Marian Marzynski
W amerykańskim reality show, dla mnie głupawym, a dla Grażyny tak idiotycznym, że nie do oglądania, pary startują do wyścigu dookoła świata, zdobywając punkty za harcerskie sprawności; awansują, lub z płaczem odpadają z konkurencji. Wszystkie pochodzą z „ludu”: dwie lesbijki, rozwiedziona para, która spotyka się tu po latach, dwaj emeryci, którzy przed występem stracili po 20 kilo, siostry albo bracia-bliźniacy, małżeństwo, które kłóci się w życiu, a więc i przed kamerami, ojciec-taksówkarz z synem-filozofem, dwie potężnie utyte panie, które chcą pokonać swoje ciała…
Przeloty kilkusetosobowej ekipy, co najmniej 50 kamer, samochody przemierzające tysiące mil, helikoptery pokazujące to wszystko z góry… nie wyobrażam sobie, żeby koszt godziny tego programu zamknął się w dziesięciu milionach dolarów.
TVN kupiła licencję. Na jeden program przeznaczyła pewnie milion złotych, nazwała to „Agent gwiazdy”. Uczestnikami są celebryci, prowadzą też celebryci. Wszystkie panie wyglądają jakby wyszły z tej samej fryzjerni i od tej samej kosmetyczki; pod szminką gubi się – wątpliwy – urok amerykańskiego pierwowzoru. Koncepcja „agenta” gwiazdy, jątrzącego wśród uczestników, rodem z Wielkiego Brata (czyli pomieszanie z poplątaniem), zabija sens przedsięwzięcia, w którym widz ma całym sercem kibicować harcerzom i z nimi poznawać „wielki” świat (co za pieniądze przeznaczone w Polsce na taki program jest po prostu niewykonalne).
Dyrektorzy programowi polskich telewizji ze sprytem sprzedawców konfekcji damskiej w oku, (nie wiem czy wszyscy, ale co do jednego jestem pewien), lekceważąc inteligencję widzów udają, że wiedzą jak zarobić na tej taniosze (celebryci!!!!)… a nazajutrz słupki pokazują im, że jednak nie wychodzą na swoje.
Niejaki Wojewódzki, inna rozpaczliwa kopia amerykańskiego „talk-show”, każdej nocy zdradza z kasą swoją inteligencję. Wciąga celebrytów w otchłanie ich głupoty, nie potrafiąc dotrzeć do pokładów ich mądrości. Celebrytow można dostać za nic – albo za grosze; zapatrzeni w zamiary producenta, myśleniem mówienia sobie nie przerywają.
W moich czasach telewizja też przepełniona była programowymi głupolami, tylko rządziła propaganda. Nic bym w tej telewizji dobrego nie zrobił, gdyby nie polityczne „instancje”, które ujmowały się za moim pomysłami i pomagały przebić telewizyjny mur ideologiczny.
Wtedy autor mógł przynajmniej rozmawiać i walczyć o swoje. Dziś rządzi kasa, która jest niemową.
Wszystkie wpisy Mariana
TUTAJ
http://studioopinii.pl/celebryci-i-kasa-niemowa/
Kategorie: Uncategorized