R O Z T A Ń C Z O N E S Ł O W A
Egzaminy
Pamiętam była to amerykańska złota jesień
Październik a może jeszcze wrzesień
Kiedy młodzieniaszek w średnim wieku
Postanowił przestać żyć z jednego czeku
I chociaż nie był wcale rozwiedziony
Zaczął szukać przyjaciółki a może przyszłej żony
Lista wymagań jego dluga była dość
Siebie nie ograniczał w niczym jak na zlość
Musiał mieć czas na tenisa, na siatkówkę i na karty
Oczywiście na brydża i na częste party
Więc młodzieniaszek panią upatrzył sobie
W bardzo średnim wieku
Zdała ona test pierwszy z pokaźnego czeku
A potem egzaminów ilość była nieskończona
Kandydatka po dwóch tygodniach była wykończona
Chudła na jawie a nawet i we śnie
Z przerażeniem słuchając ciągle
“Może tak a może nie”
I struchlała kiedy stopnie oglądała
Bo wiedziała że po prostu oblała
A morał z tego jest bardzo krótki
Uczucia maję nieprzyjemne skutki
Niech nam żyję zimne dranie
Którzy rozsądnie prowadzą
E G Z A M I N O W A N I E
*
Opary alkoholu
Była to prawdziwa radość autora
Spędzić wieczór w towarzystwie Lowy i Wiktora
Na stole kieliszki i szklanki tańczyły
Z radości że wieczór będzie bardzo miły
Kieliszki obejrzały sobie panów twarze
I z góry wiedzialy że tańczyć będą w parze
Że samotność ponura z pewnością im nie grozi
Bo wódeczka w litrowych butlach już się mrozi
A bezsolne śledziki na panów patrzyły w ukryciu
Marząc o tym lepszym mokrym życiu
Więc ponad głowami i półmiskami
Toasty niezliczone były wznoszone
I nawet przepyszne maliny
Wódeczką były zroszone
A wieczorowa suknia moja
Straciła nawet z koloru
Pokrapiana nie łzami radości
Ale skraplanymi oparami alkoholu
A panowie tańczyli razem pod stołami
Nie martwiąc się ani savoir – vivrem
Ani też utartymi obyczajami
Wszystkie wpisy Tamary
TUTAJ
Kategorie: Uncategorized