Uncategorized

Niezwykłego odkrycia dokonali przechodnie w ruinach wyburzonej przez miasto kamienicy. „Dla Żydów z Łodzi to wielki skarb”


Znalezione malowidła i syjonistyczne hasło w pozostałościach po kamienicy przy Wschodniej 50 (Joanna Kwiatkowska)- Kiedy to zobaczyłem, wpadłem w euforię. To tak, jakbym odkrywał tajemnice odległego świata. Za takim światem tęskną Żydzi. Dla mnie to odkrycie to prawdziwy skarb – mówi Dawid Gurfinkiel, Żyd z Łodzi, prezes Stowarzyszenia HaKoach.

W lutym 2020 roku miasto wyburzyło kamienicę przy ulicy Wschodniej 50 w Łodzi. Zabytek, który miał być odnawiany w ramach rewitalizacji obszarowej, musiał być rozebrany z powodu złego stanu technicznego. Zagrażał zdrowiu i bezpieczeństwu przechodniów.

Kamienica została już niemal całkowicie rozebrana. Została tylko tylna ściana oficyny. W ostatni weekend Anna Ciarkowska, łódzka poetka i blogerka, podczas spaceru przyjrzała się ruinom po kamienicy. To, co zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie. Zadzwoniła do Joanny Kwiatkowskiej, łódzkiej fotografki utrwalającej nieoczywiste historie zawarte w architekturze w ramach projektu „Niewidzialne miasta”. Ta błyskawicznie stawiła się na Wschodniej, zrobiła zdjęcia ściany i wysłała je łódzkiemu Stowarzyszeniu HaKoach, które zajmuje się promocją kultury żydowskiej.

Za tym światem tęsknią Żydzi

Wygląda na to, że pod wpływem deszczu zmywać zaczęły się kolejne warstwy farby na ścianie. I tak, jeśli przechodzień przyjrzy się dokładnie pozostałościom po zabytku, zobaczy namalowane gwiazdy Dawida, motywy roślinne i duży napis w języku hebrajskim: „Anu dorszim awoda iwrit,” czyli – jak udało się przetłumaczyć aktywistom z HaKoach – „Żądamy pracy hebrajskiej, (bo ma to większy sens)”. REKLAMA

– Kiedy to zobaczyłem, wpadłem wręcz w euforię. To tak, jakbym odkrywał tajemnice jakiegoś odległego świata, który niekoniecznie jest ortodoksyjny. To o takim świecie najczęściej mówią i za nim właśnie tęskną Żydzi w Polsce. Dla mnie to odkrycie to prawdziwy skarb – mówi Dawid Gurfinkiel, Żyd z Łodzi, prezes Stowarzyszenia HaKoach.

Dodaje: –  Tekst, który znaleźliśmy, to typowo syjonistyczne hasło. To mogło być np. miejsce, które w jakiś sposób przygotowywało do życia w Izraelu.

O znalezisku Dawid Gurfinkiel opowiedział dr. Adamowi Sitarkowi, kierownikowi Centrum Badań Żydowskich Uniwersytetu Łódzkiego.

– Zacząłem szukać informacji na temat tej kamienicy w zbiorach Archiwum Państwowego w Łodzi, księgach adresowych oraz starej prasie. Ustaliłem, że pod tym adresem mieściło się co najmniej kilkanaście różnego rodzaju zakładów przemysłowych, np. wytwórnia pończoch, zakład ślusarski, ale też sklep rybny, sklep spożywczy i jadłodajnia. Podejrzewam, że odkryte napisy mogą być dekoracją głównej sali właśnie tej jadłodajni – mówi dr Sitarek. – Od 1896 roku pod tym adresem zarejestrowany był dom modlitwy. Jednak to, co znaleziono, to raczej pozostałość świeckiej przestrzeni zorganizowanej przez jakąś organizację syjonistyczną. Być może pełniła różne funkcje. W piątek mogła zamieniać się w salę modlitewną, a w inne dni być stołówką czy salą zebrań i spotkań. Stowarzyszenia i towarzystwa syjonistyczne czy po prostu żydowskie po wojnie były naprawdę bardzo biedne. Dysponowały często jednym pokojem. Inna moja myśl jest taka, że może to być pozostałość pewnego rodzaju kibucu, miejsca, w których koncentrowali się ocalali po wojnie Żydzi. Przy ulicy Zachodniej było ich kilkadziesiąt. Do 1949 roku w Łodzi mieszkało ok. 45 tys. Żydów i przebywali właśnie w takich miejscach. 

