Uncategorized

KSIĄŻKI NAGRODZONE – KLIO 2017

Autor miedzy innymi recenzuje  ksiazke” Warszawska społeczność żydowska w okresie stanisławowskim 1764-1795. Rozwój w dobie wielkich zmian.”


Stanislaw Obirek

To chyba nie przypadek, że tegoroczna Nagroda Klioprzyznawana za książkę historyczną przypadła autorom, którzy każdy na swój sposób opowiedzieli o spotkaniu z Innym. Za mało o tym myślimy i dobrze się stało, że historycy zachęcają nas by jednak wyjść z nazbyt doraźnych sporów politycznych i rozejrzeć się nieco szerzej.


W Kategorii Autorskiej i Monografii Naukowej nominowane do nagrody zostały publikacjeEuropejczycy i Afrykanie Michała Tymowskiego, Wołyń’43. Ludobójcza czystka – fakty, analogie, polityka historyczna Grzegorza Motyki oraz Dom, którego nie było. Powroty ocalałych do powojennego miasta Łukasza Krzyżanowskiego.

Książka Tymowskiego zapowiada tytułem więcej niż przynosi, w tym sensie dla mnie była rozczarowaniem. Oczywiście uczony wstęp relacjonujący stan badań i przegląd literatury przedmiotu jest ważny i pouczający by zdać sobie sprawę jak mało o tym wszystkim wiemy. Jednak dla niezorientowanego czytelnika warto było w tytule dodać, że książka obejmuje tylko najwcześniejszy okres penetracji Afryki przez Portugalczyków (XV i XVI wiek), pomija inne kraje i późniejsze wieki. Nie wspominając już o niezwykle bogatej historiografii samych Afrykańczyków, którzy dość radykalnie i skutecznie mierzą się z dziedzictwem kolonialnym Europejczyków.

Warto dodać, że w tym rozliczeniu z trudem, ale jednak wychodzi obronną ręką nasz rodak Józef Teodor Konrad Korzeniowski  znany na świecie jako Joseph Conrad, który wiele uwagi poświęcił w swojej twórczości również Afryce (por. Ngugi wa Thiong’o, The Contradictions of Joseph Conrad,  NYT, Nov. 21, 2017.

O książce Motyki wydawca napisał:

Pięć lat po wydaniu świetnie przyjętej i szeroko dyskutowanej książkiOd rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła” Grzegorz Motyka powraca do mrocznej karty w historii dwóch narodów. Wołyń ’43 to niewielka, ale bardzo ważna książka. Czytelnik niezaznajomiony z historią rzezi wołyńskiej znajdzie tutaj wszystkie najważniejsze fakty, a odbiorcy bardziej zorientowani w tej tematyce — poznają najnowsze badania i ustalenia historyków.

Autor, uznawany za jednego z najlepszych znawców stosunków polsko-ukraińskich, jednoznacznie dowodzi, że rzeź wołyńska była zaplanowanym ludobójstwem, a nie spontaniczną akcją odwetową. W tej książce Grzegorz Motyka nie ogranicza się jednak do samej historii — podsumowuje też jak wyglądają dzisiaj pamięć historyczna i polityka historyczna w Polsce i na Ukrainie.

A profesor Paczkowski dodał:

Wołyń ’43 to arcyważny głos w dyskusji, jaką tej jesieni z pewnością wywoła premiera filmu Wojciecha Smarzowskiego Wołyń. Wśród niemałego grona historyków, którzy badają ten tragiczny fragment dziejów Polski i jej relacji z sąsiadami, prof. Grzegorz Motyka z pewnością zajmuje czołowe miejsce.

Wszystko to święta prawda, więc dobrze, że książka została zauważona i nagrodzona.

W kategorii Varsaviana nominowano m.in. Pawła Fijałkowskiego za książkę Warszawska społeczność żydowska w okresie stanisławowskim 1764-1795. Rozwój w dobie wielkich zmian. Jak pisze wydawca:

Książka ukazuje skomplikowany proces formowania się warszawskiego skupiska żydowskiego, rozrastającego się intensywnie w drugiej połowie XVIII w. dzięki napływowi osadników z różnych rejonów Rzeczypospolitej oraz z zagranicy. Integrowali się oni w konfrontacji z ograniczeniami prawnymi obowiązującymi w Warszawie i ważnymi przemianami ustrojowymi zachodzącymi w Rzeczypospolitej szlacheckiej. Autor przedstawił warszawską społeczność żydowską jako jeden ze składników zróżnicowanego etnicznie i wyznaniowo stołecznego organizmu miejskiego, przede wszystkim w zestawieniu ze społecznościami chrześcijan niekatolików. Mieszkający w Warszawie Żydzi byli bowiem zarówno u schyłku I Rzeczypospolitej, jak i w późniejszym okresie ważnym składnikiem charakterystycznej dla tego miasta, pogłębiającej się z biegiem czasu etnicznej oraz konfesyjnej różnorodności.

A spis treści potwierdza, że jest co czytać, bo oprócz ramy czasowej wyznaczonej tytułem autor daje syntetyczny przekrój wcześniejszej historii Żydów warszawskich.

Tak więc każdy może znaleźć coś dla siebie, ja też znalazłem w książce Łukasza Krzyżanowskiego. Pewnie dlatego, że mam podobny problem.

Jak pisać, myśleć i rozmawiać o trudnych latach powojennych bez popadania w histerię wzajemnych oskarżeń o antypolonizm czy brak lojalności wobec własnej wspólnoty narodowej? Jak to się stało, że z takim upodobaniem rozpatrujemy własne cierpienia i krzywdy doznane od sąsiadów, a z takim uporem odmawiamy prawa do podobnych uczuć tym spośród nas, którzy podobnych cierpień i krzywd doznali od nas?

