Polityka

Czyja jest Jerozolima?

Więc czyja jest Jerozolima? Próba odpowiedzi na to pytanie kosztowała już morze krwi. Czy Trump przeprowadzi lud Izraela przez to „morze czerwone”? Czy może przeciwnie, utopi w nim na nowo cały Bliski Wschód?


Jeśli chodzi o Jerozolimę, symbolika nie ma granic. Tu symbolem jest wszystko, a walka o ten sam kawałek podłogi jest kroplą, która rozlewa się daleko poza mury Starego Miasta. Ściana Płaczu, Wzgórze Świątynne – miejsca kluczowe dla judaizmu i islamu. Obejmujące tę samą skałę poczucie, że jest ona „nasza” – nasza żydowska, nasza palestyńska. I jeszcze szerzej, poza samo to miejsce – czyja jest Jerozolima Wschodnia, na terenie której znajdują się te święte dla obu religii miejsca?

Izrael zajął tę część miasta w wyniku wojny sześciodniowej, w 1980 roku uznał całą Jerozolimę za swoją stolicę. Izrael, ale nie świat. Świat, w tym Ameryka, na taki ruch się nigdy nie zdobył. Od 1980 roku ambasady były konsekwentnie przenoszone z Jerozolimy do Tel Awiwu. Wprawdzie amerykański Kongres przegłosował w 1995 roku ustawę, że ambasada USA ma zostać otwarta w Jerozolimie do końca maja 1999 roku, ale wszyscy amerykańscy prezydenci przed Trumpem podpisywali prolongatę tej decyzji co pół roku, powołując się na względy bezpieczeństwa.

Porozumienia z Oslo przypieczętowały doktrynę, że status miasta zostanie ustalony w wyniku procesu pokojowego. A tak się do tej pory nie stało. Więcej, Izrael konsekwentnie realizuje swój plan osadnictwa nie tylko na Zachodnim Brzegu, ale również w Jerozolimie, gdzie we wschodniej części mieszka już ponad 200 tys. Żydów.

Trump chce uznać Jerozolimę za stolicę Izraela, a także zdecydować o przeniesieniu ambasady z Tel Awiwu do tego miasta właśnie. Nawet jeśli przeprowadzka miałaby nastąpić w ciągu kilku najbliższych lat, sprawa już dziś rodzi liczne konsekwencje.

Dlaczego decyzja Trumpa jest taka ważna?
1. Grozi eksplozją gniewu w Jerozolimie, na terenach palestyńskich, ale również w krajach ościennych, gdzie zagrożone może być bezpieczeństwo placówek dyplomatycznych USA. Gniew na Bliskim Wschodzie oznacza morze, czerwone morze krwi. Cenę zapłacą wszyscy, a przelana krew obciąży sumienie amerykańskiego prezydenta.

2. O takich konsekwencjach Trump wie i się z nimi musi liczyć. Przestrzegło go o tym pół świata, łącznie z Arabią Saudyjską, Jordanią i Egiptem. Sprawa Jerozolimy może wylać się szeroko poza granice Izraela, z czego zdają sobie sprawę wszyscy na Bliskim Wschodzie.

3. Trump uważa, że uznając Jerozolimę za stolicę Izraela, jedynie „sankcjonuje rzeczywistość”. Ignoruje jednak fakt, że Jerozolima jest szczególnym miejscem, wobec którego również Palestyńczycy mają swoje plany: chcą, by Wschodnia Jerozolima była stolicą ich państwa. O jakim procesie pokojowym marzy więc Trump, jeśli jednym ruchem unieważnia de facto ten postulat?

4. Jeśli decyzja Trumpa obliczona jest na to, by spełnić obietnicę wyborczą, to może mu się to udać. Zwolennicy Trumpa (zaznaczmy, że w niewielkiej części są to amerykańscy Żydzi, bo większość zwolenników tego rozwiązania to protestanci, tzw. fundamentalni chrześcijanie) powinni czuć się usatysfakcjonowani. Ale jeśli przenosiny ambasady będą miały odbyć się w jakiejś mglistej przyszłości, np. w drugiej kadencji, to jest to dla nich żaden interes.

5. Jeśli jednak częścią planu jest wpłynięcie na Palestyńczyków, by byli bardziej skłonni zasiąść do stołu, to małe szanse. Dotknięcie tak istotnej z ich punktu widzenia sprawy będzie odczytane jak przystawienie pistoletu do głowy. I może pogrzebać szanse, że ktokolwiek do jakiegokolwiek stołu zasiądzie.

