Polityka

Stracona szansa na „polską żydowskość” cz.4/5

 

 


Samoidentyfikacja żydowskich ortodoksów była z gruntu przednowoczesna. Nie rozpatrywali raczej żydowskości w kategoriach etnonacjonalistycznych, lecz religijnych.

Z tego powodu mieli problem przy spisach powszechnych, gdyż ich zdaniem już samo definiowanie się w kategoriach narodowości ma silny potencjał sekularyzacyjny. Ortodoksi identyfikowali sami siebie w kategoriach biblijnych, przez pryzmat Talmudu, jako Lud Izraela- Am Israel, lub Am Sgula – lud wybrany, wyjątkowy, „lud który żyje sam”, a nie naród żydowski w sensie nowoczesnych ideologii politycznych. Dopiero w latach 30. wraz z zaostrzaniem się antysemityzmu w II RP, Aguda zaczyna patrzeć na sprawę szerzej i z większą przychylnością podchodzić do koncepcji emigracji żydowskiej do Palestyny. Z tym wiąże się też stopniowa, problematyczna, pełna kontrowersji, ale jednak postępująca recepcja świeckich kategorii narodowych przez młodych ortodoksyjnych Żydów. W tym procesie doświadczenie antysemityzmu na pewno odgrywa istotną rolę.

Antysemityzm zaczął się nasilać równolegle z fiaskiem koncepcji pełnoprawnego włączenia Żydów w polską wspólnotę narodową.

Polski antysemityzm lat 30. należy wpisać w szerszy kontekst polityczny, gospodarczy, społeczny i tożsamościowy. Po pierwsze, chodzi o ogólnoeuropejski wzrost siły organizacji narodowo-radykalnych. W Polsce symbolem tych zmian było rosnące znaczenie Obozu Wielkiej Polski, potem Obozu Narodowo-Radykalnego, Ruchu Narodowo-Radykalnego, radykalizacja tzw. młodych członków Stronnictwa Narodowego. Po drugie, chodzi o kryzys finansowy, który w pierwszej kolejności uderzał w przeludnioną wieś i robotników przemysłowych. Po trzecie, mamy do czynienia z rosnącym znaczeniem i popularnością etnonacjonalizmu, zarówno polskiego, jak i żydowskiego, o czym mówiliśmy wcześniej.

Jak więc poradzić sobie z tymi wyzwaniami? Zdaniem wyżej wymienionych ugrupowań należało uderzyć w Żydów i podjąć próbę ograniczenia ich praw obywatelskich, swoistego cofnięcia emancypacji żydowskiej ostatnich dekad. W tym kontekście za symboliczny początek radykalizacji polskiego antysemityzmu można uznać rok 1931, kiedy Obóz Wielkiej Polski ogłosił swój program bojkotu gospodarczego połączony z gotowością do użycia przemocy wobec Żydów. Wszystko po to, by na miejsce żydowskich kupców wpuścić etnicznych Polaków.

Jest w tym pewna okrutna logika. Skoro bowiem w pierwszym kroku usunęliśmy – na poziomie filozofii politycznej – Żydów poza nawias wspólnoty narodowej, to w sytuacji kurczących się zasobów popieramy swoich kosztem obcych.

Dzisiaj dyskutując o przedwojennym antysemityzmie często próbuje się go racjonalizować, mówić, że chodziło tylko o gospodarkę, że do Żydów jako takich nigdy nic nie mieliśmy. No niestety endecy i ich zwolennicy mieli, i to dużo. Wystarczy poczytać narodową prasę, szczególnie po roku 1933, czy tez po uchwaleniu ustaw norymberskich. Raporty policyjne z tego okresu – analizujące wystąpienia wiecowe i spotkania partyjne – jasno wskazują na bezpośrednie odwoływanie się do Hitlera i niemieckiej polityki przez polskie środowiska narodowe.

