Polityka

Liczbowe gry w Wariatkowie

Napisal i przyslal Andrzej Solecki

Uwaga wstępna z lutego 2020 r.: poniższy tekst ukazał się w styczniu 2010 r. na nieistniejącej dziś platformie blogowej Blox.pl. Ponieważ wiele linków umieszczonych w tekście jest dziś niedrożnych, usuwam je, a uwagi dotyczące Dominikany, znajdujące się w późniejszym o miesiąc tekście, włączam tutaj


Ostatnio przy drodze prowadzącej do świętości Piusa XII wyrasta coraz więcej zdumiewających liczb odnoszących się do olbrzymich tłumów Żydów, uratowanych przez Watykan w ogólności a Piusa XII w szczególności.

Tak napisałem w moim wpisie z grudnia 2009 r. i obiecałem zająć się uważnie tymi danymi. Cóż, słowo się rzekło… ale gdy obiecywałem nawet nie wyobrażałem sobie jak będzie pachniała ta kobyłka.

Prawdę mówiąc, temat jest jak bambus, ciągniesz takie kłącze i odkrywasz, że to cały las, korzeniami oplatający olbrzymi teren. Rozsądnie będzie rozłożyć sobie pracę na etapy a dziś zająć się tylko jednym jedynym ale bardzo jasnym przykładem. Artykuł w GW z 4 marca 2009 rzecze

300 stron dokumentów, o których informuje fundacja „Pave the way”, odnalazł w tajnych archiwach Watykanu niemiecki historyk Michael Hesemann. Wskazują one na to, że Pius XII przyczynił się do uratowania 80 tysięcy węgierskich Żydów, przekonując rząd w Budapeszcie by odstąpił od ich deportacji. Dzięki papieżowi 12 tysięcy Żydów mieszkających w innych krajach Europy uzyskało wizy do Dominikany. […] Przekonał też rząd Brazylii do przyjęcia 3 tysięcy Żydów i pomógł w wystawieniu im fałszywych aktów chrztu by mogli zostać uznani za „aryjczyków”.

Odmienianie minionego świata traktując go niczym opowiadanie s-f bardzo podnosi temperaturę fraz cisnących się na myśl, ale nie oddałbym tym nikomu dobrej przysługi. Muszę opowiadać (a najlepiej: cytować) jak najspokojniej, wierząc, że czytelnik, jak sama nazwa wskazuje, potrafi czytać.

Zacznę od przyczyniania się w kwestii Żydów węgierskich. Zwrot ten nie opisuje działań, więc nieco specyficznych informacji o tej sprawie zaczerpnę z książki Juliana Grzesika (drugie wydanie z 2008 r.) Zagłada Żydów

Niemcy respektowali suwerenność Węgier do marca 1944 r., na skutek czego, kraj ten stanowił dla Żydów bezpieczną wysepkę na morzu Zagłady. Sytuacja uległa jednak radykalnej zmianie, gdy w marcu 1944 roku zjawia się na Węgrzech Eichmann ze swym dziesięcioosobowym zespołem, by na miejscu nadzorować ostateczne rozwiązanie. […] Hitlerowcy […] czynili konsekwentne przygotowania do ostatecznego Rozwiązania, czyli deportacji 600 000 Żydów mieszkających w owym czasie na Węgrzech. W akcji ratowania Żydów węgierskich, zaangażowały się ambasady państw neutralnych, jak Szwajcarii, Hiszpanii, Portugalii i Szwecji. Udzielały one paszportów, przyznawały obywatelstwa, zapewniały pobyt i pracę w swych krajach. Szczególną aktywność w tym względzie przejawiał sekretarz ambasady szwedzkiej Raul Wallenberg. Dzięki tym zabiegom udało się ulokować w obozie pod Budapesztem – pod ochroną państw neutralnych – 33 000 Żydów z paszportami zagranicznymi. […] Obóz w Oświęcimiu został specjalnie przygotowany na przyjęcie Żydów węgierskich. W tym celu podciągnięto tory kolejowe pod samo krematorium. Cały okres deportacji Żydów węgierskich trwał nie dłużej niż dwa miesiące. […] Dziesiątki tysięcy Żydów węgierskich padło ofiarą spontanicznych pogromów, bowiem w getcie budapeszteńskim znajdowało się wówczas około 160 000 Żydów. Dzięki syjonistom świat dowiedział się o dokonywanych na Węgrzech deportacjach. Posypała się lawina protestów ze strony państw neutralnych oraz Watykanu. Nuncjusz papieski nie omieszkał przy tym wyjaśnić, że protest Watykanu nie zrodził się z „fałszywie rozumianego współczucia”. Dostarczono aliantom listę 70 osób, głównie odpowiedzialnych za te zbrodnie. Lista ta została publicznie ogłoszona, przy czym zapowiedziano surowe ukaranie tych osobników. Ponadto Roosevelt wystosował ultimatum, w którym zagroził, że „los Węgier będzie inny niż wszystkich krajów cywilizowanych (…) o ile deportacje nie zostaną przerwane”. Na potwierdzenie tej pogróżki, 2 lipca 1944r. dokonano silnego bombardowania Budapesztu. Pod taką presją Węgrzy podjęli decyzję przerwania deportacji.

Z kolei, 12 tysięcy Żydów i Dominikana. Wizy dostało 5 tysięcy, wjechało tam 645 osób, plus 60 powojennych przybyszów z Szanghaju. Sprawa nie ma związku z Piusem XII, a była akcją dyktatora Trujullo (po wymordowaniu ponad 12 tys. imigrantów z Haiti potrzebował polepszyć w świecie swoją opinię, opisuje to Eric Paul Roorda w „The Dictator Next Door”). Na nieszczęsną konferencję w Envian w 1938 r. wysyła on swego brata, a ten oznajmia dyspozycję Dominikany do przyjęcia 100 tysięcy Żydów z Niemiec i Austrii. Jedyny kraj na świecie z tak otwartym sercem. Bardzo to szlachetne.

