Uncategorized

Zmiana czasu

Zenon Rogala


 
Wiola jest osobą, która dba o to żeby wszyscy zwracali na nią uwagę, bądź
to przez głośną mowę, bądź przez stałe pokazywanie się w coraz to innych
kreacjach. W tym celu znika co chwilę w swoim apartamencie, by pojawić się w
nowym stroju,

  • A w tym mi dobrze?   –   i po chwili…
  • Ale w tym chyba jeszcze bardziej.
  • Poradźcie mi, proszę w czym dzisiaj powinnam pojawić się w gabinecie
    pana doktora. Ten strój ma podkreślić moją młodzieńczość, ale równocześnie dać
    sygnał, że jestem zaniepokojona pojawiającymi się na mojej twarzy problemami, –
    i żeby odwrócić naszą uwagę od twarzy, dokonuje wyćwiczonego wcześniej obrotu
    biodrami.
  • To wielka odpowiedzialność… w dodatku pan doktór prosił żebym przyszła
    punktualnie o osiemnastej, gdyż przyjmie mnie jako ostatnią pacjentkę.  Musi
    mieć w tym jakiś plan…
    Wiola bardzo dba o higienę swego ciała. W tym celu zaopatruje się w duże
    ilości różnorodnych kosmetyków i stosuje je w zależności od wielu okoliczności.
    Część kosmetyków stosuje przed kąpielą, ale większość wmasowuje, nakłada,
    wciera lub wklepuje już raczej po kąpieli. Zanim jednak przystąpi do codziennej
    operacji upiększania ustawia przed sobą całą baterię różnej wielkości buteleczek,
    pojemników, tubek i słoiczków. A każdy z nich zawiera ożywcze dla jej ciała,
    składniki. Nie jej całego ciała, ale  raczej tylko jej twarzy. Część specyfików
    stosuje tylko i wyłącznie do pielęgnacji swojej świeżo umytej buziuni. Z jednej
    tubki wyciska niewielką porcyjkę kremu i delikatnie nanosi go na powiekę, część,
    ale już  z innej  tubki,  pójdzie na okolice tuż pod oczami. Policzki też podzielone
    są na strefy,  przeznaczone dla coraz to innych specyfików. Odrębną czynnością
    jest nanoszenie innego już oczywiście kremu na całą strefę poniżej podbródka.
    To szyja. Jakże ważna , bo po niej można niechybnie poznać wiek. Tu należy
    delikatnie wpierw wklepywać, potem lekko masować, a na koniec zdecydowanymi
    ruchami posuwistymi wręcz wciskać odpowiedni krem. Następnie przechodzi do
    dalszych partii ciała i tu całość operacji polega mniej więcej na tym samym, ale
    pamiętać należy, że do każdego centymetra, zwłaszcza przepięknie buzi należy
    się inny rodzaj specyfiku. 

