wszyscyśmy, marcowi emigranci (już samo to słowo to jest eufemizm, bo należałoby powiedzieć wypędzeńcy) wyjeżdżali z tzw. bydlęcymi papierami. papier taki, zwany dokumentem podróży, ważny był na wszystkie kraje świata i na pierwszej stronie miał nadruk: okaziciel niniejszego dokumentu nie jest obywatelem polskiej rzeczypospolitej ludowej.
konstytucja PRL nie przewidywała możliwości pozbawienia obywatelstwa, musieliśmy więc pisać podania o pozwolenie na zmianę obywatelstwa, ponieważ jako osoby „narodowości żydowskiej”, zamierzaliśmy wyjechać do izraela i przyjąć tamtejsze obywatelstwo.
to wymuszone zrzeczenie się obywatelstwa polskiego było nieważne od samego początku.

G: skąd wiesz? studiowałeś przepisy? chciało ci się?

N: po upadku komunizmu pracowałem dla rzeczpospolitej. gazeta miała zrobić kolumnę poświęconą sytuacji prawnej polaków w różnych krajach. zacytowałem w mojej korespondencji wypowiedź polskiej pani konsul z koopenhagi o tym, że wymuszone zrzeczenie się obywatelstwa było nieważne od początku i że zgodnie z obowiązującym ustawodawstwem nadal jestem obywatelem polskim. gdybym chciał otrzymać polski paszport, musiałbym tylko uzyskać od gminy, w której mieszkałem przed wyjazdem, pisemne potwierdzenie faktu zameldowania.
dowiedziałem się ponadto, że rząd polski (było to w czasach premierowania hanny suchockiej) nie wystąpił z oświadczeniem o nieważności pozbawienia nas obywatelstwa z obawy, że krok taki
skomplikowałby sytuację wielu ludziom. podobnie jak dania, niektóre inne raje nie uznają podwójnego obywatelstwa bez bilateralnych umów w tej sprawie.

G: to znaczy że rzad PRL oszukał danię i wiele innych państw?

N: państwa te świadomie udawały, że wierzą w to oszustwo, inaczej nie mogłyby udzielać azylu politycznego wypędzeńcom z polski.
postępowanie władz PRL miało cechy schizofrenii. w przypadku śmierci lub poważnej choroby kogoś z najbliższej rodziny niegdysiejszego uchodźcy z duńskim obywatelstwem, otrzymywał on wizę losową i mógł wjechać do polski na kilka dni. sam tego doświadczyłem w 1982 r., kiedy mój ojciec był w stanie agonalnym i musiałem pojechać do gdańska. duński MSZ (w którym później pracowałem) pouczył mnie, że wyjeżdżam na własne ryzyko. placówki dyplomatyczne danii mogą okazać mi pomoc w każdym kraju świata z wyjątkiem polski, bo ta nadal uważa mnie za swego obywatela.

G: mimo, że wręczyła ci niegdyś dokument, stwierdzający, że nie jesteś już obywatelem PRL?

N: substruktury społeczne i mentalne stereotypy mają dłuższy żywot niż formy ustrojowe, więc polityczna schizofrenia i nawyki myślowe z czasów komunizmu trwają w najlepsze.

G: wspomniałeś na początku, że dopiero po zainkasowaniu kopa w dupę wyjechałeś po raz pierwszy na zachód. dlaczego tak późno? przecież wszyscy niemal twoi koledzy bywali w rożnych krajach.

N: to była moja forma protestu.

G: protestu? przeciwko czemu?

N: jeden z moich przyjaciół, znany satyryk powiedział kiedyś na estradzie, że po to by móc wyjechać, trzeba było najpierw popaść w stan łaski paszportowej (określenie to poznałem dopiero w czasie jego występu w kopenhadze, w której mieszkałem od dwudziestu niemal lat). ja popadłem w stan paszportowej niełaski. wybierałem się było do londynu i miałem tam zostać na jakiś rok. załatwiłem sobie bezpłatny urlop z radia – mego ówczesnego miejsca pracy. dzięki przyjaciołom miałem w londynie pokój w mieszkaniu na high kensington i nienajgorzej płatne zatrudnienie. na trzy tygodnie przed planowanym odlotem zostałem powiadomiony, że „z innych ważnych względów” nie otrzymam paszportu.
zaprzyjaźniony dziennikarz, mający dobre kontakty, załatwił mi audiencję u jakiejś ważnej figury w biurze paszportowym.

G: do której byś się nie dostał w inny sposób?

N: oczywiście. oni uwielbiali wszystko co było tajne/poufne, jak owe wymienione w zawiadomieniu „inne ważne względy”

G: czy owa figura rozszyfrowała co się kryło za tym sformułowaniem?

N: myślałem że dostanę kolki śmiechowej. „robił pan kilka miesięcy temu reportaż z manewrów paktu warszawskiego na pomorzu zachodnim, trzeba więc odczekać jeszcze półtora roku, bo mógł pan dowiedzieć się rzeczy objętych tajemnicą wojskową.
–  kiedy tam był totalny burdel i bezhołowie, powiedziałem.
–  i to jest właśnie jedna z naszych najważniejszych tajemnic, powiedziała figura.

postanowiłem nie dopraszać się więcej łaski paszportowej) od incydentu z wojażem do londynu minął spory kawal czasu i na zebraniu redakcyjnym mój szef powiedział, że jest wyjazd do francji i tym razem jest moja kolej. większość wyjazdów była współsponsorowana przez różne instytucje, bo radio opłacało tylko wyjazdy dziennikarzy towarzyszących oficjalnym delegacjom czołowych polityków. w innych przypadkach w grę wchodziło jedynie dofinansowanie.

– w dupie mam całą tą wyjazdową kołomyję, powiedziałem. niech pojedzie następny w kolejce.

dopiero po definitywnym opuszczeniu PRL przekonałem się, że marzenia moich współpolaków o zachodzie były zupełnie bezsensowne. zachód nigdy w rzeczywistości nie zaistniał i tylko udawał przed nami samego siebie.

cdn.

Wszystkie wpisy Natana

TUTAJ

http://studioopinii.pl/page/2/?s=gurfinkiel

Kategorie: Uncategorized

3 odpowiedzi »

  1. Fajny artykuł! Faktycznie schizofrenia. Gorsza niż w czasach emigracji solidarnościowej. W tej istatbuej paszportow nie zabierali, tyljo stenpliwali je: „paszpirt ważny tylko w jedną stronę „. Widocznie postaniwili bie być śmieszni. Też im się nie udało.

  2. Ciagle czuje, ze ciezko doswiadczona matka – Izrael, Ziemia Obiecana, oczekuje bez wiekszego zalu, na swoje dzieci, ktore za jakies dobra (najczesciej materialne) opuscily Ja.
    Mysle tez, ze duch jest nie do kupienia i niewarto go zaprzedac.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.