Filmy i ksiazki

Jedna z recenzji przyrównywała książki Gellhorn do dzieł Hemingwaya, ale z zastrzeżeniem, że ona pisze lepiej

.Przyslala Rimma Kaul

.

Znakomita reporterka i korespondentka wojenna, jedyna kobieta, która wylądowała w Normandii podczas D-Day. W trakcie 60-letniej kariery dokumentowała konflikty w różnych częściach globu. Mimo to Martha Gellhorn przez sporą część życia musiała walczyć z etykietką żony Ernesta Hemingwaya – przypisu do biografii słynnego pisarza.


Reportaże Marthy Gellhorn, urodzonej w 1908 roku w St. Louis w stanie Missouri, wyróżniała empatia i wrażliwość na ludzką krzywdę. Tę cechę wyniosła z rodzinnego domu. Kiedy Martha miała zaledwie osiem lat, jej matka, Edna, jedna z liderek ruchu sufrażystek i lekarz ginekologii, zabrała ją na demonstrację na rzecz praw wyborczych kobiet. Ojciec Marthy, George, żydowski emigrant z Niemiec, był współzałożycielem pierwszej koedukacyjnej szkoły w St. Louis, w której odbywały się lekcje edukacji seksualnej. Atmosfera, w której dorastała Martha, była jak na ówczesne czasy wybitnie feministyczna – rodzice wychowywali córkę w przeświadczeniu, że może robić wszystko to, co chłopcy. Zdobyta w dzieciństwie pewność siebie miała zaprocentować w dorosłym życiu Marthy.

Głos Wielkiego Kryzysu
Przyszła reporterka zaczęła studia dziennikarskie na uczelni Bryn Mawr College w stanie Pensylwania. Nigdy ich jednak nie skończyła. Doszła do wniosku, że dyplom nie jest jej potrzebny, by pisać. Istotnie, jej teksty jeszcze w czasie studiów ukazały się w magazynie „The New Republic”. Gellhorn, która w przyszłości miała objechać niemal cały glob, już wtedy czuła, że Stany Zjednoczone są dla niej za małe. Kiedy miała 21 lat, wyjechała do Francji. Tam znalazła pracę w paryskim oddziale agencji prasowej United Press Agency. Kiedy odrzuciła propozycję pójścia do łóżka z jednym z przełożonych w zamian za podwyżkę, została zwolniona. Przez kolejne lata Gellhorn pracowała w Paryżu jako wolny strzelec, pisała artykuły do amerykańskich magazynów, m.in. „Vogue’a”. Ale na początku lat 30., kiedy Wielki Kryzys szalał w Stanach Zjednoczonych, Martha uświadomiła sobie, że Amerykanie potrzebują kogoś, kto dałby im głos.

Wielki Kryzys – bezpośrednie następstwo Czarnego Czwartku, krachu na amerykańskiej giełdzie z 1929 roku – sprawił, że wielu Amerykanów straciło dorobek całego życia. Bezrobocie dotknęło wówczas jedną trzecią obywateli USA. Gellhorn postanowiła opisać ich codzienną walkę o chleb. Przez dwa lata odwiedziła najbardziej dotknięte przez kryzys części Stanów. Mieszkała między innymi  w tzw. Hooversvilles – osadach baraków skleconych z kartonu i blachy przez migrującą za lepszym życiem ludność. W latach 30. w całych Stanach Zjednoczonych były setki takich osiedli. Wraz z poszukującymi pracy mężczyznami jeździła rozklekotanymi ciężarówkami. Spotykała się z kobietami, które zostawały prostytutkami, żeby nakarmić dzieci. Rozmawiała o biedzie, głodzie, chorobach, bezradności i upokorzeniu. Przez cały czas zbierała materiał do książki „The trouble I’ve seen”, która opublikowała kilka lat później pracując już dla rządu.