W praktyce pozwolenie na wjazd dawał młodym i zdrowym. Po 1947 r. połowa z nich opuściła Dominikanę. Odmienne to od obiecanej rzeszy 100 tysięcy? A kto by takie detale pamiętał…

Teraz Brazylia.

„Przekonał też rząd Brazylii do przyjęcia 3 tysięcy Żydów i pomógł w wystawieniu im fałszywych aktów chrztu by mogli zostać uznani za „aryjczyków””.

W książce „Żydzi z Watykanu” („Os Judeus do Vaticano” z podtytułem: „Próba ratowania katolików – nie-aryjskich – przed Niemcami w Brazylii poprzez Watykan”, wydanej w Brazylii w 1994 r.) autor Avraham Milgram podaje szczegółowe dane, pełną listę nazwisk. Ocalono zaledwie 959 osób. Liczbę 3 tysięcy zasugerowali w 1939 roku Brazylijczycy. Apel do Piusa XII wysłali (niezależnie od siebie) kardynał z Monachium Faulhaber i biskup z Osnabrücku Berning, szukający od 1938 roku jakiegoś ratunku dla katolików żydowskiego pochodzenia. Biskup Berning pisał do papieża prosząc, by uzyskał u brazylijskiego dyktatora 3 tysiące wiz

[…] nicht den ohnehin in Palestina und USA so stark bevorzugten mosaichen Juden sondern den so sehr benachteiligten christlichen Nichtariern zukommen zu lassen, die in Deutschland durch die Kirche erreicht und auf ihre Würdigkeit leicht geprüft werden könnten.

[…] nie dla Żydów wiary mojżeszowej, którzy tak silnie są preferowani w Palestynie i USA, lecz by pozwolić odszukać dyskryminowanych nie-aryjskich chrześcijan, których w Niemczech można przez Kościół napotkać i bez trudu dowieść czy na to zasługują.

Kryterium praktyczne: świadectwo chrztu sprzed 1935 roku – oraz bardzo wysoka opłata celna, który to wymóg wykluczył chrześcijan nie-aryjskich a biednych. Ale o tym innym razem. Co do chrztu, w pierwszej grupie 200 osób miało być paru ochrzczonych w Belgii świeżej daty, więc strona brazylijska zażądała

che gli ebrei ai quali se accorda l’ingresso in Brasile debbono essere battezzati da qualche anno almeno

by Żydzi, którym przyzwala się na wjazd do Brazylii byli ochrzczeni przed przynajmniej paru laty

a ambasada brazylijska w Watykanie poinformowała (co zanotował dostojnik watykański), że

Il Brasile non fa questione di razza, ma di religione.

Dla Brazylii nie ma znaczenia rasa, lecz religia.

Kto tu pisał o „fałszywych aktach chrztu” wyraźnie nie miał pojęcia o czym mówił.

Cała ta rozmowa w gruncie rzeczy jest niepotrzebna, bo prawdę mówiąc po pierwszym zdaniu

300 stron dokumentów, o których informuje fundacja „Pave the way”, odnalazł w tajnych archiwach Watykanu niemiecki historyk Michael Hesemann.

można było… ach, obiecałem zachowywać się spokojnie. Wyjaśnię więc tylko, że nie ma potrzeby czekać na publiczne ujawnienie owych „dokumentów odnalezionych w Watykanie”, obiecane przez historyka na rok 2013, bo wystarczy przyjrzeć się fundacji „Torujmy drogę”. Jej twórca, Gary Krupp, uwielbia JPII i ma ku temu powody, to nie lada sztuka dla Żyda zostać uszlachconym w Watykanie. Tylko 7 Żydom to się udało. Z liczbami często bywa na bakier, nie zastanawia się jakim cudem mógł papież ukryć „przed nazistami jednego tylko dnia 7000 Żydów” – (ta brednia była kiedyś umieszczona na stronie www.catholicherald.co.uk, ale potem stuknęli się w głowę i zlikwidowali to); chodzi oczywiście o moment gdy Niemcy, po wyabdykowaniu Mussoliniego, weszli do Rzymu. Przedtem Żydzi żyli tam spokojnie, Włosi ich nie tykali. Niemcy wysłali na śmierć ponad tysiąc ich. Są dowody, że irlandzki ksiądz Hugh O’Flaherty uratował wielu (wraz z alianckimi żołnierzami 4000 osób). No to źle się to sumuje, bo w Rzymie żyło wówczas koło 7 tysięcy Żydów.

Mniejsza o to. On jest ideologiem. Człowiekiem od faktów jest jego historyk, Michael Hesemann. I tu jest płytko pogrzebany strasznie śmierdzący pies.

Pan ten ma w swoim dorobku wiele książek, o wielu ważnych sprawach. O pierwszym papieżu (zdumiewające odkrycie grobu pod bazyliką Św. Piotra), o Tajemnicy Fatimy, o kręgach zbożowych, o tajnej historii UFO, o odkryciu Świętego Kielicha – no i tu należy wliczyć jego odkrycie, że Pius XII uratował 850 tysięcy Żydów i od początku popierał syjonizm. Ach, nie od rzeczy jest wspomnieć, że arcybiskup Dziwisz bardzo go ceni.

Ciekaw jestem czy dziennikarz GW, który postanowił oprzeć swe doniesienie na tak godnym zaufania źródle, był na haju czy po prostu po trzech setkach.

czwartek, 28 stycznia 2010, andsol-br

Kategorie: Polityka

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.