Ciekawe artykuly

Hannah Arendt i badanie antysemityzmu.

Joanna Tokarska-Bakir

Instytut Slawistyki PAN

Hannah Arendt i badanie antysemityzmu.

Antysemityzm jako totemizm

Skrucha to coś dla małych dzieci.

Adolf Eichmann 


W Gorgiaszu Sokrates wylicza trzy warunki porozumienia . Są to: wstępne uzgodnienie rozumienia podstawowych kwestii (eunomia), wolność od uprzedzeń czyli wzajemna przychylność (eunoia) oraz szczerość (parrhesia). W czasach, gdy szczerość została podważona przez psychoanalizę, a wolność od uprzedzeń przez rehabilitującą przesądy hermeneutykę, cała nadzieja w uzgodnieniu podstawowych kwestii.

Nie będzie to proste z powodu wielości perspektyw, zbiegających się w twórczości Hanny Arendt. Moglibyśmy ją nazwać filozofką historii, gdyby sama nie wyrzekła się tego miana, mieniąc „czymś pomiędzy historykiem i publicystą”  Autorka jej biografii intelektualnej, Michelle-Irène Brudny, określa ją po prostu jako „pisarkę”  Ale krytycy tacy jak Bernard Wasserstein nie bez racji sytuują Arendt w trójkącie nauki, dziennikarstwa i debaty publicznej . W jej przypadku te trzy cechy zasilały się nawzajem: nauka przyniosła jej prestiż, udzielając głosu, jakim w akademii poza Marią Curie nie dysponowała chyba żadna kobieta, jej kunszt dziennikarski ułatwił przyswajanie tez, które w naukowej formie byłyby niestrawne, zaś kamerą pogłosową stały się kontrowersje w debacie publicznej.

Do rozgłosu przyczyniły się najbardziej dwie okoliczności: płeć i sprawozdanie z procesu Adolfa Eichmanna. Płeć sprawiła, że Arendt, uosabiająca oczekiwania wielu kobiet, choć sama daleka od feminizmu, stała się jego ikoną. Natomiast sprawozdanie jerozolimskie uwikłało ją w tyle kontrowersji, i dostarczyło takiego rozgłosu, że żaden agent literacki nie był jej już potrzebny.

Wszystko to zaowocowało z jednej strony kultem w kręgach, w których uznały ją za „heroinę”, z drugiej zaś opinią „awanturnicy” w środowiskach wobec nich opozycyjnych . Strona pierwsza uznawała Arendt za wyrocznię nawet wówczas, gdy popełniała błędy rzeczowe, a druga nie zgadzała się z nią nawet wtedy, gdy rację przyznawały jej badania empiryczne. Opowiedzenie się za lub przeciw Arendt częściej odgrywało rolę deklaracji tożsamości niż głosu w rzeczowej dyskusji.

Wielu traktowało ją protekcjonalnie, jakby się jej bali, albo też podziwiali jak Czerwonego Piotrusia, który tak dobrze nauczył się mówić (przypomnijmy, że  bohater Sprawozdania dla akademii Franza Kafki jest małpą). Prawdopodobnie obiete przyczyny wpłynęły na sposób, w jaki odnosił się do niej Raymond Aron, promotor  przekładu Korzeni totalitaryzmu na francuski, o którego zalęknieniu filozofka napomyka w jednym z listów . Aron pisze o niej tak: „Mimo słabych stron książki [Korzenie totalitaryzmu ], które bywają bardzo irytujące, siła i subtelność przeprowadzonych analiz muszą w końcu oczarować nawet źle nastawionego czytelnika” . Do podobnych konkluzji dochodzi Margarete Canovan, która stwierdza, że wprawdzie nie zgadza się niemal ze wszystkim, co Arendt napisała o totalitaryzmie, ale mimo to jej książka „zachowuje wartość dzieła sztuki, żywego i zachwycającego, intensywnie refleksyjnego, Nawet gdy zawodzi jako historia, zachowuje swą wartość jako refleksja” . Także Paul Ricoeur, zwykle tak krytyczny, był onieśmielony: „Im bardziej analiza się rozgałęzia, tym większa staje się zagadkowość dzieła” 

Wiecej w linku ponizej

Hannah_Arendt_antysemityzm_jako_totemizm

2 odpowiedzi »

  1. Warto jeszcze dodac, ze choc byla osoba bardzo wyksztalcona i na swoj sposob nieglupia, Hanna Arendt jednak dala sie zwiesc pozorom i uwierzyla (albo udawala ze uwierzyla?) Eichmannowi, scislej mowiac, jego linni obrony na procesie: ze byl on gryzipiorkiem i slepym wykonawca rozkazow idacych z gory, nie obarczonym antysemityzmem, ot, takim malym urzednikiem wielkiej machiny zaglady – co pozwolilo jej ukuc przyjety potem jako niemal pewnik slogan o „banalnosci zbrodni”. Z opublikowanyhch pozniej zapisek i notatek Eichmanna, takze tych robionych jeszcze w czasach gdy zarzadzal zaglada Zydow europejskich, wynika cos zgola innego. Eichmann byl przekonany o genetycznej roznicy miedzy Zydami i Niemcami, twierdzac ze Zydzi sa o wiele inteligentniejsi i sprytniejsi od rasy aryjskiej, ktora nie ma wobec Zydow szans w „uczciwym” pojedynku na polu gospodarczym lub naukowym. Dlatego „albo my, albo oni”. Przynajmniej jasno postawiona sprawa. Eichmann uczyl sie hebrajskiego jeszcze przed wojna, zeby zglebic „tajemnice” zydowskiej inteligencji. Wszystko to jest dalece NIEBANALNE, wrecz przeciwnie.
    Jak powiadal Gombrowicz: „Im madrzej, tym glupiej”. Stosuje sie to nie tylko do Hanny Arendt, lecz i do wielu intelektualistow takich ja Noam Chomski i jemu podobni, ktorzy sa tak pochlonieci budowaniem zawilych i skomplikowanych, pozornie logicznych wytlumaczen zdarzen historycznych lun wspolczesnych, ze zdaja sie nie widziec najprostszych faktow ktore widzi kazdy wychodzac na ulice – wprawdzie niekoniecznie w tych dielnicach w ktorych owi filozofowie zwykli zamieszkiwac.

  2. Ulubienica antysemitow, nawet tych „niegramotnych” z polski ,ktorzy wiedza co napisala o Juderatach.
    Nawet przy opisywyniu „afery Dreifusa” nie mogla sie powstrzymac o napisniu o „wspolwinie Zydow”.
    Typowa chyba niemiecka Zydowka ,do konca nie mogaca sie pozbyc checi bycia „echte Deutche”.
    Charakterystyczne ze siebie nigdy nie oskarzala o wspolwine, nawet wtedy kiedy po wojnie spotkala sie Heideggerem,jej przedwojennym kochankiem ,profesorem filozofi I ulubionicem Hitlera-I to wtedy kiedy Anglicy w ktorej strefie lezal Uniwesytet w Feiburgu ,zabronili mu tam wykladac .
    Heidgger wznowil w koncu wyklady, nigdy nie wyrazil skruchy z poodu zwiazku z nazizmem-ani Hann Arendt nic nie powiedziala o jej checi usprawiedliwieni go.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.