Szef MSZ Zbigniew Rau, 1 września 2021 r. (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.pl)MSZ domaga się, by ministerstwa i podległe im instytucje (jak np. Narodowe Centrum Nauki czy Polska Akademia Nauk) raportowały o kontaktach z izraelskimi dyplomatami. – To zimna wojna – mówi była ambasador w Izraelu
Dotarliśmy do e-maila, który 3 grudnia wysłała jedna z urzędniczek departamentu współpracy międzynarodowej Ministerstwa Edukacji i Nauki. „Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło się do resortów i podległych im instytucji z prośbą o każdorazowe informowanie i występowanie o rekomendację w przypadku kontaktu ze stroną izraelską (spotkania i telekonferencje) oraz z przedstawicielami Ambasady Izraela w Warszawie” – czytamy w piśmie.
Na liście odbiorców były instytucje podlegające resortowi: Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Narodowe Centrum Nauki czy Polska Akademia Nauk.
Z dalszej części e-maila można się dowiedzieć, że to kolejne wezwanie ze strony MEiN, by raportować o relacjach z izraelskimi dyplomatami. Informacje miał zbierać departament współpracy międzynarodowej, który następnie przesyłałby je do MSZ.
Z informacji „Wyborczej” wynika, że tego typu pisma Ministerstwo Spraw Zagranicznych wysyłało też do innych resortów.
Bo nie było noty
O ich charakter zapytaliśmy dwóch pracowników resortu z długim stażem. – Tego typu przypomnienia, kto prowadzi w Polsce politykę zagraniczną, zwykle wysyłano do samorządów, które powinny konsultować swoje działania międzynarodowe. Resort przestrzegał też przed lobbystami udającymi dyplomatów. Ale nie zdarzało się, by wydano nakaz raportowania relacji z konkretnym krajem – mówi nasz rozmówca.
Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński nie widzi w tym nic dziwnego. Twierdzi, że resort regularnie przypomina innym urzędom, żeby swoją aktywność zagraniczną konsultowały z ministrem odpowiadającym za dyplomację.
W tym konkretnym wypadku MSZ miał się domagać informacji o relacjach z Izraelem z powodu zamieszania wokół obsady izraelskiej ambasady w Polsce. W sierpniu minister spraw zagranicznych Izraela Yair Lapid wycofał z Polski chargé d’affaires Tal Ben-Ari Yaalon. Pod koniec listopada polecił jej wrócić do naszego kraju.
– Dowiedzieliśmy się, że Tal Ben-Ari Yaalon już kieruje placówką, ale nie było oficjalnego potwierdzenia w formie noty dyplomatycznej. Aby uniknąć wątpliwości protokolarnych, poprosiliśmy ministerstwa, żeby nas informowały o kontaktach – mówi „Wyborczej” wiceminister Jabłoński. Nota z ambasady Izraela ostatecznie wpłynęła.
Konflikt z Izraelem
Odwołanie izraelskiej dyplomatki (Izrael nie ma w Warszawie ambasadora) to epizod w trwającym od trzech lat dyplomatycznym konflikcie między Warszawą a Jerozolimą.
W 2018 r. spór się zaognił, gdy rząd PiS znowelizował ustawę o IPN, chcąc karać więzieniem za przypisywanie Polsce czy Polakom odpowiedzialności za Holocaust. Przepisy uchylono pod olbrzymią presją USA.
Latem tego roku spór rozgorzał na nowo, gdy Polska – by walczyć z dziką reprywatyzacją – zmieniła kodeks postępowania administracyjnego, co zdaniem Izraela uniemożliwia potomkom ofiar Holocaustu odzyskiwanie majątku w Polsce.
Najnowsza awantura to decyzja izraelskiego rządu, by nie sprzedawać Polsce oprogramowania Pegasus do inwigilowania smartfonów. Polskę zaliczono bowiem do krajów autorytarnych.
– Związek między tymi sprawami a żądaniami MSZ jest czytelny – mówią nasi rozmówcy z resortu.
Agnieszka Magdziak-Miszewska, była ambasador RP w Izraelu, mówi, że nasza reakcja wygląda jak „instrukcja KC PZPR dla członków partii i resortów PRL-u”. – To wprowadzenie zapisu na kontakty z państwem Izrael. Między naszymi krajami dzieje się coś bardzo złego, gorszego jeszcze, niż to widać na powierzchni. Znajdujemy się w stanie zimnej wojny – mówi. Jej zdaniem dorobek ostatnich 30 lat w relacjach polsko-izraelskich został ostatecznie przekreślony.
Zadaliśmy w biurze prasowym MSZ pytania o to, czy ministerstwa stosują się do prośby i jakie kontakty z Izraelem zgłaszają. Pytania pozostały bez odpowiedzi.
Dorota Wysocka-Schnepf, Agata Kondzińska, Bartosz T. Wieliński