Poezja

Magnetyczni – Elize Segiet kacik poezji cz.59

Eliza Segiet

 

 

 

Jak juz blog donosil to Eliza Segiet otrzymala „Zlota Roze ” za ksiazke Magnetyczni. 

Przez najblizsze miesiace beda wykladane na blogu wiersze z ksiazki ” Magnetyczni”.

Dzisiaj wstęp napisany przez Andrzeja Dębkowskiego.


Poezja jest tajemnicą i jak każdą tajemnicę próbujemy ją zgłębić. To rodzaj żywiołowej mowy, transu i modlitwy jednocześnie. Bo pisać wiersze to trochę tak, jakby malować na porcelanie. Trzeba bardzo umiejętnie poruszać się, żeby nie doprowadzić do katastrofy, nie stłuc przysłowiowej porcelanowej filiżanki. 

Poetyckość tekstu to nic innego, jak umiejętność wyprowadzenia czytelnika gdzieś lub wprowadzania go w odmienne stany świadomości. To mgnienie powieki i mrowienie na plecach. Jedni uważają ten stan za czystą grę językową, inni za natchnienie, dla jednych to forma autoterapii, dla innych rodzaj śnienia, a jeszcze inni twierdzą, że ktoś tę rękę prowadzi. I chociaż żadna z tych wersji się nie wyklucza, poezja tak naprawdę jest tym wszystkim. 

Poezja Elizy Segiet zawarta w książce Magnetyczni ma wymiar szerszy i jest niczym tchnienie. W tych wierszach jest coś poznawczego, bo otwiera się na świat zewnętrzny i na świat wewnętrzny, ten który jest w niej, a którym od czasu do czasu dzieli się z nami – czytelnikami. Jednak jej poezja tak naprawdę rozpina się pomiędzy próbą poznania i niemożnością poznania. Poetka doskonale wie, że oprócz próby i chęci poznania potrzebny, jest jeszcze aspekt ekstatyczny zwany natchnieniem. Przygląda się światu przez grube szkło, przez co obraz ulega swoistym odkształceniom, ale dzięki tej właśnie deformacji może mówić więcej. I mówi więcej i sięga głębiej… 

W swojej książce poetka stawia elementarne pytania o istotę istnienia, podobnie jak filozofia i teologia. Tyle tylko, że stawia je w swoim własnym języku i że są to często pytania, na które nie ma odpowiedzi. Nie ma, bo być nie może, to pozostawia czytelnikowi i dlatego książka nabiera charakteru uniwersalnego. Nie ma tutaj miejsca na rzeczy błahe, takie, które być może mają znaczenie dla bardzo wąskiego grona odbiorców. Poetka myśli i patrzy o wiele szerzej. Chce dotrzeć do tych pokładów ludzkiej wrażliwości, które były dotąd nie do końca pootwierane. Trudna to sztuka, ale Elizie Segiet udało się doskonale. Samoświadomość poetki jest już tak duża, że łatwo przychodzi jej stopniowanie emocji. A to bardzo ważne w dzisiejszej poezji, jakże mocno odartej z samokrtycyzmu. Ona już wie, że skromność i samoświadomość w poezji, to jej wielka wygrana. Kiedy czyta się wiersze z tomu Magnetyczni ma się nieodparte wrażenie, że autorka stąpa po kruchym lodzie, który ma się za chwile załamać. Ale nic bardziej mylnego. Kolejne wersy potwierdzają tylko siłę i magię jej wierszy. Są czyste, jakby odarte z niedoskonałości. Krótkie, syntetyczne, ale nie bez głębi i refleksji, która jest nieodzowna poezji. Autorka wyczuwa, co jest potrzebne, co uspokaja, co pobudza, a co jest tylko mdłą pisaniną, dlatego potrafi z powodzeniem omijać skały wystające z wody poetyckiego patrzenia na świat. 

Kiedy Eliza Segiet ubiera swoje wiersze w słowa, to wydaje się, że opowiada swoje życie. To, co wydarzyło się w rzeczywistości. To, co istnieje. Patrzy na życie z wielką nadzieją, chociaż wie, że ono czasami wymyka się człowiekowi z rąk, ucieka. I jest tak, jakby to, co linijka po linijce starannie się zapisuje, nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło. I to jest ta wielka magia literatury, wielka magia ludzkiego umysłu, która potrafi wymyślić tak wspaniałe strofy.

 

Andrzej Dębkowski


Wszystkie wpisy Elizy TUTAJ

Kategorie: Poezja

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.