Ciekawe artykuly

Proszę, nie zgadzajcie się ze mną

Sporo się wydarzyło na świecie w ostatnich 2 miesiącach. To jest czas daleki od spokoju. W mojej opinii wydarzenia ostatnich dni pozwoliły zobaczyć na stole otwarte karty wielu rządów i to, co zobaczyłem, szczerze mnie przestraszyło. Fakty, nie gładkie dyplomatyczne gadki.


Co pokazał polski rząd na przykład? A to, że koncepcja geopolityczna wyjawiona publicznie przez założyciela Stratfor w licznych wywiadach począwszy od 2014 roku, jest rzeczywiście wdrażana przez polski rząd. George Friedman był częstym gościem Jarosława KaczyńskiegoW oczy bije zgodność opinii Friedmana z realizowanymi koncepcjami polskiego rządu.

W jego opinii następuje stopniowe osłabianie Niemiec pogrążających się w kryzysie ze względu na strukturę ich gospodarki, trwa umacnianie krajów Europy Środkowo-Wschodniej w sojuszu wojskowym z USA i realizacja koncepcji Międzymorza, kontynuowane jest osłabianie przez te kraje więzi z Unią Europejską, której dotychczasowa struktura skazana jest na porażkę. Friedman powtarza tezę, że Polska powinna uwierzyć w siebie i poszukać możliwości rozwoju poza strukturami UE, bo Unia Europejska praktycznie przestała istnieć (publicznie ogłosił to w zeszłym roku).

I właśnie widzimy, że polski rząd zrobił wszystko, żeby we władzach EU nie zasiadły osoby dążące do federalizacji UE, głęboko sympatyzujące z polską opozycją i dobrze rozumiejące polską specyfikę (Timmermans) — ale osoby, które pozwolą zrealizować plan Jarosława Kaczyńskiego. Plan zohydzenia Polakom Unii Europejskiej. No bo jak reagować będzie rząd na twarde wezwania nowej szefowej KE do wypełniania zasad praworządności? Niemki! Potencjalnie wzmacniającej rolę Niemiec w Europie? Związanej do tego z Bundeswehrą. Prawie jak Wehrmacht. Zgroza! Albo projekty nowego szefa PE łagodzenia relacji z Rosją? Włocha, dziedziczącego długoletnie związki jego partii z ruchem komunistycznym. I polityka zdecydowanie wzywającego do egzekwowania obowiązkowych kwot imigrantów.

Rząd polski ogłosił sukces po negocjacjach i wyborach nowych władz unijnych. Z punktu widzenia prawdopodobnych jego zamierzeń, to rzeczywiście sukces. Wcześniejsze próby doprowadzenia do polexitu nie udały się ze względu na bardzo wysokie poparcie dla EU wśród elektoratu PiS. Teraz zapewne będziemy świadkami wytężonej pracy propagandowej nad emocjami tegoż elektoratu.

Ktoś narzekał na dotychczasową TVP? Zdaje mi się, że jazda bez trzymanki dopiero przed nami.

Wydaje się, że do niedawna brany był pod uwagę inny scenariusz. Scenariusz stopniowego uzyskiwania wpływów politycznych w UE przez grupę państw ze środkowo-wschodniej części Europy z poparciem USA wpływów, których głównym celem miała być gruntowna restrukturyzacja Unii wedle konserwatywnej recepty. Zapewne liczono na udział UK w tym sojuszu.

Myślę, że wyniki wyborów do PE przekreśliły ten scenariusz, wybory pokazały bowiem wzrost sympatii nie tylko dla skrajnej prawicy (skala wzrostu była raczej rozczarowaniem dla populistów Kaczyńskiego), ale przede wszystkim dla partii postępowych, głównie liberałów i Zielonych. Dla PiS oznaczało to pogrzebanie nadziei na uchwycenie sterów UE w przyszłości.

Dla nas, postępowych Polaków, to też może oznaczać pogrzebanie, ale innego rodzaju. Możemy zostać pogrzebani żywcem, czyli zamknięci w getcie wokół Gazety Wyborczej i skazani na separację we własnym kraju albo, jak wyraził to Maciej Kisilowski, zagłodzeni intelektualnie.

Zwróćmy uwagę, że kraje V4 w ogóle nie siliły się na zaproponowanie własnych kandydatur na kluczowe stanowiska w strukturach UE. To skłania do przypuszczenia, że relacje i ustalenia wspólnej polityki wewnątrz tej grupy są bardziej zaawansowane, niż można było wcześniej sądzić. I są prawdopodobnie wypracowywane w porozumieniu z USA.

Jak się układają sprawy z rosnącą obecnością USA w naszej części Europy, każdy widzi. Idea Międzymorza powoli, ale konsekwentnie nabiera ciała. A dla mnie najsmutniejsze jest to, że geopolitycznie i gospodarczo działa to na korzyść Zachodniej Europy, więc nie będą walczyć o nasze wolności.

Nie mamy wpływu na wielkie procesy globalne. Możemy się tylko przyglądać. Ale możemy chcieć decydować o naszym własnym środowisku życia. Prof. Maciej Kisilowski nazywa ustrój, który buduje nam Jarosław Kaczyński ze swoją partią, wyborczym autorytaryzmem.