Tyle sama twarz. Zostają jeszcze oczy, to znaczy same krawędzie powiek i
rzęsy, te zasieki obronne, które należy odpowiednio naostrzyć i nasmarować
czernidłem, by jednych przywabić, a innych odstraszyć. Jeszcze tylko staranne
podkreślenie łuków erosa znad oczu. Brwi to najważniejsza oprawa oczu. Nie
mogą być zbytnio uwydatnione, ani też potraktowane zbyt skąpo. Równowagę w
tym odpowiedzialnym zajęciu zdobywa się po wielogodzinnych studiach nad
oprawą swoich własnych oczu. Na koniec delikatnym, wprawnym ruchem i z
opuszka palca wskazującego maleńkie, plastikowe soczewki zostaną przyklejone
do powierzchni oczu i zastąpią niemodne już okulary.
Wargi i nanoszenie na nie stosownej szminki to oddzielna, odpowiedzialna
czynność upiększająca. Na ten temat Wiola posiada już od dawna doświadczenie,
bo zaczęła  praktykować jeszcze w zamierzchłych czasach, kiedy była nastolatką.
Teraz wystarczy dobrać odpowiedni odcień do bądź stroju, bądź karnacji skóry
na twarzy, a nade wszystko do wewnętrznego stanu emocjonalnego. To on bowiem
decyduje o wszystkim co będzie uwidocznione na zewnątrz.
Już kolorowy tłuściutki sztyfcik  wysunięty ze srebrzystego pojemniczka dotyka
górnej wargi i jednym zdecydowanym ruchem nanosi piękny odcień na księżycowy
kształt usteczek. Pokrywa on całą powierzchnię górnej wargi i teraz wystarczy
dotknąć górną wargą tej dolnej i lekko, ale podkreślam, lekko „wytarzać” o siebie
obie wargi i dokonać ostatecznych poprawek. Do tego celu służą dwa najmniejsze
paluszki. Delikatnie, bacząc żeby nie przekroczyć nakazanej przez naturę linii
ograniczającej wargi od reszty okolic ust i zebrać koniuszkami najmniejszych
paluszków minimalny nadmiar szminki.    
Teraz paznokcie. Kto nie widział Wioli  w czasie modelowania paznokci nie
ma pojęcia o tym odpowiedzialnym i trudnym zadaniu. Wpierw należy całe
dziesięć palców, choć właściwie tylko ich końcówki zanurzyć w letniej, powtarzam
letniej wodzie. Po kilku minutach, kiedy zarówno same paznokcie jak i ich okolice 
podatne będą na zabiegi pielęgnacyjne, ujawni się cały kunszt rzeźbiarski.
Narzędzia do wycinania skórek przypominają średniowieczne narzędzia tortur, są
pięknie błyszczące i choć niekiedy mogą dokuczyć czy skaleczyć,  ich celem jest
nadanie piękniej oprawy końcówkom palców. Do dyspozycji jest cały zestaw
pilników o różnym stopniu skrawania. I kiedy Wiola  dokona już  rzeźby, 
przystępuje do malowania. Wpierw należy zastosować podkład , który umożliwi
trwałe przyleganie do powierzchni odpowiedniego lakieru. Czynność tę należy
wykonywać w skupieniu, bo każde odstępstwo od pola paznokcia grozi fiaskiem
całej operacji.
            Wiola, po skończeniu malowania lekko powiewa swymi pazurkami,  które
błyszczą w tej chwili. To powiewanie ma na celu szybsze doprowadzenie  do

wysuszenia powierzchni lakieru. Kiedy już proces tężenia dobiegnie końca,
następuje nałożenie warstwy utrwalacza. On stanowić będzie warstwę ochronną
dla warstwy lakieru. Ocenę doskonałości wykonania Wiola przeprowadza przez
spoglądanie na swoje paznokcie w odległości  wyznaczonej długością ręki. Obraca
dłonią jak otwartym wachlarzem, aż przekona się, że wszystko jest w porządku.
Pudełko zawierające całą baterie buteleczek z lakierami mieści różne kolory.
Wybór barwy jest podyktowany wieloma czynnikami. Ale dzisiaj los wskazał na
kolor amarantowy. Na wierzchu zakrętki znajduje się trzycyfrowy numer żeby
nie nastąpiła fatalna w skutkach pomyłka.
            Dzisiaj Wiola „robi się na bóstwo” z nie byle jakiego powodu . Wczoraj
bowiem dostrzegła na samym środeczku swego dumnego czoła, coś co jeszcze
dziś nie jest, ale na pewno będzie za kilka dni obrzydliwą zmarszczką. I ona nie
może pozwolić na powstanie tej szpetnej rysy. Dlatego dzisiaj umówiona jest ze
specjalistą w sprawie zapobieżenia powstania tej podstępnej zmarszczki. Podda
się z ochotą zabiegowi, który odsunie widmo ujawnienia się oznak starzenia,
Dzisiaj Wiola idzie do pewnego pana doktora, który wstrzyknie pod skórę w
okolice jeszcze nie narodzonej zmarszczki  płyn wygładzający okolice środka
czoła. Słowo botoks jest zbyt trywialne i Wiola unika używania go w takich
okolicznościach.
Za chwilę założy specjalnie dobrany strój wyrażający jej niepokój o
przyszłość gładkości jej skóry na czole, lecz wcześniej sprawdzi ile to jeszcze ma
czasu, aby móc dokonać koniecznych korekt w stroju czy poprawić niektóre
detale kosmetyczne.
Na podróż taksówką do pana doktora musi przeznaczyć dwadzieścia pięć minut.
Zanim taksówkę przywoła i zanim ona przyjedzie, minie dziesięć minut, więc już…
już… pora na…
            – Nie… nie… to niemożliwe, – Wiola stała wpatrując się w wiszący na
ścianie zegar, który pokazuje dokładnie godzinę piątą, ale Wiola nie przesunęła
wskazówek na czas letni i pan doktor prawdopodobnie właśnie wychodzi z
gabinetu nie doczekawszy się na ostatnią pacjentkę.

Wszystkie wpisy Zenka TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.