Polityka

 Tożsamość musi być kwestią wyboru

Polemika z Davidem Ostem

Jan Woleński

Wydarzenia marcowe, przynajmniej w moim środowisku, to jest akademickim związanym z Uniwersytetem Jagiellońskim, traktowano jako efekt ostrej walki politycznej na szczytach ówczesnej władzy przy stosunkowo biernej postawie zdecydowanej większości społeczeństwa.

Interpretacja Marca

Bunt studentów, poparty przez wąskie kręgi inteligencji, był więc lokalny (w sensie struktury społecznej) i kierował się przeciw całkiem określonym patologiom (cenzura itp.). Po latach ta optyka jest rewidowana. Ważne jest to, że radykalna rozprawa z tak zwanymi „syjonistami” miała miejsce tylko w Polsce. To sugeruje, że rodzima sytuacja, wprawdzie zaktywizowana wojną izraelsko-arabską, miała parametry wewnętrzne. Proste wyjaśnienie jest takie, że tak zwani „partyzanci”, czyli pretendenci do objęcia władzy w wyniku kampanii antysemickiej (oficjalnie – antysyjonistycznej), mogli liczyć na aprobatę ze strony sporej części społeczeństwa polskiego. Wprawdzie sukces Izraela był przyjęty z sympatią, bo „nasi Żydzi, pobili ich Arabów”, ale owi „nasi” byli jednak daleko, natomiast „krajowi” tutaj. Gdy Gomułka zaczął mówić o Żydach w Sali Kongresowej w dniu 19 marca 1968 roku, od razu pojawiły się okrzyki „śmielej, śmielej” i „jeszcze dziś” (aluzja do wyjazdów). Wprawdzie uczestnikami owego zgromadzenia był tak zwany aktyw partyjny, ale trudno przypuścić, że jego antysyjonistyczna gorliwość odbiegała od postawy przeciętnego Polaka. Wspomnienia osób pochodzenia żydowskiego (zebrane na przykład w książce „Obcy w domu. Wokół Marca ‘68”, Muzeum Polin, Warszawa 2018) dostarczają wielu danych wskazujących na nieprzychylność, a nawet wrogość sporej części społeczeństwa polskiego do Żydów w 1968 roku. To, że uderzono w osoby pochodzenia żydowskiego, nie było specjalnym powodem do zdziwienia. Był to naturalny obiekt ataku z uwagi na tradycję II RP oraz konfigurację, powiedzmy narodowościową, części aparatu władzy.

David Ost przytacza oficjalną opinię władz polskich, że „wydarzenia z roku 1968 to «ogólnopolski ruch społeczny przeciwko władzy», który został zmiażdżony przez «komunistów», odwołujących się do nagannego antysemityzmu”. Pojawiają się nawet dalej idące stwierdzenia, mianowicie, że był to powszechny bunt przeciwko komunizmowi. Wprawdzie okazało się, że protestowali nie tylko studenci, ale i sporo młodych robotników czy nawet licealistów, ale powiadanie, że był to ruch „ogólnospołeczny” jest grubą przesadą. I na pewno, jak poświadczają to wszystkie dokumenty, chodziło o coś w rodzaju socjalizmu z ludzką twarzą w sensie programu Praskiej Wiosny. Dwa lata później studenci byli w miarę obojętni wobec wydarzeń grudniowych i nie zmieniło się to w 1976 roku. Dopiero „Solidarność” zjednoczyła społeczeństwo. Trudno wyceniać proporcje zasług, ale KOR, który przekonał robotników o potrzebie aliansu z inteligencją, został stworzony przez liderów protestu marcowego. I za to, jak wskazuje Ost, należy im się wdzięczność od wszystkich.

Wprawdzie okazało się, że protestowali nie tylko studenci, ale i sporo młodych robotników czy nawet licealistów, ale powiadanie, że był to ruch „ogólnospołeczny”, jest grubą przesadą.

Jan Woleński

Żydowska tożsamość

David Ost stawia pytanie o ich tożsamość przywódców Marca ‘68, a potem niejako uogólnia problem. O ile wiadomo, aktywiści marcowi pochodzenia żydowskiego mieli z reguły raczej mglistą wiedzę o swoich korzeniach. Wielu z nich miało rodziców działających w aparacie władzy, co wymagało polonizacji, na przykład przez zmianę nazwiska. Nadto, komuniści programowo traktowali sprawy narodowościowe jako drugorzędne i tak wychowywali swe dzieci. Nie ma więc nic zaskakującego w tym, że żydowscy (z pochodzenia) przywódcy marcowi czuli się Polakami. Wszelako błyskawicznie nabyli żydowskiej tożsamości w wyniku sytuacji w jakiej się znaleźli i to jest rzecz godna uwagi. Ogólna kwestia tożsamości nie ma zapewne jednego rozwiązania, przynajmniej od czasów asymilacji. Moja matka urodziła się jako pełna Żydówka – otrzymała imię w synagodze. Kilka miesięcy później jej rodzice przeszli na katolicyzm i została ochrzczona. Mojemu dziadkowi, senatorowi w II RP, nie pozwolono zapomnieć o pochodzeniu – czyniła to zarówno prasa prawicowa, jak i lewicowa. Matka nigdy nie powiedziała mi o tym, że mam żydowskie korzenie. Dowiedziałem się po jej śmierci. Gdy zapytałem jej przyjaciół o powody tego milczenia, wyjaśnili, że chciała mnie chronić. Zapewne także z powodu traumy wojennej, ponieważ, choć wprawdzie wojnę przetrwaliśmy w miarę bezpiecznie, to wpadka w związku z ustawami norymberskimi była całkiem realna. Mam wiele świadectw na to, że mój przypadek nie jest odosobniony. To jednak zmieniło stosunek do demonstrowania tożsamości żydowskiej u wielu osób. Boją się. Dobrze ilustruje to następujący kawał z 1968 roku. „Dwaj Żydzi A i B rozmawiają o czystce. A: Zwolnili C, to fakt, że jest Żydem, ale ani wygląd, ani nazwisko, ani sposób życia o tym nie świadczą. Skąd oni wiedzieli? B: Miał chłop kozę, ale była dziwna, nie beczała, nie dawała mleka, nie miała sierści koziej. A: To skąd wiedział, że to koza? B: Bo jak przyszedł pomór na kozy, to i ona padła”.