6. Jeśli Trump osłabi swoje stanowisko i wskaże, że Zachodnia Jerozolima jest stolicą Izraela, odmówi mu tym samym suwerenności nad wschodnią częścią, co również sporo może go kosztować. Zwłaszcza jeśli wspomni o Wschodniej Jerozolimie w kontekście przyszłego państwa palestyńskiego.

7. Trump chce odnieść znaczący sukces w polityce zagranicznej, przełom na Bliskim Wschodzie nadawałby się do tego idealnie. Ale wszystko wskazuje, że jego decyzje mogą nie tyle rozwiązać problemy, ile jeszcze bardziej je skomplikować.

Czyja jest Jerozolima?

BREAKING: Philippine, Czech Leaders Also Interested in Moving Embassies to Jerusalem

Kategorie: Polityka

10 odpowiedzi »

  1. Ja tego nie pojmuję, przecież chodzić powinno o zwyczajnych ludzi, którzy pragną pokoju, a nie ambitne czyjeś plany. Politycy mieszają, a szary człowiek ginie.
    Pozdrawiam

  2. Jozio masz racje.
    nie ma narodowsci „palestynczkow”
    Sa tylko arabowie mieszkajacy na terenach Izraela

  3. Warto moze tu wspomniec sytuacje, strachy i nastroje, przed proklamacja niepodleglosci Izraela. Izrael ma byc, jest, panstwem Zydow? Co na to powie swiat? Albo Arabowie?
    Bylo to wtedy o wiele mniej oczywiste pytanie niz to dzis: czy Jerozolima jest jego stolica. Ryzyko tej proklamacji jesli nieskonczenie mniejsze niz tej poprzedniej natomiast ryzyko wstrzymania sie od tego – ogromne. Trump nazwal rzeczywistosc faktem, nie tykajac statusu Wschodniej Jerozolimy. Madrze, zdarza mu sie.
    Nie uznajac calej Jerozolimy za stolice Izraela, oznacza zgode na oddanie zydowskiego Har Ha-Cofim/Mount Scopus (pod okupacja jordanska od 1948 do 1967), a tam Uniwersytet Hebrajski, Centrum Medyczne „Hadassa”, i trzy zydowskie dzielnice, laczace je z reszta Jerozolimy, Sciane Placzu i Kwartal Zydowski Starego Miasta (ktore Obama odebral Izraelowi i dal Palestynie na miesiac przed koncem kadencji), i… na wieczny terror arabski z Jerozolimy Wschodniej. Z wiosna arabska niedawno, i suno-szyicka sielanka na biezaco, propagatorzy takiego scenariusza to hipokryci, antysemici, liberalowie i chorzy na rozum.
    A kiedy to trzeba bylo zrobic? Nigdy lepiej niz z Trumpem i Sunnitami ubiegajacymi sie teraz o pomoc Izraela.
    Arafat, dostawszy od Baraka 98% Palestyny, odpowiedzial na to intifada. Abbas to samo. Europa biada, ze nieproporcjonalnie malo Zydow ginie likwidujac dzgajacych ich Arabow oraz naklania sie do zdania, ze Izrael to zabor ziem Arabow. To ze to Europejczycy wygnali Zydow z Izraela a w pare pokolen pozniej wymordowali 6 milionow tych wygnancow, grabiac ich dobytek, nieruchomosci i ziemie, nie przeszkadza im odmawiac miejsca Zydom i tu i tam. Bo kto zwraca uwage ne takie drobiazgi, dzis -miedzy nami liberalami, a wczoraj – miedzy nami anty-liberalami. A nam Zydom – zewszad nedza. Tak bylo. Tak nie jest.

    Na krotka mete, Trump zrobil zamieszanie. Odnowa Izraela 70 lat temu tez, duzo wieksze. Rosnaca lista ambasad przejdzie do Jerozolimy, udawadniajac czym sie kieruja te co nie.

    Somebody had to do it. Demokraci w Stanach przeksztalcili sie w partie anty-semicko anty-izraelska. Europa staje sie politycznie, dla wiekszosci w wyborach, wzrastajacym zlepkiem niewiarygodnej fuzji liberalno-muzulmanskiej. Wielu Zydow dlugo w Europie sie nie ostanie, z komlementami od Obamy. Nastapi masowa migracja do Stanow i do Izraela.

    W 1968 bylem przekonany ze bez kompromisu z Arabami malenki Izrael nie ma szans przetrwania. Dzis odwrotnie: jesli nie chcesz mojej zguby, kompromisu strzez sie, luby.
    A szukaj wspolnoty interesow; za Obamy krolewski dwor saudyjski byl blizszy Izraelowi niz amerykanski Bialy Dom.

