Uncategorized

Przymieszka krwi

Przyslala Olga Stankiewicz


Henryk Grynberg

Po przeczytaniu książki Jadwigi Maurer Z matki obcej (PFK, Londyn 1990) w dalszym ciągu nie wiem, czy matka Mickiewicza była neofitką, czy tylko frankistką, a ojciec ze szlachty, czy chłopów („mazurskich” lub białoruskich) i nie mam pewności, czy poeta został otruty (choć jest mocne podejrzenie), a jeśli tak, to przez kogo. Z dokumentów, które przytacza autorka, profesor University of Kansas, wynika tylko niezbicie, że głębokie są korzenie antysemityzmu w polskiej mickiewiczologii, i odsłania ona nie tyle sekrety Mickiewicza, ile mickiewiczologów.

Profesor Maurer zarzuca im, że przemilczali pochodzenie poety, koncert Jankiela i nieukończone dzieło, jakim miał być Legion Żydowski, a gdy zdarzało się, że ktoś wracał do tych spraw, ich reakcja była jeszcze bardziej ambarasująca niż ich milczenie. Rozważania o żydowskim pochodzeniu matki Mickiewicza Stanisław Pigoń nazywał „inkryminacją”, z czego autorka książki logicznie wnioskuje, że w przekonaniu czołowego mickiewiczologa takie pochodzenie jest rodzajem przestępstwa. Broniąc” Mickiewicza przed tym „posądzeniem”, profesor Pigoń argumentował, że „w charakterze, w psychice poety nie uwidoczniła się na krztę przymieszka semickiego elementu”. Co nie było już tak oczywiste w jego utworach, którym można pod tym względem to i owo „zarzucić”.

Pigoń przywoływał tu opinię krytyka z lat czterdziestych XIX wieku (M. Grabowskiego), że „dwie karczmy żydowskie, stojące naprzeciw siebie w całej obrzydliwości ich jerozolimskiego budownictwa” szkodzą estetyce poematu. Przytaczał także krytyka z lat siedemdziesiątych XIX wieku (H. Zetheya), który zarzucał Mickiewiczowi, że nie ukazał w swym arcydziele „Żyda wrogiego Polsce”. Również w przekonaniu samego Pigonia Żyd-patriota, prawie spiskowiec, zbyt jaskrawo odbijał od tego, co było powszechnie wiadome o zachowaniu się Żydów na Litwie 1812 r. wobec wojsk Napoleona, o ich szpiegostwie na rzecz Rosji”.Profesor Pigoń nie wyjaśnił, co było „powszechnie wiadome o zachowaniu się Żydów na Litwie”.

Jeśli jednak chciał· zasugerować zachowanie prorosyjskie, to byłoby ono krańcowo sprzeczne z postawą Żydów wszędzie indziej, gdzie Napoleon wyzwalał ich, otwierał (dosłownie) getta i po raz pierwszy w chrześcijańskiej Europie nadawał im prawa obywatelskie (które zaraz po jego upadku Europa im usiłowała odebrać). Rosjan zaś Żydzi nienawidzili po rzezi warszawskiej (żydowskiej) Pragi i bili się z nimi jako ochotnicy pod Kościuszką i Joselewiczem. Natomiast kolaboracjonistów, zarówno otwartych (na carskim dworze, w urzędach i wojsku), jak i tajnych (w policji i ochranie), było bez porównania więcej wśród Polaków bez „krzty przymieszki semickiego elementu”. Mickiewicz znał i rozumiał antyrosyjskie uczucia Żydów, tworząc Legion Żydowski – do którego też nie zabrakło mu ochotników – i przewidywał dla nich ważną rolę w ogólnoludowym powstaniu przeciwko Rosji: „Jeżeli wkraczając do Polski, zdołamy naszym pułkiem pociągnąć za sobą Żydów jednej bóżnicy, chłopi […] znając przezorność Izraelitów powiedzą sobie: pewnym musi być powodzenie, skoro Żydzi łączą się z powstaniem.

