Uncategorized

Arabski Schindler. Tunezyjczyk, który ratował Żydów

Przyslala Rimma Kaul


Amerykański pisarz i historyk Robert Satloff od lat zabiega, aby Khaled Abdul-Wahab – właściciel ziemski, który podczas wojny udzielił schronienia Żydom w okupowanej przez Niemców Tunezji – otrzymał tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Jego zdaniem uhonorowanie Tunezyjczyka tym odznaczeniem może wpłynąć na poprawę obecnych stosunków arabsko-izraelskich.

Żydowscy ochotnicy we francuskiej armii w Tunezji / Khaled Abdul-Wahab (fot. Wikipedia; Apic/Getty Images)

Urodzony w 1911 r. Khaled Abdul-Wahab pochodził z zamożnej rodziny arystokratycznej. W młodości odbył podróże po Ameryce i Europie (głównie Francji), gdzie odebrał staranne wykształcenie z dziedziny architektury i sztuki. W latach 30. XX w. zakupił ziemię w Al-Mahdijji, nadmorskiej miejscowości w północno-wschodniej Tunezji.

Podczas II wojny światowej udzielił na swojej farmie schronienia kilkudziesięciu żydowskim sąsiadom, ratując ich w ten sposób przed Niemcami. W Tunezji nie prowadzono wprawdzie masowej eksterminacji Żydów, ale prawo nie chroniło ich przed prześladowaniami ze strony żołnierzy, którzy mogli ich bezkarnie pobić, zgwałcić lub pozbawić życia.

Historię Abdula-Wahaba nagłośnił w 2006 r. Robert Satloff, pisarz, historyk oraz dyrektor Waszyngtońskiego Instytutu Polityki Bliskowschodniej. Trafił on na jego trop podczas zbierania informacji o Arabach, którzy pomagali Żydom w czasie II wojny światowej. Udało mu się dotrzeć do jednej z żydowskich kobiet ukrywanych przez Abdula-Wahaba na jego posesji i od tego czasu zabiega o przyznanie Tunezyjczykowi tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.

Instytut Jad Waszem dwukrotnie odrzucił jednak jego nominację (w 2007 i 2010 r.), argumentując swą decyzję tym, że Abdul-Wahab nie ryzykował życia. Zdaniem instytutu Niemcy mieli też świadomość, że na jego farmie przebywają Żydzi. Satloff przekonuje natomiast, że gdyby Tunezyjczyk pozostawił Żydów bez pomocy, byliby oni narażeni na ciągłe niebezpieczeństwo.

Niemcy w północnej Afryce

W listopadzie 1942 r. Tunezja znalazła się pod niemiecką okupacją. Razem z żołnierzami wylądował tu oficer SS Walter Rauff, którego zadaniem było „rozprawienie się” z lokalną społecznością żydowską, liczącą ok. 100 tys. osób. Niemcy poddali starozakonnych licznym represjom: kierowali ich do prac przymusowych, porywali kobiety, konfiskowali majątki i nieruchomości. Musieli nosić opaski z gwiazdą Dawida. Do obozów pracy trafiło ok. 5 tys. z nich, z czego zmarło przynajmniej 46. Wiadomo też, że ok. 160 tunezyjskich Żydów zostało wysłanych do obozów zagłady w Europie.

W grudniu 1942 r. większość żydowskich sąsiadów Abdula-Wahaba została wypędzona ze swoich domów, ponieważ Niemcy postanowili przeznaczyć ich lokale na kwatery dla Wehrmachtu. Eksmitowane rodziny schroniły się w pobliskim magazynie oliwy.

Młody Tunezyjczyk postanowił działać, dowiedział się bowiem, że jeden z niemieckich oficerów planuje w nocy porwać i zgwałcić żonę jego znajomego, Odette Boukhris. Mężczyzna bez namysłu udał się do owego oficera i zaproponował mu wino. Gdy późnym wieczorem upity Niemiec zasnął, Abdul-Wahab zabrał z magazynu oliwy 24 osoby – członków rodzin Boukhris oraz Uzzan. Wywiózł je do swojej posiadłości, położonej ok. 30 km za miastem. – To było jak nadejście Mesjasza – stwierdziła potem jedna z uratowanych Żydówek, Edmee Uzzan.