Celowo nie piszę czy chodzi o Ukraińców, Niemców, Rosjan, Białorusinów czy Żydów. Po prostu, chodzi mi o ludzi zamieszkujących do 1939 roku tereny, które stały się PRL-em po roku 1945. Większość mieszkańców II RP została dotknięta nie tylko skutkami samej II wojny światowej i podwójnej agresji nazistowskich Niemiec i bolszewickiej Rosji, ale również przymusową migracją ze Wschodu na Zachód i utratą swoich małych ojczyzn

Krzyżanowski pisze o Radomiu, a więc o mieście z dzisiejszej Polski centralnej. I być może dlatego jego opowieść o niechęci do wracających do swoich domostw Żydów brzmi tak przejmująco. Są bowiem traktowani nie jako sąsiedzi, ale jako obcy. Ze zdziwieniem, że przeżyli.

Ta opowieść powinna zostać przeczytana przez każdego kto z takim zapałem włącza się w opowieść niemal wszystkich Polakach ratujących Żydów. Krzyżanowski konfrontuje nas z prawdami mniej wygodnymi.

Jest to wszakże konfrontacja oczyszczająca. Chciałoby się wręcz rzec ewangeliczna. No bo przecież „prawda nas wyzwoli”. Również ta niewygodna. Krzyżanowskiego chwalą recenzenci.

Książka Łukasza Krzyżanowskiego jest dziełem dojrzałym, nowatorskim i opartym na wyczerpującej i wszechstronnej kwerendzie historycznej, która obejmowała dokumenty z archiwów polskich, amerykańskich, izraelskich i niemieckich. Książka naświetla przedwojenne stosunki polsko-żydowskie w Radomiu, a następnie – w sposób bardziej szczegółowy – pochyla się nad losami wspólnoty żydowskiej w Radomiu w czasach Zagłady. Zasadnicza część książki dotyczy jednak losów Żydów w Radomiu tuż po wyzwoleniu. Jest to drobiazgowa analiza przemocy wobec Żydów powracających do Radomia po wojnie. A była to przemoc wieloraka: wśród sprawców Krzyżanowski odnotowuje nie tylko przedstawicieli zbrojnego podziemia (niezwykle aktywnego w Radomiu i w okolicach miasta), lecz również organów władzy, włączając w to milicję, UB oraz wojsko – polskie i sowieckie. Opisując ogólny wzrost bandytyzmu, Krzyżanowski odnotowuje jednak specyficzny „rasowy” charakter przemocy dotykającej Żydów.

Historyczne dochodzenie autora w sposób dobitny ilustruje grozę położenia powracających do Radomia Żydów. Zamiast spodziewanej wolności, Żydzi natrafili na wrogość niejednokrotnie przywołującą na myśl czasy okupacji.

To profesor Jan Grabowski, który na temat przemocy, jakiej doświadczyli polscy Żydzi ze strony polskich sąsiadów w czasie wojny i po wojnie wie chyba w Polsce najwięcej, więc jego komplementy są szczególnie miarodajne. To, co pisze dr hab. Marcin Zaremba , autor ważnej książki Wielka trwoga: Polska 1944–1947: ludowa reakcja na kryzys dla zrozumienia powojennych dziejów Polski książki, też wie co mówi, gdy pisze:

Radom to miasto średniej wielkości, niby nic szczególnego. A jednak Łukaszowi Krzyżanowskiemu w książce o wojennym i powojennym Radomiu udało się stworzyć opowieść uniwersalną i wyjątkową. Wykorzystując ciekawe źródła pokazał nie tylko dramat Zagłady radomskich Żydów, ale także mniej znaną próbę odbudowy życia przez tych, którzy ocaleli. Jest to też opowieść o murach, nie miejskich, lecz międzyludzkich, które nie pozwalały na wspólne powojenne życie. Zaskakuje szerokością spojrzenia i wnikliwością analizy. Zamieszczone w niej zdjęcia na długo zapadają w pamięć.

Muszę przyznać, że mnie książka Łukasza Krzyżanowskiego nie zaskoczyła. Owszem: bardzo mnie ucieszyła. Myślę, że dochodzi do głosu pokolenie badaczy, dla których przeszłość jest przedmiotem analiz, a nie ideologicznych porachunków czy rozliczeń. Być może, jedno ze źródeł jego dojrzałości i niezależności intelektualnej należy upatrywać w fakcie, że jego mistrzem jest Marcin Kula (o czym on sam zresztą przypomniał dedykując mu swoją książkę).

A pewnie nie bez znaczenia jest i ta okoliczność, że wykształcił się nie tylko na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale i w Yad Vashem i Oxfordzie. No i, last but not least, zapewne odkrywa tu swoją rolę fakt, że jest adiunktem na Freie Universität w Berlinie. Wspominam o tym, bo jestem przekonany, że wcześniej czy później pojawią się głosy mniej przychylne i być może wypominające autorowi te szczegóły jego biografii. Dla mnie, by było jasne, stanowią atut warsztatu poważnego badacza.

Chyba nie odnotowałem laureatów zeszłego roku, więc ich przypomnę, przynajmniej z kategorii autorskiej: Zbigniew Ogonowski, Socynianizm. Dzieje. Poglądy. Oddziaływanie,  Andrzej Nowak, Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 – zapomniany appeasementTadeusz Wolsza, „To co widziałem przekracza swą grozą najśmielsze fantazje”. Wojenne i powojenne losy Polaków wizytujących Katyń w 1943 roku.

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. Dzieki i za to, choc droga daleka do pelniejszej, okrutnej prawdy. Bardzo licze na prof. Jana Grabowskiego w Jego i z kolegami opracowywane monumentalne dzielo.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.