Kiedy dowiedziała się, że jeden z pośredników pracy kradnie rządowe subwencje dla bezrobotnych, uznała, że artykuł w prasie to za mało, aby położyć kres temu procederowi. Dlatego przekazała robotnikom to, co odkryła, i nakłoniła ich, aby wybili okna w siedzibie pośrednika. W efekcie straciła pracę, ale to samo spotkało nieuczciwych urzędników. Skandal odbił się tak szerokim echem, że wieść o nim dotarła nawet do pierwszej damy. Eleanor Roosevelt była tak poruszona wrażliwością Gellhorn, że zaprosiła reporterkę do Białego Domu i zaproponowała jej pracę. Od 1934 roku Martha dokumentowała skutki Wielkiego Kryzysu dla Federal Emergency Relief Administration – organizacji rządowej stworzonej przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta. Była najmłodsza wśród 16 reporterów, którym zlecono to zadanie. Zebrane materiały wraz z wcześniejszymi wywiadami posłużyły Gellhorn jako materiał do książki, zatytułowanej „The trouble I’ve seen”, wydanej w 1936 roku.

Wojna i miłość

Jedna z recenzji świetnie przyjętej książki porównała pisarstwo Gellhorn –  oszczędny styl i umiejętność oddania autentycznego języka – do dzieł Ernesta Hemingwaya, ale z zastrzeżeniem, że Martha pisze jeszcze lepiej. Radość z sukcesu przyćmiła śmierć ojca. Aby otrząsnąć się z rodzinnej tragedii, Martha razem z matką i bratem postanowili spędzić święta i Nowy Rok na Florydzie. Kiedy podczas jednego ze spacerów po Key West Gellhornów złapała ich ulewa, schronili się w barze Sloppy Joe’s. W spelunce grupa rybaków, popijając rum wprost z butelki, świętowała właśnie udany połów. Pod sufitem wisiał schwytany przez nich ogromny marlin, którego – w momencie gdy Martha weszła do baru – jeden z członków podchmielonej kompanii całował prosto w szpiczasty pysk. Rybakiem w poplamionej rybią krwią i rumem koszuli był Ernest Hemingway. Pisarz, który piękne kobiety kochał na równi z alkoholem i udanymi połowami, zaproponował Marcie drinka.

Kiedy Hemingway poznał Marthę, był po raz drugi żonaty z Pauline Pfeiffer, dziennikarką m.in. „Vogue’a” i „Vanity Fair”. Razem mieli dwóch synów. To właśnie dla Pauline – rozpieszczonej dziedziczki – Hemingway zostawił pierwszą żonę, Hadley Richardson, i ich synka Bumby’ego. Pfeiffer przyzwyczajona do tego, że dostaje wszystko, czego zapragnie, po przeczytaniu powieści „Słońce też wschodzi” postanowiła zdobyć jej autora i bez skrupułów odbiła go Hadley. Udawała przyjaźń z pierwszą panią Hemingway, a za jej plecami uwodziła jej męża.

Hemingway i Gellhorn podczas  pobytu na Key West zaciekle dyskutowali o literaturze i polityce. Zanim Martha wyjechała z Florydy, zdecydowała, że wraz z Hemingwayem i pisarzem Johnem Dos Passosem pojedzie dokumentować wojnę domową w Hiszpanii.

Kiedy po kilkudniowej podróży w 1937 roku dotarła do Madrytu, gdzie toczyły się walki, Hemingway zdążył już zakwaterować się w bazie zagranicznych korespondentów – hotelu Florida. Wraz z Johnem Dos Passosem i fotografem Robertem Capą kręcił w Hiszpanii film dokumentalny „Hiszpańska ziemia” i uszczuplał znacznie zawartość hotelowej piwniczki.  Kiedy Martha przybyła do hotelu – z plecakiem i akredytacją tygodnika „Collier’s” – Hemingway postanowił, że musi ją zdobyć. Pewnego dnia razem pojechali na przebiegający pod miastem front. Po powrocie do hotelu koili nerwy morzem wina i whisky, a następnie wylądowali w łóżku. Ponoć trwał wówczas nalot samolotów nacjonalistów.