Wschodnia. To była żydowska ulica

Nieistniejący już budynek przy Wschodniej 50 to kamienica Dawida Morgensterna, zbudowana w 1888 r. Pięć lat później dobudowano dwupiętrową oficynę. Do 1939 roku mieszkali i pracowali tu Żydzi. W 1900 roku powstała przędzalnie Elicha, w 1904 roku skład przędzy Wyszewiańskiego i Chasina, tkalnia mechaniczna Peklera, w 1908 fabryka szczotek Herzoga, w 1909 skład miedzi braci Radzyneri, skład herbaty Harinsohna. W 1906 działała tu szkoła męska, a w 1911 na piętrze powstała cukiernia Sury Herbsta. W czasie 20-lecia międzywojennego zakład galwanizacyjny Chaima Ajzenberga, zakład wyrobu i sprzedaży chustek wełnianych i bawełnianych Grinblata, sprzedaż chustek Rabinowicza, skład linoleum braci Halpern, sklep z drobiem Izraela Hoffmanna, sklepy z galanterią Sztajera i Wanberg. Był tu też zakład malarski Fuksa, wytwórnia wyrobów wełnianych i bawełnianych Hendlisza, szwalnia bielizny i fartuchów Berlińskiego i sklep z wędlinami koszernymi Diamanta.

Ulicę Wschodnią wytyczono na początku lat 20. XIX w. Wtedy była to ulica typowo „żydowska”. Mieszkali tu kupcy, krawcy, kuśnierze, szewcy. Na 930-metrowej ulicy było aż 20 domów modlitewnych, drewniana synagoga i targ, na którym można było kupić wszystko. Pod numerem 29 mieścił się Łódzki Oddział Towarzystwa dla Uregulowania Emigracji Żydowskiej, który promował idee syjonistyczne, głosił odrębność żydowskiej narodowości i konieczność utworzenia własnego państwa na Bliskim Wschodzie.

Dla Żydów to skarb. Co z nim będzie?

Aktywiści ze Stowarzyszenia HaKoach i dr Sitarek biją na alarm. Co prawda konserwator zabytków dał zielone światło dla wyburzenia budynku, ale odkryte przez deszcz malunki i napisy mogą mieć wielką wartość. 

– Na pozostałościach bocznych ścian odkryła się też monochromia. Możliwe, że gdyby ruinami tej kamienicy zajęli się specjaliści, udałoby się odzyskać i dowiedzieć znacznie więcej. Na własną rękę staramy się ustalić, co dokładnie znajdowało się w tym budynku – mówi Gurfinkiel. 

Eliza Gaust ze Stowarzyszenia HaKoach dodaje: – Chcielibyśmy ustalić, co z tym można zrobić. Może można byłoby te fragmenty budynku gdzieś przenieść, zakonserwować je. Jeśli faktycznie to znalezisko jest związane z ruchem syjonistycznym, to tym bardziej jest cenne, bo o tym mało się mówi w odniesieniu do historii Łodzi. 

Dr Sitarek: – To znalezisko należy absolutnie zabezpieczyć. Niestety mamy dziś tylko pojedyncze zachowane dowody tego, że w tkance miejskiej kultura żydowska była obecna. Ściana z ulicy Wschodniej to świetne potwierdzenie tego, że życie toczyło się nie tylko w synagogach, czy na terenie getta, ale po prostu w Łodzi. Powiem więcej, nigdzie tak dużego, okazałego malowidła nie znaleziono. Może artystyczna wartość nie jest duża, ale pod względem historycznym to szalenie wartościowy materiał. 

– Stowarzyszenie HaKoach będzie monitorować to, jak miasto zachowa się wobec tego odkrycia. W poniedziałek nawiązaliśmy kontakt z administratorem budynku, opowiedzieliśmy mu o sprawie. Zapewnił nas, że prace zostaną wstrzymane, ale nadal czekamy na stanowisko miasta, w tym miejskiego konserwatora zabytków – mówi Gurfinkiel i dodaje: – Dla nas, Żydów, jest to bezdyskusyjny skarb. 

Aleksandra Hac z biura rzecznika prasowego łódzkiego magistratu potwierdziła, że prace przy Wschodniej 50 zostały wstrzymane. – O znalezisku został powiadomiony wojewódzki konserwator zabytków, którego poprosiliśmy o wizję w terenie – mówi.

Blanka Rogowska


Odkrycie

Kategorie: Uncategorized

2 odpowiedzi »

  1. Niewygodne przypomnienie ze cala dzielnica, domy i grunty, nalezala do Zydow.Polacy wykrecaja sie jak moga, ze ”nie ma spadkobiercow, to nasze” . Czyzby ?

  2. Trzeba by przekazać pełna dokumentacje i zdjęcia tego miejsca do Izraela, np. do Muzeum Diaspory w Tel Avivie. Dla Izraela taki dokument przedstawia większa wartość niż dla Polski i kopia leżąca w Izraelu zapewni przetrwanie pamięci o unikalnym dowodzie na istnienie syjonizmu w Łodzi. Być może ktoś z lodzkich imigrantów w Izraelu będzie w stanie rozpoznać to miejsce i opowiedzieć cos o nim.

    A swoja droga wielkie brawo i podziekowania dla polskich aktywistow za szybka akcje !

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.