    A co do Europy, parafrazujac wspanialego Tuwima:

    I ty Europo, co dzis Zydom, kazania prawic smiesz, choc to ofiary twoich chuci,
    wlasne sumienie uspakajasz, co kijem pamieci cie po nocach lupie. I poprzez lupe,
    wlasnych wygod patrzac, swietoszka stroisz: ty smiesz ganic Zydow? To balamuci,
    mlode i stare dusze podzega. Wiec europejskim liberalom: calujcie mnie wszyscy w d….

  4. Jerozolima jest stolica Izraela.
    O czym tu więcej pisać ?

  5. Kto jest narodem, lub jakim narodem, decyduje narod.

  6. Nikt nie musi uczyc nikogo jakie miasto jest stolica Izraela. My to wiemy juz od ponad 3 tysiecy lat z poparciem Trumpa i bez niego. A ci co jeszcze tego nie przyjeli do swiadomosci niech sie ucza geografii a raczej historii starozytnej. Pan panie Rysiu tez. Jozek ma racje.

  7. Ara, nie zgadzam się z nazwaniem ich Palestyńczykami. Nie ma takiego narodu. A poza tym, masz pełną racię, a ten pod Tobą, nie bardzo rozumie jaki cel przyświeca (raczej przyciemnia) Arabom. Jedynym ich celem jest zniszczenie Izraela i utopienie go w morzu krwi. Oświadczenie Trumpa, w ich mniemaniu, tylko opóźnia realizację tego celu – stąd ich niezadowolenie. Autorka tego artykułu lubuje się w tej metaforze z krwią, ale nie zna azymutu. Zupełnie błędna ocena sytuacji. Tani „obiektywizm” na bazie kłamstw jest stronniczością na rzecz wroga pomimo odwrotnej retoryki. W tym lubują się dziś europejscy mądralowie. Taki przekręt. Niech nie udają miłości bliźniego, która jeszcze nie tak dawno owocowała (…) prawdziwym morzem krwi.
    Za każdym razem ustępstwa wobec ich żądań prowadziły do wzmożenia aktów terroru. Strusia polityka wobec muzułmanów tylko cofa możliwość rozwiązania – dla obopólnego dobra. Pamietamy wybuchające autobusy po podpisaniu porozumienia w Oslo. To był (jak się okazało poniewczasie) akt zdrady narodowej. Do dziś pijemy tę nalewkę.
    Jeśli ktoś nienawidzi Trumpa, to niech ograniczy swą retorykę do spraw USA.
    Zadymy organizowane dziś przez Arabów, zostały zaplanowane. To nie spontaniczna reakcja „ludzi pokrzywdzonych”. Gdyby Trump w ostatniej chwili wycofał się, przypuszczam, że wtedy byłyby zamachy na placówki amerykańskie – Ameryka okazałaby słabość i lęk – nie trzeba więcej. A co się dzieje w Europie Zachodniej? Mamy rezultat tej mentanej słabości. Niech sobie więc potulnie czekają na apokalipsę.
    Patrzmy na sprawy szerzej. Liberalizm wobec zła jest współprzestępstwem. Patrzmy na to szerzej. Najpierw mamy multi-kulti, a potem… „morze krwi”. Obym był złym prorokiem.
    I oni chcą nam mówić co dobre dla nas? Pilnujcie swej d.. i nie pouczajcie nas.

  8. NIE MA SIE CO BAC. PALESTYNCZYCY DUZO KRZYCZA, ROBIA WIATR I ZA 3 DNI WSZYSCY ZAPOMNA.

  9. Bardzo dobre podsumowanie Prezydenta Donalda Trumpa decyzji, ktora w miedzyczasie byla wzieta. Pan Donald Trump musial pokazac swoim wyborcom ze co im przyrzekl to rowniez jest co dotrzymal. (Niewiele przeciez moze pokazac). Nie biorac pod uwage konsekwencji i krwi ktora sie wyleje w nowej intyfadzie, najwazniejszym jest jest ze pana Donalda Trumpa ego jest spelnionym. Za kazdego Zyda czy Araba ktorzy zgina w walce za albo przeciwko jego decyzji bedziemy winic pana Donalda Trumpa ktory dla podtrzymania swojego ego nie ma zadnych skrupulow poswiecic zycie Zydow czy Arabow. Niech sie za glowy biora, obym tylko ja, wielki Donald Trump byl zapamietanym w historii jako ich uwolnik i krzyzowiec.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.