Uncategorized

Ożeniony ze szlachcianką (5)

Marian Marzyński


Łęczyca, małe miasto pod Łodzią, jedna z siedmiu polskich prowincji po wprowadzeniu chrześcijaństwa, miejsce urodzenia żony króla Bolesława Krzywoustego, siedziba Księstwa Łęczyckiego, a potem województwa — łączy moje trzy żydowskie rody: Hermanów, Przedborskich i Kusznerów. W roku 1804 roku Szmul Herman zakłada w Łęczycy dwa interesy: handel win i wódek i drukarnię. Po jego śmierci w 1863 roku dostaje je w spadku moja prababcia Salomea Herman, która wychodzi za mąż za swego kuzyna Salomona i ma z nim czworo dzieci, wśród nich urodzoną w roku 1885, moją babcię Justynę. Dziadek Henryk Przedborski wżenia się w interesy Hermanów. Justyna i Henryk mają syna Samuelai trzy córki: Bronkę, Frankę i Madzię.

W roku 1899 mój dziadek od strony ojca, Mosze Kuszner, urodzony w miasteczku Stołpcy, otwiera na rynku w Łęczycy swój gabinet dentystyczny.Mosze i jego żona Salomea mają córkę Sonięi dwóch synów: Borysa Aleksandra. Urodzony w 1906 roku Borys (Bolek) Kuszner żeni się w 1932 roku z Bronką Przedborską, moją przyszłą matka.

Pisała do mnie z Tel-Avivu dawna przyjaciółka naszych rodzin:

Z Łęczycy pamiętam, że nestorką waszej rodziny była twoja prababka, pani Salomea Hermanowa. Nazywaliśmy ją babunia. Była wdową i mieszkała ze swoimi dziećmi. Jej córka Justyna wyszła za mąż za Przedborskiego. Była wysoka, szczupła, miała niebieskie oczy, przyjemny uśmiech, bardzo ładnie się poruszała, nadzwyczajnie dobra, uczynna, bez granic kochającą matka. Mieszkanie było śliczne — stare meble, kanapy kryte pluszem w kwiaty, jedna z taką galeryjką i z lustrem, salonik z meblami obitymi bordowym pluszem. Była wielka kuchnia, na lewo był stołowy z balkonem, potem sypialnia, następnie gabinet pana Henryka, którego ciągle widziało się czytającego książki, z cygarem, dobrotliwy, przyjemny gruby pan z wąsami, bardzo przystojny, najmniej interesował się sklepem, którym kierował.

Twoja matka Bronka była najładniejsza, najmilsza, pełna optymizmu i takiego wewnętrznego promieniowania. To była taka młodzieńcza miłość z Bolkiem Kusznerem. Zawsze chodzili razem. Potem zamieszkali w Warszawie i tam urodziłeś się ty, Maryś, który jak pojechałam cie obejrzeć, miałeś taką czelność, że jak tylko Bronka położyła cię na kanapie, obsikałeś mnie.

Bolek Kuszner, Łęczyca 1925

Młodszy syn Kusznerów, Aleksander — żeni się z Madzią, drugą córką Przedborskich. Zakłada praktykę dentystyczną w Ozorkowie.

Sonia Kuszner i Stefan Wlekliński

Siostra mojego ojca, Sonia Kuszner, później Zofia, jest bohaterką pierwszego w naszej rodzinie „mezaliansu”. Słowo to, z francuskiego „niewłaściwy związek”, odnosiło się do małżeństw między nierównymi stanami, ale w rodzinach żydowskich nazywano tak związki z chrześcijanami. Mimo poparcia mojego ojca, jej brata, Kusznerowie „wyrzekli się” córki, po jej ślubie ze Stefanem Wleklińskim, nauczycielem z Lublina. Wśród pretensji do nietolerancyjnych rodziców Sonia zarzucała ojcu, że zmusił ją do zostania, jego śladem, dentystką, zawodu, który nienawidziła. Po śmierci Stefana w Auschwitz Zosia oddała swoją córkę pod opiekę rodzinie Wleklińskich, dla której jej małżeństwo ze Stefanem też było mezaliansem. Zosia przeżyła zagładę, ukrywając się po stronie „aryjskiej” w Warszawie. Irenkę wychowano w wierze katolickiej. Po wojnie, żeby lepiej ułożyć sobie stosunki z córką, ciotka Zofia wzięła chrzest. Nie poprawiło to jednak napięcia między córką i jej matką, dla której żydostwo było życiowym przekleństwem.