Hemingway był dla Gellhorn nie tylko kochankiem, ale też mentorem. To on zachęcił dziennikarkę, aby swój pierwszy tekst z Hiszpanii poświęciła matce, która zginęła w bombardowaniu, próbując ocalić kilkuletniego synka. Tekst został bardzo dobrze przyjęty przez „Collier’s” i redakcja poprosiła Marthę o następne. Dziennikarka podczas czterokrotnych pobytów w Hiszpanii – za każdym razem w towarzystwie Hemingwaya – pisała o tym, jak konflikt wpływa na życie zwykłych ludzi. Rozpaczała, kiedy wojna zakończyła się zwycięstwem generała Franco. Podobnie Hemingway, który płakał podczas pożegnalnego przemarszu Brygad Międzynarodowych [formacja ochotników walcząca przeciw Franco – przyp. red.] w Barcelonie. Doświadczenia wojenne zbliżyły ich do siebie. Wcześniej Gellhorn traktowała pisarza wyłącznie jako kochanka i towarzysza wojennych przygód, teraz zrozumiała, że stał się dla niej kimś więcej. Hemingway odwzajemniał jej uczucia, problem polegał jednak na tym, że formalnie wciąż był mężem Pauline. Ale dla zakochanych nie stanowiło to przeszkody.

„Wyzwalanie” piwniczki

Hemingway zaprosił Marthę do Finca Vigia, swojej posiadłości na Kubie. W zbudowanym w kolonialnym stylu, podniszczonym, otoczonym zdziczałym ogrodem domu pisarz pracował nad powieścią „Komu bije dzwon”. Martha z dala od wojennej zawieruchy nie potrafiła skupić się na pracy. Grała w tenisa, pływała i upijała się w sztok. Szybko jednak zrozumiała, że na dłuższą metę nie jest w stanie żyć w taki sposób. Dlatego przyjęła propozycję tygodnika „Collier’s” i wyruszyła do Finlandii, której groziła inwazja sowiecka. Choć znów rzuciła się w wir pracy, tęskniła za ukochanym. Tych dwoje niemal codziennie pisało do siebie listy miłosne, w których planowali ślub i wspólne życie. Hemingway tymczasem naciskał na Pauline, aby zgodziła się na rozwód. Udało się go sfinalizować w listopadzie 1940 roku i niemal natychmiast potem Martha została trzecią panią Hemingway.


Martha Gellhorn i Ernest Hemingway razem z chińskimi żołnierzami w mieście Chongqing w południowo-zachodnich Chinach (fotograf nieznany/ Zbiory Biblioteki Prezydenckiej i Muzeum Poświęcone Johnowi Fitzgeraldowi Kennedy’emu)

Początkowo wydawało się, że trzecie małżeństwo Hemingwaya wreszcie będzie szczęśliwe i trwałe. Nowożeńcy, których połączyła miłość do przygody, zamiast podróży poślubnej pojechali do Chin dokumentować obronę kraju przed Japończykami. Po powrocie na Kubę małżonkowie dowiedzieli się o ataku na Pearl Harbour. USA przystąpiły do wojny, a w życie państwa Hemingway również wkroczył konflikt. Martha chciała natychmiast jechać tam, gdzie działa się historia. Tymczasem Ernest domagał się, aby po powrocie z wyprawy z kumplami, podczas której rzekomo tropił wrogie u-booty, a tak naprawdę pił i łowił ryby, mógł usiąść do ciepłej kolacji. W przeciwieństwie do poprzednich pań Hemingway Gellhorn ani myślała zostać kurą domową. Dlatego znów wyjechała, by relacjonować wojnę – na Karaiby, a potem do Londynu. Po powrocie zastała dom w stanie kompletnej ruiny i zalanego w sztok męża. Szybko okazało się, że tych dwoje nie może już wytrzymać pod jednym dachem. Zaczęły się karczemne awantury, wzajemne wyzwiska, raz nawet Hemingway uderzył Marthę w twarz. Ona w ramach rewanżu z premedytacją wjechała autem w drzewo. Ale najgorsze miało dopiero nadejść.

Hemingway nie mógł znieść, że sam gnije na Kubie, podczas gdy jego żona jeździ po świecie i rozwija karierę reporterską. Dlatego zdecydował się na krok, który był wobec żony największą zdradą. Napisał do pracodawcy Marthy, magazynu „Collier’s”, z prośbą o akredytację i propozycją relacjonowania toczących się w Europie walk. Redakcja nie mogła odmówić odnoszącemu sukcesy pisarzowi – tekst podpisany jego nazwiskiem był zbyt cenną zdobyczą. Ponieważ dwoje korespondentów byłoby niepotrzebnym wydatkiem, Gellhorn nie mogła liczyć na akredytację. Jak łatwo się domyślić, kobieta wpadła w szał.