Co decyduje o tożsamości żydowskiej – religia, krew, narodowość, poglądy itd. Chciałbym zwrócić uwagę na czynnik związany z tezą Sartre’a, że to nie Żyd tworzy antysemityzm, ale antysemityzm tworzy Żyda. Znaczy to, że przy dodatkowych okolicznościach praktycznie sprowadzających się do pochodzenia wrogie wskazywanie palcem: „to Żyd” bywa (nie zawsze, oczywiście) powodem kształtowania świadomości żydowskiej osób, uważających się za Polaków. Julian Tuwim, zasymilowany Żyd i krytyczny wobec rozmaitych przejawów żydowskiej mentalności, napisał (w 1944 roku) tekst „My, Żydzi polscy”, w którym wyznał: „Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba”. Bardziej skomplikowanie ujął swoje żydostwo – mianowicie przez wspólnotę krwi z ofiarami Zagłady. Dzisiaj można powiedzieć „Jestem równocześnie Polakiem i Żydem, bo mi się tak podoba”. Dopóki takie wyjaśnienie nie zostanie uznane za w pełni prawomocne, antysemityzm, by użyć słów Osta, będzie nie tylko zasłoną dymną.

 Tożsamość musi być kwestią wyboru

Kategorie: Polityka, Uncategorized

5 odpowiedzi »

  1. Ja piszę o procesach które dzieją się teraz. Żadne tam proroctwo. Kiedy pisze się o wymieraniu kaszalotów niewielu ludzi wątpi w fakty podane w artykule. Cywilizacje niewiele różnią się od kaszalotów. Grupy o pewnych charakterystykach funkcjonujące według pewnych reguł których podstawy bytu zostają zdestabilizowane.

  2. Bycie prorokiem jest jak wiemy trudne i meczace.Nikt nie przewidzial upadku komunizmu,nikt nie dostrzegl tzw. islamskiej rewolucji w Irania itd.Nie przeceniam , ale i doceniam wzrost sil narodowych w takich np. krajach skandynawskich.Nie wszyscy ich wyborcy, ale olbrzymia wiekszosc ich politykow postrzega Zydow i Izrael jako sojusznikow w powstrzymaniu nawaly islamskiej.Nikt nie wie jak to sie skonczy,my tego nie dozyjemy.Mlode pokolenia europejskich Zydow beda musialy podjac decyzje.W najgorszym przypadku decyzje beda musialy takze podjac mlode pokolenia nie-Zydow.

  3. Może rzeczywiście komuś się uda, Victorze. NIe mogę ręczyć że nie. W Polsce istnieją luźne grupy których manifestem jest ignorancja korzeni i tam Żyd może schować się dopóki te grupy mają dość siły aby go obronić. Także może go bronić anonimowość dużego miasta. Niestety takie struktury są mało stabilne i wbrew powszechnej opinii nie wzmacniają się ale słabną. Nie tylko w Polsce.
    Ogólnie mówiąc demokracja liberalna, która jest bazą takich struktur społecznych jest produktem cywilizacji zachodniego chrześcijaństwa, funkcjonuje tylko w ramach tej cywilizacji i właśnie wymiera razem z tą cywilizacją.
    Dla ilustracji, na początku 20 wieku ta cywilizacja stanowiła około 30% populacji świata i kontrolowała ponad 50% świata. W 2012 cywilizacja zachodnia stanowiła 15% populacji świata i kontrolowała tylko własne 15% świata. Wbrew wierze globalistów, demokracja liberalna nie jest „zaraźliwa” i nawet nie jest atrakcyjna dla reszty świata. Widocznie zniknie z powierzchni ziemi razem z jej wyznawcami.
    Walą się imperia i Żyd znowu musi szukać nowych przyjaciół.

  4. Drogi Marku EF. Smutne to i smieszne,ale oczywiscie musza byc wyjatki.Przypuszczam ze w duzych miastach w pewnych srodowiskach bycie Zydem w dzisiejszej Polsce moze niektorym sie udac….Ludzi takich darze sympatia,poniwaz sa koscia w gardle i wrzodem na dupie antysemitow.

  5. Satyryczna polemika.
    Nigdy jeszcze Żyd polski nie zaznał luksusu wyboru tożsamości uszanowanego przez jego otoczenie. Dlatego też nie ma powodu zakładać że dzisiaj tego swobodnego wyboru znienacka zazna.
    Warunkiem przyjęcia potomków Żyda do tzw „narodu polskiego” był i jest następujący łańcuch wydarzeń w okresie 50 -70 lat.
    1. Żyd chrzci się.
    2.Żyd zmienia żonę na katoliczkę z urodzenia.
    3 .Dzieci Żyda angażują się w jednej z wielu organizacji antysemickich.
    4. Dzieci Żyda żenią z katolikami z urodzenia.
    5. Wnuki Zyda zostają mrukliwie przyjęte w miejscowej parafii.
    6. Antysemickie odżywki, paszkwile i oskarżenia wnuków Żyda stają się coraz rzadsze.
    7. Prawnuki Żyda stają się już pełnymi Polakami i antysemitami.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.