Mamy niewielką szansę na uniknięcie zamknięcia w tym ustroju na lata. Ta niewielka szansa sprowadza się w istocie do przegrupowania opozycji i postarania się, żeby nasz pozytywny programu dla Polski stał się bardziej atrakcyjny dla Polaków niż projekt PiS. Ale taki program trzeba najpierw stworzyć, a następnie ruszyć do wsi i miast i dotrzeć z nim do każdego wyborcy.

Tytaniczna praca. Kiedy dzisiaj słucham zapewnienia polityków PO, że przecież Platforma ma program, to wiem, że PiS-owi nikt już nie zagrozi. Przecież średnio rozgarnięty człowiek wie, że nie wystarczy coś napisać i ogłosić, że coś się napisało. Nawet jeżeli wyrecytuje się zaraz potem listę słusznych postulatów. To gotowy przepis na … klęskę. Odbiorcę trzeba zainteresować. Sprawić, żeby moja wizja stała się jego wizją. Opowiedzieć o tym jego językiem, zainteresować, pobudzić pozytywne emocje. Zbudować atrakcyjną dla niego wizję przyszłości. I przedstawić się przy tym jako solidny i wiarygodny przyszły realizator tej wizji. I nie krytykować przy tym PiS, bo PiS ma swoje osiągnięcia dostrzegane przez ludzi, bo oni skorzystali na programach rządowych. Trzeba też to przyznać w rozmowach. Że świat nie jest czarno-biały. I pracę tę wykonać z możliwie każdym wyborcą. Ale żeby dotrzeć z tym do ludzi, trzeba ruszyć się z biura poselskiego i pojechać do wyborców.

Przegrupowanie opozycji oznacza wprowadzenie pierwiastka wspólnotowego do myślenia partyjnego. Nowa koalicja, nowa mobilizacja i przemyślany na nowo program. Całkowita rezygnacja z partyjniactwa. Pojawienie się bliżej ludzi niż PiS. Stałe podkreślanie wartości wolności w życiu społecznym i indywidualnym. Jeśli PiS wyprowadzi nas z Unii Europejskiej, to będzie to definitywny koniec wolnej myśli w Polsce na lata.

Czy politycy opozycji są zdolni do nowego wysiłku? Czy może już rozglądają się za innym zajęciem?

Biorę pod uwagę to, że aktywni politycy opozycji mogą być szantażowani. Niektórzy nawet dręczeni. Ale za chwilę w ogóle stracą pracę.

Walka chyba toczy się obecnie indywidualnie w ich sumieniach. Trudno ich osądzać, bo są realistami i mają własne prywatne życie. Wiedzą, że nie mogą teraz liczyć na masowe wsparcie. Ludzie reagują bardzo wolno na zmieniające się środowisko. Nie przewiduję więc jakiegoś pospolitego ruszenia przed jesiennymi wyborami i masowego wsparcia partii opozycyjnych.

Ale za pół roku będzie już za późno na zatrzymanie państwa pisowskiego. Europę Środkowo-Wschodnią, z którą Polska dzieli wartości i historyczny los, najprawdopodobniej czeka epoka nowoczesnego, socjotechnicznego zamordyzmu i rządów biznesu ściśle związanego z rządzącymi partiami. Czas formalnych demokracji (nikt się nie przyczepi, że nie ma demokracji) z pozorami wolności i kwitnącymi gospodarkami. Reglamentacja wykształcenia, zdrowia i dobrze płatnej pracy tylko dla „swoich”. Reszta do getta pod ścisłą kontrolą.

„Orwell zmartwychwstał” – chciałoby się powiedzieć.

Bardzo chciałbym się mylić. I bardzo chciałbym, żeby wybory 2020 w USA wygrała Kamala Harris, papież Franciszek zniósł celibat, a Szkocja wystąpiła z UK i wstąpiła do zreformowanej Unii Europejskiej. To moja krótka lista pobożnych życzeń, która da jeszcze nadzieję na istnienie „mojego” świata. W „ich” świecie nie ma dla mnie miejsca.

Niestety, prawdopodobieństwo spełnienia każdego z tych życzeń jest raczej niewielkie.

Pozostanie emigracja, zarówno prawdziwa, jak i wewnętrzna. Albo całkowita kapitulacja i wybłaganie u Kaczyńskiego lepszych warunków egzystencji dla myślących inaczej w zamian za poparcie?

I tak do kolejnej zmiany. Przecież przyjdzie kiedyś kryzys gospodarczy, obudzi się instynkt samozachowawczy społeczeństw, życie autokratycznych liderów dobiegnie końca.

Już o możliwej wojnie nawet nie chciałbym wspominać.

To wszystko prawda… ale moje życie przecież nie zrobi sobie przerwy na czas obowiązywania ich świata.

Prosze nie zgadzajcie sie ze mna

2 odpowiedzi »

  1. Ja takie straszenie nazywam: ”Pierdu, pierdu…”. Już prędzej uwierzę, że cena pietruszki spowoduje zmianę sterów rządów w Polsce.
    Zagorzałych sympatyków oPOzycji scharakteryzować można tak: W nocy śnią się im koszmary. Budzą się z rana przerażeni. Przez cały dzień krzyczą z rozpaczy, kreśląc czarny scenariusz we wszystkich możliwych odmianach.

  2. No cóż, nawet jeśli prawie w całości utożsamiam się z powyższymi sentymentami, to jednak przestałem żyć jakąkolwiek nadzieją. Nie widzę tez jakiejkolwiek przyszłości dla Europy. I piszę te słowa bez jakiegokolwiek żalu. Volenti et scienti non fit unjuria.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.