Gdy Hemingway poleciał do Londynu specjalnie podstawionym samolotem, ona wyruszyła do Europy na własną rękę. Podając się za pielęgniarkę, na pokładzie wojskowego statku dopłynęła do Francji i jako jedyna reporterka była obecna podczas D-Day – lądowania wojsk alianckich w Normandii w 1944 roku. Szybko okazało się, że to właśnie Martha, a nie Hemingway, lepiej opisała końcową fazę wojny. Podczas gdy ona skupiała się na pracy, była również obecna podczas wyzwalania obozu w Dachau, jej mąż wraz z wiecznie podchmielonymi kolegami „wyzwalał” piwniczkę paryskiego hotelu Ritz. Kiedy Gellhorn spotkała Hemingwaya pierwszy raz po jego wyjeździe z Kuby, dochodził do siebie w szpitalu po wypadku, któremu uległ podczas jazdy samochodem w stanie nietrzeźwym. U jego boku czuwała już kandydatka na kolejną żonę – dziennikarka Mary Welsh. Martha zrozumiała, że nie ma już mężowi nic do powiedzenia, a małżeństwo uznała za skończone. Wkrótce potem para oficjalnie się rozwiodła.


Oddziały amerykańskie brodzące w wodzie pod ostrzałem niemieckich żołnierzy, D-Day (fot. Robert F. Sargent/ Zbiory Biblioteki Prezydenckiej i Muzeum Poświęcone Johnowi Fitzgeraldowi Kennedy’emu)

Na własnych zasadach

Choć biografowie twierdzą, że Hemingway był największą miłością Gellhorn, Martha po rozwodzie była tak wściekła na byłego męża, że zakazała swojej matce choćby wymieniać jego nazwisko. Jednak zamiast rozpaczać, znowu rzuciła się w wir pracy. Jeszcze w 1945 roku do księgarni trafiła jej książka „The Undefeated” opisująca koszmar drugiej wojny światowej. W 1949 roku Gellhorn odwiedziła sierociniec we Florencji. Wizyta, podczas której miała zbierać materiał do kolejnego reportażu, zaowocowała adopcją 15-miesięcznego chłopca, Sandro. Maluch otrzymał oficjalne nazwisko George Alexander Gellhorn i wyjechał z Marthą do Stanów. Ale tak jak reporterki nie zdołał udomowić mąż, tak adoptowany synek nie był w stanie zatrzymać jej na dłużej w jednym miejscu. Sandro trafił pod opiekę matki Marthy, a dziennikarka wyjechała zbierać materiał do kolejnych reportaży. Fiaskiem zakończyło się też drugie małżeństwo Gellhorn – z Thomasem Stanleyem Matthewsem, redaktorem magazynu „Time”. Para wzięła ślub w 1953 roku i rozwiodła się dziesięć lat później z powodu niewierności męża.

Niepowodzenia na gruncie prywatnym rekompensowały Marcie zawodowe sukcesy. Reporterka relacjonowała m.in. wojnę w Wietnamie, proces Adolfa Eichmanna w Jerozolimie, izraelsko-arabską wojnę sześciodniową, wojnę domową w Salwadorze i inwazję USA na Panamę. Pracowała dla magazynu „Atlantic Monthly”. Wydawała też kolejne książki, m.in.  reportaże z wojny – „The Face of War” (1958), wspomnienia z wojennych podróży z Ernestem Hemingwayem i na własną rękę, „Travels With Myself and Another” (1978), a także zbiór powojennych reportaży „The view from the ground” (1988).

Ostatnią podróż Gellhorn odbyła krótko przed śmiercią, w połowie lat 90. Była to wyprawa do Brazylii, z której Martha przywiozła reportaże opisujące przemoc szerzącą się w ubogich dzielnicach miast. Do końca życia czuła, że ma obowiązek śledzić i opisywać trudy oraz dramaty zwykłych ludzi – tak w czasach wojny, jak i pokoju.

Martha Gellhorn zmarła 15 lutego 1998 roku. Chorowała na raka jajnika i wątroby, przez lata zmagała się także z pogarszającym się wzrokiem – pod koniec życia była niemal niewidoma. Czując, że choroba odbiera jej sprawność i godność, postanowiła odejść na własnych zasadach. Popełniła samobójstwo, zażywając śmiertelną dawkę leków.


Calosc TUTAJ

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.