Uncategorized

Aleksander Wat – poeta na opak

„Byłem wszystkim tym, czym należy być, tylko nie we właściwym czasie. Byłem politykiem, kiedy trzeba było być poetą i byłem poetą, kiedy trzeba było być politykiem. Byłem komunistą, gdy porządni ludzie byli antykomunistami, zostałem antykomunistą, gdy rozsądni ludzie szli do komunizmu” – mówił o sobie pisarz i poeta.


50 lat temu, 29 lipca 1967 odebrał sobie życie Aleksander Wat, poeta i pisarz, współtwórca polskiego futuryzmu.

  • Wat pochodził z rodziny żydowskiej, jego ojciec był rabinem. W wielu wierszach i wspomnieniach autobiograficznych często wraca do swojej genealogii – mówiła Anna Micińska, historyk literatury i krytyk literacki w audycji „Portret Pisarza”.

Wat studiował na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego, znajdował się pod silnym wpływem prof. Tadeusza Kotarbińskiego. Jako ochotnik wstąpił do armii w czasie wojny polsko-bolszewickiej, ale nie wziął udziału w walkach. Był jednym z czołowych przedstawicieli polskiego futuryzmu, deklarował „uwolnienie słów”, zerwanie okowów ortografii, gramatyki i interpuncji. W tym czasie powstał jego tomik wierszy „Ja z jednej strony i Ja z drugiej strony mego mopsożelaznego piecyka”.

Romans z komunizmem

W 1926 nawiązał znajomość z Andrzejem Stawarem, co zapoczątkowało jego sympatie lewicowe. Ta fascynacja przerodziła się we współpracę z innymi komunizującymi intelektualistami m.in. Władysławem Broniewskim i Brunonem Jasieńskim. Wspólnie wydawali „Miesięcznik Literacki”.

  • Przejęty tym, co dzieje się w Rosji, nieświadomy jeszcze tragicznych skutków rozwoju tego, co miało się tam wydarzyć, Wat postanawia, że właśnie idea komunistyczna będzie stanowiła panaceum na wszystkie jego rozterki i wątpliwości – wyjaśniała historyk literatury.

Wybór ideologii stał się jednocześnie przyczyną twórczego kryzysu Wata. Autor „Bezrobotnego Lucyfera” nie mieścił się w ramach socjalistycznego realizmu. – Przyjmując komunizm jako ideologię nie mógł nie zastanawiać się nad literaturą, jaka temu komunizmowi powinna towarzyszyć. I tu intelektualista, filozof natknął się na mur nie do przebicia – mówiła Anna Micińska.

Po wybuchu II wojny światowej uciekł z Warszawy do Lwowa. Początkowo entuzjastycznie witał włączenie Zachodniej Ukrainy do ZSRR. W styczniu 1940 roku został aresztowany przez NKWD.

Pokuta zadana samemu sobie

Więzienie NKWD oduczyła go komunistycznych sympatii. W celi przebywał do 20 listopada 1940. Zesłano go do Kazachstanu. Tam, w Ałma-Acie został delegatem regionalnym londyńskiego Rządu RP. Nigdy nie przyjął obywatelstwa radzieckiego.

Po powrocie z ZSRR został redaktorem naczelnym Państwowego Instytutu Wydawniczego w latach 1946-48. Nie był jednak pokornym pupilem władzy. Wypowiadał się krytycznie wobec wprowadzanego systemu, starał się wprowadzać do redagowanych przez siebie czasopism literaturę spoza socrealistycznego nurtu. Za tę działalność został usunięty z redakcyjnych stanowisk i otrzymał zakaz publikowania.

  • W charakterze pokuty jego obowiązkiem jest robić wszystko, by temu komunizmowi się przeciwstawiać – wyjaśniała gość audycji „Portret Pisarza”.

Wat spotkał się z ostracyzmem. Stosunek środowiska inteligencji do poety w okresie stalinizmu najlepiej podsumował Czesław Miłosz w audycji Joanny Szewdowskiej z cyklu „Wieczór literacki”: – Wat dla władz był trędowaty, nie zbliżano się do niego – wspominał noblista.

Materiały Radia Wolna Europa dotyczące postaci Aleksandra Wata >>>>>>

W 1953 roku zapadł na Zespół Wallenberga, neurologiczną chorobę powodującą bardzo silne bóle głowy. Leczył się we Francji  i Szwecji. Za granicą udzielił serii wywiadów Czesławowi Miłoszowi, które stały się kanwą książki „Mój wiek”. Choć w cierpieniu znalazł inspirację, która pozwoliła mu wrócić do pisania, choroba zwyciężyła poetę. Nękany silnymi bólami głowy odebrał sobie życie 29 lipca 1967 roku.

Widzenie(wiersz klasyka)

Niebo — lazur bez skazy,
morze — turkus zaspany,
słońca nie widzę, ale wszystko tutaj leży pod jego palącym wejrzeniem.
Wszystko — to jest: próżnia, cząstki powietrza oraz mrowie molekuł wody
Poza tym nic.I oto cokolwiek poniżej zenitu
na wklęsłej powierzchni nieba wyrysowuje się z wolna
— jak wzór spod ręki kreślącej —
mandala: już rozpoznaję
ogromną macicę perłową, misternie karbowaną.
Na niej trup podany. Kościotrup. Taki z Totentanzu.
Długi. Ugięty w kolanach. Usmiechnięty. Żywy.

 

http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1432657,Aleksander-Wat-poeta-na-opak

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.