„Zamierzamy was zabić”

Żydzi mieszkali u Abdula-Wahaba przez kilka miesięcy, aż do wyzwolenia Tunezji przez aliantów w maju 1943 r. Mężczyzna ukrył ich w jednej ze swoich stajni. Przebywająca na farmie Żydówka Ewa Weisel wspominała po latach, że pewnego dnia żołnierze otoczyli stajnię i zaczęli walić w drzwi oraz ściany. – Krzyczeli: „Wiemy, że jesteście Żydami i zamierzamy zabić was dziś w nocy!” – opowiadała. Właścicielowi posiadłości udało się jednak przepędzić Niemców. Jak wspominała Weisel:

„Następnego dnia nasz gospodarz przyszedł do stajni. Pośpieszyliśmy, aby wyrazić mu naszą wdzięczność, tymczasem on próbował nas przepraszać. Powiedział, że jest mu przykro, że musieliśmy zmierzyć się z przerażającą gehenną spowodowaną groźbą Niemców, (…) obiecał, że to się już nigdy nie powtórzy. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, w jaki sposób spełnił swoją obietnicę – może przekupił Niemców – ale zrobił to. Resztę okupacji niemieckiej spędziliśmy na farmie gospodarza bez żadnych incydentów”.

Strategia Abdula-Wahaba polegała w dużej mierze na usypianiu czujności Niemców. Po przybyciu Żydów na jego farmę poprosił ich o zdarcie z ubrań opasek z gwiazdą Dawida oraz nakazał, aby trzymali się z dala od głównego budynku. Tam gospodarz przyjmował Niemców, organizując dla nich suto zakrapiane bankiety. Zapewne uznał, że okupanci nie będą podejrzewać o ukrywanie Żydów człowieka, który jawi się jako ich przyjaciel.

Anna Boukhris, córka Odette, relacjonowała po latach, że od czasu wypędzenia Niemców z Tunezji jej rodzina przygotowywała w każdy szabat honorowe miejsce przy stole dla Abdula-Wahaba, a drzwi ich domu pozostawały dla niego cały czas otwarte.

Muzułmanie ratujący Żydów

Robert Satloff nie ma wątpliwości, że wśród Arabów było więcej osób, które przyjęły postawę podobną do Khaleda Abdula-Wahaba. Pisarz przypomina, że kiedy władze Vichy zachęcały miejscową ludność w Algierii do przejmowania żydowskiego mienia, zdecydowali się na to wyłącznie Francuzi. Nie dość, że Arabowie odmówili uczestniczenia w tych haniebnych praktykach, to niektórzy muzułmańscy duchowni w Algierze jawnie potępili z minbar wszelkie przejawy prześladowania Żydów.

Satloff podkreśla także, że dotąd Instytut Jad Waszem przyznał swoje prestiżowe odznaczenie ponad 60 muzułmanom – głównie Albańczykom i Bośniakom. Abdul-Wahab był jednak pierwszym nominowanym do tej nagrody Arabem. Satloff jest przekonany, że byłby to ważny krok ku poprawie stosunków arabsko-izraelskich.

Podczas swoich poszukiwań pisarz spostrzegł jednocześnie, że wiele arabskich rodzin próbowało ukrywać fakt, że ich krewni pomagali podczas wojny ukrywać Żydów. Jak zauważa, należy to właśnie tłumaczyć powszechną na Bliskim Wschodzie niechęcią wobec ludu mojżeszowego. Warto wspomnieć, że gdy w 2013 r. egipski lekarz Mohammed Helmy wyprzedził Abdula-Wahaba w wyścigu o tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, rodzina zmarłego odmawiała początkowo przyjęcia tego odznaczenia. Na pozytywną decyzję Instytutu Jad Waszem wpłynął w tym przypadku fakt, że arabski medyk mieszkał podczas wojny w Berlinie.

Ostatecznie pod koniec 2017 r. siostrzeniec Helmy’ego, Nasser Kotby, zgodził się na przyznanie wujkowi tego tytułu, ale pod warunkiem, że ceremonia odbędzie się nie w ambasadzie Izraela w Berlinie, ale w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Motywował to tym, że poczułaby się niekomfortowo, przyjmując odznaczenie bezpośrednio od instytucji izraelskiej.

Tymczasem procedura nadania tego tytułu zmarłemu w 1997 r. Abdulowi-Wahabowi jest ciągle w toku. Do tej pory Tunezyjczyk został pośmiertnie uhonorowany przez kilka innych ważnych żydowskich instytucji, wśród których znalazły się m.in. Centrum Szymona Wiesenthala i Międzynarodowa Fundacja Raoula Wallenberga.

Jak dotąd Jad Waszem przyznało medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata ponad 60 muzułmanom pochodzącym z Turcji, Bałkanów lub ZSRR.


Arabski Schindler. Tunezyjczyk, który ratował Żydów

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.