I jak lawina toczyć się będziemy z wzrastającą wciąż naszą Legią od bóżnicy do bóżnicy i od wioski do wioski”. Również zazdrosny Norwid ironizował, że „ukochany Ojczysty poemat Narodowy Pan Tadeusz to jest poemat, w którym jedyną figurą serio jest Żyd”. Norwid dał wyraz podobnemu kompleksowi antyżydowskiemu w swoich uwagach o Mickiewicza Składzie zasad: „Manifest ten […] dąży do wyniszczenia dogmatu […] a iż tam starszy brat Izrael przeważne miejsce ma zajmować, tedy w ostatecznym skutku (krótko mówiąc) do synagogi zmierza”.

Z drugiej strony Maurer przytacza wpływowego w swoim czasie mickiewiczologa, Józefa Tretiaka, który przeciwnie, chce widzieć w Panu Tadeuszu symbolikę antyżydowską: „Każdy z tych czterech obrazów mieszkań uwydatnia jakąś cechę warstwy społecznej, do której się odnosi: zamek – przebrzmiałą wspaniałość i potęgę dawnych rodów magnackich; dwór w Soplicowie – gościnność i dobrobyt szlachty średniej, umiejącej się rządzić; zaścianek– nieład i ubóstwo szlachty drobnej; karczma – zdziczenie moralne, umysłowe i estetyczne naszych Żydów…”.Maurer wskazuje ślady po licznych dokumentach, które z mickiewiczologii usunięto i zniszczono, zwłaszcza jeśli prowadziły w żydowską stronę. Armand Levy, sekretarz Mickiewicza,który mu towarzyszył do śmierci, a później opiekował się jego dziećmi, padł ofiarą paszkwili, ponieważ był niewygodnym świadkiem i znajdował się za blisko obiektu kultu narodowego. „Levy miał wprawdzie tylko jednego dziadka Żyda, a i ten dał się ochrzcić, ale przecież człowiek o takim nazwisku nie mógł pozostać w oficjalnej biografii Mickiewicza”, wyjaśnia Maurer.

Dla spokoju duszy Levy’ego lepiej, że go wykreślono, ale z powodu zniszczenia listów i pamiętników trudno rozstrzygnąć zagadkę i spór, czy Mickiewiczowi-mistykowi chodziło o „chrystianizację żydostwa”, czy o „rejudaizację chrześcijaństwa” – choć autorka książki opowiada się za tą drugą tezą. Oba pomysły musiały w czasach Mickiewicza wydawać się karkołomne, lecz oba są obecnie realizowane i mało kto zdaje sobie sprawę, że prekursoremjednego z nich – jeśli nie obu naraz – był niejasnego pochodzenia polski poeta z białoruskiej części Litwy. Według Maurer niewiedzę tę zawdzięczamy mickiewiczologom, którzy konsekwentnie redukowali, tuszowali i wykreślali z życia Mickiewicza ten kulminacyjny epizod.„Legion [Żydowski] był sumą myśli, uczuć i życzeń całego życia Mickiewicza”, podkreśla Maurer. A trzeba dodać, że w ręku tego genialnego improwizatora Legion Żydowski stawał się bronią wielosieczną. Mógł służyć wyzwoleniu Polski.