Samuel Przedborski, brat mojej matki i Franka Przedborska, jego siostra. Łęczyca 1927.
Franuchna

„Franuchna”, siostra mojej matki stworzyła kolejny łęczycki mezalians, tym razem w rodzinie Przedborskich, która w przeciwieństwie do religijnych Kusznerów, była postępowa. W swojej książce Rodzinna historia lęku pisze o Przedborskichmoja kuzynka Agata Tuszyńska:

>Mówiono w Łęczycy „piękne panny Przedborskie”. Nosiły kokardy we włosach, grały na fortepianie, umiały haftować i gotować. Kuchnią lubiła zajmować się Bronka. Frania była zajęta muzyką i czytaniem. Chciała się uczyć, zostać nauczycielką. Zapisała się na Uniwersytet Warszawski. Zaliczyła dwa lata historii. Zaczęła pracować w biurze, którego dyrektorem był Aleksander Majewski. Jego dom handlowy stal się zalążkiem wielosklepowej sieci. Zaprosił ją do „Adrii” na pierwszy w jej życiu kieliszek szampana. Pierwsze wyznanie miłości i pierwsza noc z mężczyzną. Miała 30 lat, on o dwa lata starszy. W niedziele rano, strzelając z rury wydechowej, podjeżdżał pod jej dom swoim angielskim motocyklem. Zabierał ja na spływy kajakowe. Nie potrafiła sobie wyobrazić Bronki z wiosłem w ręku, Samuela na rowerze, szwagrów na motocyklowym siodełku. Ślub wzięli w 1937 roku. Gdy wybuchła wojna, Frania była w czwartym miesiącu ciąży. Gdy miała rodzić, w kawiarniach pokazały się napisy zakazujące wstępu Żydom. Miała męża – Polaka, któremu ufała bezgranicznie. Jego słowa znaczyły więcej niż hitlerowskie zarządzenia. Codziennie dzwoniła do getta. “Jak się czujecie, co wam potrzeba?<

W nocy z 14 na 15 września 1939 roku Niemcy zajęli Łęczycę. Ludzie wywlekli na rynek dentystę Kusznera — bogatego Żyda, który miał mieć złoto. Żołnierz niemiecki powalił go jednym strzałem. Babcia Salomea zmarła kilka dni później na atak serca. Rok wcześniej dziadek Henryk Przedborski zmarł śmiercią naturalną. W 1941 roku babcia Justyna Przedborska z prababcią Salomeą, wdową po Salomonie Hermanie, przeniosły się do Warszawy. Obie nie przeżyły getta. Siostrę matki, Matyldę i jej 8-miesięcznego syna Henryka też zamordowano w Treblince.

Mój kuzyn Henryk Kuszner w getcie warszawskim

Dalszy ciąg listu z Tel-Avivu:

Na całym świecie nie wiem, czy zostało stu żydowskich Łęczycan. Jest jedna Rachela tutaj, w domu obłąkanych w Tel Awiwie, jest mój krewniak, wnuk przyrodniego syna mojej babki. W czasie wojny cmentarz żydowski w Łęczycy został zniszczony przez Niemców i droga od dworca do rynku była wyłożona nagrobkami z tego cmentarza. Ja w 1946 roku chodziłam ze stacji po tych kamieniach. Ostatni raz byłam w Łęczycy z tobą i twoją matką w 1966 roku. Poszliśmy na Tumską do nauczycielki, koleżanki Bronki i ona opowiedziała nam, że któregoś dnia w szkole powiedziały jej dzieci: „Proszę pani widzieliśmy dwóch Hindusów. Byli ubrani na czarno, nosili kapelusze i rozmawiali z ludźmi po polsku”. Co się okazało? Rabin Frenkel, który pochodził z Łęczycy, przyjechał w 1963 roku w swoje rodzinne strony i spacerował z kolegą rabinem po mieście. A że dzieci nigdy Żyda w chałacie nie widziały, powiedziały pani w szkole, że spotkały Hindusów.

W moim filmie „Shtetl”, poniżej, jest sekwencja poświęcona Łęczycy.


Ożeniony ze szlachcianką (5)


Wszystkie wpisy Mariana TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. I to i nie. Po wyliczaniu niepismiennych szaraczkow Jankowskich ktorzy byli przodkami Jankowskich , a ze strony matki i wsplpracowali z Carem (lekarz wojskowy) i mozliwe ze mu sie przeciwstawiali, po zamieszczeniu fotografii przodka ksiezuli w wyswiechtanej sutannie, ktory mozliwie ze tez splodzil przodka, kolej przyszla na Zydow.
    Nie, to nie ci Kushnerowie.
    Okazuje sie ze „ten ” Kushner rodem z Nowogrodka nazywal sie Berkowicz, a nazwisko przyjal po zonie, rodem z Budapesztu..przed wyemigroaniem do Ameryki , po WW2.
    Prawdziwie amerynkanski „success story „, ktorym MM moglby sie szczycic, gdyby mial cos wspolnego z Wegrami i nie byl zachwycony Ilhan Omar , BLM i reszta Demokratow

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.