Poezja

Kacik poezji – Ludwik Janion cz. 49

 

Ludwik Janion

Mieszka w Warszawie. Autor opowiadań, poezji, książek dla dzieci także publicystyka i krytyka literacka. Z ważniejszych: powieść „Zwijanie świata ”słowo/obraz terytoria” 2007, dwa tomy „Antologii poezji – Cogito”, antologie poezji młodych autorów: „Zanim wypełni się wiek” i „Dziesięć razy rok”. Poezje publikuje w „Twórczości”, „Toposie”, „Odrze”, w przeszłości także w „Literaturze”, „Fantastyce”, „Nowej Okolicy Poetów”, „Kresach”, „Akcencie” i in. Współpracował z wieloma pismami, od „Szachów” poczynając, na „Kocich Sprawach” kończąc. Od 20 lat prowadzi w pismach „Cogito” i „Victor” działy poświęcone twórczości młodych autorów. W drugim programie Polskiego Radia przez dwa lata prowadził audycję: „Czas na debiut”. Autor słuchowisk radiowych dla dzieci, a także czterech części cieszącej się powodzeniem książki dla dzieci „Adaś i Słoń’, ponadto: „Paca i podróż dookoła świata” oraz zbiór wierszy ilustrujących arcydzieła światowego malarstwa: „Siła wyobraźni”. W latach 2010 – 2015 ghostwriter w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Eksszachista, belfer, radiowiec, scenarzysta… Ma sławną ciotkę i trzy córki.

.


 

Wózki drewniane

O, wózku drewniany, druciany, dziecięcy!
na łachy, na trupy, na garnki, na pierzyny
z dyszlem wśród gwiazd odbitym
trach, trach, trach
tri, tri, tri
turkot – furkot
pii, pii, pii
z getta, do getta
na Mazury, z Mazur
z Warszawy, do Warszawy
ze Śląska, na Śląsk
z Wilna, z Lidy, z Choroszczynki
z Kałuszyna do Treblinki
z troski w troskę
z nędzy w nędzę
ze śmierci w śmierć

Nie limuzyny na benzyny, nie pociągi na ciągi
samoloty na wzloty, okręty na odmęty
Ty, wózku drewniany, druciany, dziecięcy
przywiozłeś wiek XXI
z Kosowa, do Kosowa
z Bagdadu, do Bagdadu
z Donbasu do lasu
z Karabachu do piachu

Ze złomowiska na skup
naszych przeklętych czynów i dusz

Miasteczko

Radośnie i dostojnie jest w miasteczku
Śmierć w miasteczku ma zapach zmęczonych koni
Śmiech w miasteczku ma zapach strawionej wódki

Więc tu nie szukaj mądrzejszych od siebie
Silniejszych mocnych w wyobraźni
Niech cię nie mylą głosy innych
i nie zwiedzie ani jedno dalekie światło

Śmierć w miasteczku ma zapach zmęczonych koni
Śmiech w miasteczku ma zapach strawionej wódki

Więc najpierw szukaj szczeliny w horyzoncie
i ciszy głęboko schowanej w pamięci
i szukaj w sobie siły i sprawności
by przejść przez pole zwęglonych czaszek

Gościńce na śmierć i na śmiech podzielone
I ciepły jest piasek i ciepły jest dotyk kamieni
więc zamknij w pięściach co nie-skończone
by wypłakać, wyżalić, by wygryźć z tej ziemi

Radośnie i dostojnie było tamtego dnia w miasteczku


Wszystkie wpisy Ludwika

TUTAJ

25

Kategorie: Poezja

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.