Mógł służyć wyzwoleniu Jerozolimy i narodu żydowskiego, wyprzedzając o pół wieku – i o cały Holokaust – syjonistów Teodora Herzla (powstanie w połowie XX wieku państwa żydowskiego było tak samo niewiarygodne jak w połowie XIX). I mógł uczynić Mickiewicza Mesjaszem. „Tego rodzaju wypadek – rzekł do mnie pan Adam – zdarza się po raz pierwszy od czasu rozproszenia Żydów i możnado niego przywiązywać wielkie znaczenia”, cytuje Maurer z notatek Levy’ego i pyta, dlaczego „współczesne nam biografie w ogóle o Legionie nie wspominają”? Dobre pytanie. Jeszcze lepsze postawił Czesław Miłosz w Ziemi Ulro (Paryż 1977): „Czy wolno jakiegoś poetę uwielbić, postawić na pomniku, wywłaszczając go z jego myśli? Dlatego że narodowi potrzebny, a jego myśl nie bardzo potrzebna? Że z przedstawionym wyżej obrazem Mickiewicza nie wszystko w porządku, wiedzieli badacze, bo to właśnie oznacza w ich ustach «zagadka Mickiewicza», ale na ogół nie kwapili się z wyjawianiem swoich opinii, bo jakoś niewygodnie”.

Miłoszowi chodziło o istotniejsze od żydowskich elementy portretu poety, ale i on podkreślił, że „jakimikolwiek drogami, czy wprost, czy ogólnie, wpływy żydowskie dosięgały Mickiewicza”.Presji antysemickiej uległ przejściowo i sam Mickiewicz (w Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego). Maurer sugeruje, że promowany na wodza pielgrzymstwa poeta przeląkł się swoich wcześniejszych wyznań („z matki obcej, krew jego dawne bohatery…”) i potrzebował antyżydowskiego alibi. Świadczyłoby to tylko, jak przemożna była ta presja i do jakiego stopnia antysemityzm skażał najwyższe elity umysłu. Wbrew optymistom-pozytywistom i epigonom osiemnastowiecznej teorii wszechmocnego oświecenia, że jest on skutkiem i przejawem ignorancji.Mickiewicz mocno trzyma się na pomniku (bo ten pomnik jest wciąż narodowi potrzebny), ale niekoniecznie w zdezorientowanej duszy narodu. W okresie międzywojennym wręcz modne było woleć Słowackiego. Nikt nie potrafił wyjaśnić dlaczego.

Nie wiem, proszę pani, ale ja wolę Słowackiego. Mówiła tak również moja własna matka – z dłonią przy medaliku – podczas naszych występów z aryjskimi papierami na Pradze i na Podlasiu, gdzie uczyła nielegalnie polskiego. Wiedziała, że tak trzeba mówić, zwłaszcza na aryjskich papierach.Dziewiętnasty wiek nie był jeszcze taki zły. Mickiewicz miał szczęście, że nie urodził się 100 lat później, kiedy nie byłoby tak łatwo usunąć „kompromitujące” dokumenty i znacznie trudniej by było o alibi. Może nie dosięgłyby go przepisy norymberskie ani łapy szmalcowników, ale wątpię, czyby się zakwalifikował na wieszcza narodowego. A już na pewno nie miałby szans w demokratycznych wyborach. Ażeby mi nie zarzucono (jak pewna nieuważna komentatorka w „Polityce”), że niczym antysemita liczę „Żydów w orkiestrze symfonicznej”, podkreślam, że to mało ważne, czy genialny chrześcijański poeta, jakim bezsprzecznie był Mickiewicz, miał „krztę przymieszki semickiego elementu”, czy nie. Chodzi mi tylko o to, że – jak wykazała Jadwiga Maurer – jest to strasznie ważne dla antysemitów.Dużo ważniejsza jest bezspornie żydowska – a długo w Polsce pomijana milczeniem – krew, którą odziedziczył po matce Baczyński. Ważna, jeśli chce się naprawdę zrozumieć jegorozpacz, podwójnie zakonspirowaną, i swoiste podwójne dno, w którym najwrażliwszy z naocznych świadków Zagłady ukrywał swój podwójny ból. Jeśli nie potrójny, bo równie bolesne musiało być ukrywanie bólu. Czym wytłumaczyć „wstydliwe” przemilczanie faktu, że krew, którą przelał za Polskę jeden z najbardziej sztandarowych poetów, była polsko-żydowska? Pytanie jest czysto retoryczne.

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.