Endecka narracja o bojkocie osadzona była w szerszym – jak najbardziej nowoczesnym – rasowym antysemityzmie. Narodowa demokracja przekonywała Polaków o odwiecznym, złowrogim, zgubnym dla chrześcijańskiego otoczenia charakterze cywilizacji żydowskiej. Prasa narodowa posługiwała się w budowaniu obrazu Żydów bardzo ostrą karykaturą rasową. Wreszcie, co być może najważniejsze, tzw. antysemityzm chimeryczny proweniencji endeckiej i po części również katolickiej, obecny w takich pismach, jak „Mały Dziennik”, „Ateneum” czy „Rycerz Niepokalanej”. W tej optyce Żydzi byli wrogiem absolutnym, zagrażającym Polakom z każdej strony, niezależnie od swoich poglądów i wewnętrznego zróżnicowania. Tak postrzegani Żydzi mieli, jako tradycjonaliści i ortodoksi, nienawidzić i dążyć do zniszczenia chrześcijaństwa; podobny cel stawiać miały sobie „żydo-komuna” i niekomunistyczna lewica. Wreszcie –  przekonywano – syjonizm był niczym innym jak kolejną odmianą „żydowskiego spisku”.

Zgodnie z tą logiką najgroźniejszy jest Żyd zasymilowany, który w zdrowym, polskim, narodowym społeczeństwie funkcjonuje jako piąta kolumna.

I tego typu poglądy znajdzie Pan nie tylko w prasie endeckiej, ale także w niektórych pismach katolickich, choćby tych wspomnianych powyżej.

W końcu musieliśmy dojść do tematu przedwojennego kościelnego antysemityzmu. 

W tym miejscu jednak Pana zaskoczę. Polska szkoła badań nad Zagładą podkreśla dwa podstawowe źródła polskiego antysemityzmu: Kościół i jego poglądy na Żydów jako morderców Chrystusa oraz atawistycznych, prymitywnych chłopów, którzy chłonęli tę kościelną propagandę. Dalej ten kościelno-chłopski antysemityzm miał znaleźć swój ponury finał w trakcie II wojny światowej. Tylko że to przynajmniej nie do końca prawda.

Kluczowe znaczenie odegrał bowiem nowoczesny antysemityzm endecki, rozumiany jako nowoczesna ideologia polityczna, który notabene przyjmuje bardzo wielu młodych, działających na wsiach księży. Obecnie trwają badania kilku naukowców z różnych ośrodków, sięgających w pierwszej kolejności po praktycznie niezbadane raporty policyjne i lokalną prasę, zarówno polską, jak i żydowską, które to badania w najbliższych latach podważą powszechnie przyjęte w debacie publicznej rozumienie korzeni polskiego przedwojennego antysemityzmu. Tak samo, istniejąca dotychczas literatura naukowa, zarówno zagraniczna, jak i polska, nie wyczerpują, moim zdaniem, problemu miejsca faszyzmu w kulturze politycznej międzywojnia. Znowu, jestem przekonany, że problem ten zrewidują już powstające lub mające powstać publikacje kilku znanych mi badaczy.

Już Anna Bikont w głośnej książce My z Jedwabnego pokazywała, że księża agitujący za przemocą wobec Żydów robili to jako członkowie lub zwolennicy endecji. Ambona i autorytet kościelny były tylko tubą propagandową dla szerzenia poglądów politycznych, a nie nauczania Kościoła. A kiedy przeniesiemy się powiat dalej, to okazuje się, że inni księża powstrzymali swoich parafian przed używaniem przemocy wobec Żydów.

Marzą mi się badania komparatystyczne porównujące ze sobą dwa-trzy powiaty na przestrzeni kilkunastu lat, od lat 20., lub przynajmniej od początku 30. do wojny, uwzględniające właśnie takie zmienne jak popularność i odsetek członkostwa elit lokalnych w strukturach partii narodowych, dynamikę przemocy antyżydowskiej i konfliktów polsko-żydowskich przed wojną, recepcję faszyzmu.

A co z chłopami?

Pamiętajmy, że w przypadku chłopstwa, podobnie jak ma się to z młodą generacją Żydów, mamy do czynienia z pierwszym masowo wykształconym pokoleniem w polskiej historii. Młodzi chłopi, podobnie jak ich rówieśnicy, są podatni na wpływ radykalnego modernizmu, otwarci na agitację, propagandę i hasła nowoczesnych ideologii politycznych, w tym tych radykalnie narodowych.

Z jednej strony przeludniony sztetl, z drugiej przeludniona wieś. Tak naprawdę młodzi Żydzi z małych miasteczek i nowe chłopskie pokolenie mierzą się ze skutkami tych samych strukturalnych problemów II RP. Jednak podziały etnonacjonalistyczne wygrywają z sojuszem klasowym.

cdn . juz jutro

Poprzednie czesci TUTAJ

 

Kategorie: Polityka

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.