Polityka

Sulejmani jak arcyksiążę Ferdynand? Iran, USA i ryzyko nowej wojny

Andrzej Kohut

W SKRÓCIE

 
Presja, jaką USA wywierają na Iran od dłuższego czasu, nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Rządy ajatollahów wciąż trwają.
 
Decyzja Trumpa mogła być podjęta pod wpływem chwili, ale zabicie Sulejmaniego to jasny sygnał dla regionalnych sojuszników.
 
Scenariusz otwartego konfliktu wydaje się dla Iranu mało atrakcyjny. Wojna jest kosztowna, a irańska gospodarka i bez niej przeżywa kryzys.

Konsekwencje decyzji o zabiciu irańskiego generała mogą być trudne i odczuwalne na całym świecie. Dalsze losy tej konfrontacji mogą się też mocno odbić na amerykańskich wyborach w listopadzie tego roku. Jednak ci, którzy w zabójstwie Kasema Sulejmaniego widzą coś na kształt zamachu na arcyksięcia Ferdynanda i preludium do III wojny światowej, powinni wziąć kilka głębokich oddechów i przemyśleć sprawę jeszcze raz.


Żeby skutecznie stosować politykę odstraszania, trzeba ustalić „klarowne, czerwone linie i pokazać konsekwencje ich przekroczenia”. I to, zdaniem senatora Marca Rubia, znakomicie udało się Donaldowi Trumpowi. Amerykański prezydent zdecydował o ataku z użyciem dronów. Jego celem było zabicie generała Kasema Sulejmaniego, jednej z najważniejszych figur irańskiej armii. Rakiety uderzyły w konwój, którym poruszał się generał, zabijając go na miejscu. Od tego czasu obawa przed eskalacją konfliktu i potencjalnym odwetem Teheranu jest jednym z dominujących tematów medialnych debat nie tylko w USA.

Napięcie narastało od kilku dni. W piątek, 27 grudnia, na iracką bazę wojskową w prowincji Kirkuk spadło ponad 30 rakiet. Na jej terytorium przebywali amerykańscy żołnierze, których zadaniem było szkolenie irackich jednostek. Jeden Amerykanin zginął, czterech zostało rannych. Waszyngton obarczył odpowiedzialnością za atak wspieraną przez Iran szyicką organizację, Kataib Hezbollah. W odwecie USA zbombardowało bazy proirańskich bojówek na terenie Iraku i Syrii. Zginęły 24 osoby. Spowodowało to wielkie poruszenie wśród mieszkających w Iraku szyitów – atak został uznany za nieuzasadniony, bo Kataib Hezbollah nie przyznawała się do bombardowań, w których ucierpieli amerykańscy żołnierze. W efekcie przez Bagdad przeszedł marsz protestacyjny, który zakończył się atakiem na amerykańską ambasadę. Część infrastruktury została spalona, a pracownicy tej instytucji przywitali nowy rok w stanie oblężenia. Odpowiedzią USA były rakiety wycelowane w generała Sulejmaniego.

Obalić ajatollahów

Największe wrażenie robi nie sam fakt, że Amerykanie zdecydowali się na akcję odwetową, ale cel, w jaki postanowili uderzyć. Generał Kasem Sulejmani był jedną z najbardziej wpływowych osób na Bliskim Wschodzie, chociaż jego nazwisko rzadko trafiało na łamy zachodnich mediów. Od końca lat 90. dowodził siłami Kuds, specjalną strukturą w ramach Armii Strażników Rewolucji Islamskiej, która specjalizowała się w działaniach poza Iranem, koordynując działania proirańskich milicji, wspierając je uzbrojeniem i informacjami wywiadowczymi oraz przeprowadzając zamachy na wybrane osoby. Amerykanie oceniają, że to Sulejmani stał za działaniami licznych bojówek wymierzonymi w amerykańskich żołnierzy w Iraku (winią go za śmierć kilkuset z nich). Odtajnione dokumenty wskazują, że już w 2006 r. dowództwo wojsk amerykańskich w Iraku rozważało pojmanie lub likwidację generała. Jednak administracja Busha, a potem Obamy nie decydowały się na ten krok w obawie przed możliwą eskalacją konfliktu z Iranem. W późniejszych latach działania Sulejmaniego na krótki czas okazały się dla USA korzystne, kiedy wspólnym wrogiem w regionie stało się Państwo Islamskie, a Iran za wszelką cenę chciał utrzymać przy władzy reżim Asada. Jednak tamta wojna się zakończyła (sam prezydent Trump ogłosił klęskę dżihadystów), a napięcia pomiędzy USA i Iranem wzrosły jeszcze bardziej.

Niepokojąca rozgrywka pomiędzy USA a Iranem trwa od maja 2018 r., kiedy Trump zdecydował się na jednostronne wypowiedzenie porozumienia nuklearnego z Teheranem. Amerykański prezydent wskazywał wtedy, że potrzebna jest nowa umowa, która trwale, a nie tylko czasowo, powstrzyma irański program nuklearny. Nowy układ jednak od początku wydawał się wątpliwy – Iran z trudem zgadzał się na dotychczasowe warunki i nie wyrażał najmniejszej ochoty, by związać się jeszcze dotkliwszymi ograniczeniami. Pytanie, czy Trumpowi rzeczywiście na nowym układzie zależało. Jedną z możliwych motywacji mogło być ukrócenie nagłego wzrostu irańskiej gospodarki, która po zniesieniu sankcji rozkwitła, a wzrost PKB w 2016 r. wyniósł 17%. Zaniepokoiło to mocno sojuszników USA w regionie – Izrael i Arabię Saudyjską. Działanie Trumpa mogło więc być odpowiedzią na te niepokoje, a wizja nowego porozumienia jedynie pretekstem do przywrócenia sankcji ograniczających irański wzrost. Amerykańska administracja zdawała się też żywić nadzieję, że gospodarczy wstrząs okaże się na tyle dotkliwy dla obywateli Iranu, że skłoni ich do politycznego przewrotu. Zaś odsunięcie ajatollahów od władzy pozostaje amerykańskim marzeniem od początku irańskiej rewolucji.

Irańska gospodarka na drodze do piekła

Cios rzeczywiście okazał się dotkliwy – w 2019 r. irańskie PKB skurczyło się o 9,5%, bezrobocie osiągnęło poziom 17%. Katastrofalnie ucierpiał też irański przemysł naftowy: na początku 2018 r. Irańczycy wydobywali 3,8 mln baryłek ropy dziennie, z czego 2,3 mln trafiało na eksport. Dziś wydobycie jest niemal o połowę mniejsze i wynosi 2,1 mln baryłek dziennie, z czego większość pozostaje w kraju, bo na eksport trafia ledwie 260 tysięcy baryłek. Prawie dziewięć razy mniej niż przed dwoma laty! Do tego inflacja na poziomie 40% (przynajmniej oficjalnie), co skutkuje podwyżkami cen żywności nawet o 100% w porównaniu rok do roku. Na te podwyżki wpływają również amerykańskie sankcje, które choć oficjalnie ze względów humanitarnych nie obejmują żywności czy leków, to jednak wpływają na politykę poszczególnych korporacji, które wolą nie ryzykować problemów z Waszyngtonem i ograniczają swoje powiązania z Iranem.

„Idzie do piekła” – tak skomentował ostatnio wyniki irańskiej gospodarki prezydent Trump. „Są praktycznie spłukani. Spłukani!”. Mieszkańcy Iranu mogą mieć podobne odczucia. Kiedy jesienią ubiegłego roku władze w Teheranie zdecydowały się podnieść cenę paliwa o 50% (które w Iranie jest mocno dotowane przez państwo i nawet po podwyżce kosztowałoby równowartość kilkudziesięciu groszy) wybuchły masowe protesty w wielu miastach. Bunt udało się uspokoić dopiero po kilkunastu dniach. Zabitych liczono w setkach, zatrzymanych w tysiącach, straty zniszczonych sklepów, instytucji publicznych i stacji benzynowych – w milionach. Lecz choć społeczny ferment może być dowodem na skuteczność taktyki „maksymalnej presji” przyjętej przez Waszyngton, to do zmiany władzy w Teheranie jeszcze daleko. W tym sensie kalkulacje Trumpa zawiodły.

Nie doprowadziły też do zmiękczenia stanowiska Iranu w kwestii porozumienia nuklearnego. Kiedy Trump zasugerował spotkanie z prezydentem Iranu, Hassanem Rouhanim, przy okazji szczytu ONZ w Nowym Jorku, Irańczycy nie wyrazili entuzjazmu, domagając się najpierw zniesienia sankcji. Chwilę później doszło do ataku na saudyjskie rafinerie naftowe, a większość dowodów wskazywała na Iran jako sprawcę. Zatem Teheran nie tylko nie zamierzał z Trumpem siadać do rozmowy, ale jeszcze prowokacyjnie kopał w stolik, uderzając w jednego z głównych sojuszników USA w regionie i jednocześnie pokazując swoją zdolność do uderzenia we wrażliwy punkt – rynek ropy naftowej. Tę samą zdolność Iran demonstrował zresztą kilka miesięcy wcześniej, atakując tankowce w cieśninie Ormuz. Obie sytuacje pokazują kluczowy atut Iranu w konfrontacji z USA: możliwość wpływania na ceny ropy na świecie zarówno poprzez uderzenie w jednego z największych na świecie producentów tego surowca (drugiego po USA co do wielkości wydobycia), jak i przez ograniczenie lub nawet uniemożliwienie jego transportu z Zatoki (przez wspomnianą cieśninę przepływa blisko jedna trzecia światowej produkcji ropy).


https://klubjagiellonski.pl/2020/01/04/sulejmani-jak-arcyksiaze-ferdynand-iran-usa-i-ryzyko-nowej-wojny/

Kategorie: Polityka

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.