Uncategorized

Jak saudyjsko-irańskie pojednanie pomaga Izraelowi


Ostatnie porozumienie między Islamską Republiką Iranu a Królestwem Arabii Saudyjskiej wywołało wielki niepokój w Izraelu. Uważa się, że Rijad, wycofując się z ruchu na rzecz zbliżenia z Izraelem i ocieplając stosunki z Teheranem, osłabił geostrategiczną pozycję Izraela na Bliskim Wschodzie.

Ta ocena jest krótkowzroczna. W rzeczywistości, nawet kiedy Izrael wydawał się być na krawędzi porozumienia z Rijadem, najbardziej konkretną korzyścią dla Jerozolimy w odniesieniu do powstrzymywania Iranu byłoby ewentualne otwarcie saudyjskiej przestrzeni powietrznej dla izraelskich sił powietrznych, aby ułatwić ewentualny atak na irańskie obiekty nuklearne – co jest bardzo mało prawdopodobnym scenariuszem.

Nawet gdyby doszło do podpisania porozumienia pokojowego między Arabią Saudyjską a Izraelem, Rijad prawie na pewno zażądałby, aby izraelskie siły powietrzne latały nad syryjską lub iracką, a nie saudyjską przestrzenią powietrzną. Udostępnienie własnej przestrzeni powietrznej dla izraelskiego ataku wiązałoby się z ryzykiem irańskich ataków na saudyjskie pola naftowe, rafinerie i transport ropy w Zatoce Perskiej.

Jedenaście lat temu napisałem co następuje o możliwych konsekwencjach źle zaplanowanego ataku na irańskie obiekty nuklearne:

…[W]arunki nie zdarzają się w próżni. Warto więc zastanowić się nad potencjalnymi skutkami ekonomicznymi i dyplomatycznymi konfliktu, który ogarnąłby Bliski Wschód.

Pierwszym skutkiem konfliktu byłby gwałtowny wzrost cen ropy. Szacunki dotyczące ceny baryłki w przypadku scenariusza wojennego wahają się od 150 USD do około dwukrotnie wyższej kwoty. Co to oznacza dla Europy stojącej na skraju bankructwa? Czy USA mogą pomóc militarnie Izraelowi, nie dając się wciągnąć w wojnę, która pogłębi ich deficyt i problemy z zadłużeniem?

Skutki wzrostu cen ropy naftowej oraz niestabilność rynków sprawiają, że modele prognoz ekonomicznych przewidują, że wojna wywoła globalną recesję. Taka sytuacja spowoduje masowe bezrobocie, które stanowi podatny grunt dla politycznego ekstremizmu.

W tak ponurym klimacie bezrobotne masy prawdopodobnie wybrałyby bardziej konwencjonalnego kozła ofiarnego niż irańscy szyici. W latach 30. miliony Europejczyków i Amerykanów wierzyły, że żydowscy finansiści przyczynili się do wywołania Wielkiego Kryzysu. Mądrze byłoby, gdyby przywódcy Izraela zastanowili się, w jaki sposób globalne załamanie gospodarcze wywołane izraelskim atakiem przyniosłoby korzyści antysemitom.

Saudyjsko-irańskie porozumienie pokojowe czyni ten pesymistyczny scenariusz mniej prawdopodobnym. W istocie, po zawarciu tego porozumienia Iran nie ma już żadnych uzasadnionych powodów politycznych ani dyplomatycznych, aby wziąć odwet na swoim sojuszniku, Arabii Saudyjskiej, za izraelski atak z powietrza.

Gdyby Iran zdecydował się jednak zaatakować Arabię Saudyjską, pokazałby społeczności międzynarodowej nie tylko, że jest zdradzieckim wrogiem, ale także zdradzieckim sojusznikiem – w istocie, że żaden naród, ani przyjaciel, ani wróg, nie jest chroniony przed jego bezmyślną agresją.

W tym nowym kontekście geopolitycznym Iranowi byłoby znacznie trudniej obwiniać państwo żydowskie za globalny kryzys gospodarczy wywołany irańskim atakiem na sąsiada i partnera pokojowego.

Drugie ostrzeżenie, które wypowiedziałem w 2012 roku, brzmiało:

Współczesna historia uczy, że wojny na Bliskim Wschodzie z udziałem Ameryki doprowadziły do tego, że Ameryka wymusiła na Izraelu duże ustępstwa. Następstwem wojny w Zatoce Perskiej była Konferencja Madrycka, która z kolei doprowadziła do podpisania Porozumień z Oslo. Po drugiej wojnie w Zatoce Perskiej nawet zagorzały pro-izraelski prezydent Bush naciskał na Izrael, żeby wycofał się ze Strefy Gazy. Nie trzeba zbyt wiele fantazji, żeby wyobrazić sobie cenę, jakiej światowe mocarstwa zażądałyby od Izraela po trzecim konflikcie w regionie.

Skutkiem pospiesznego ataku Izraela na Iran będzie prawdopodobnie kolejna „konferencja pokojowa”, na której rozwścieczona Europa, rozwścieczona Rosja i wyczerpana Ameryka narzucą Izraelowi to, co społeczność międzynarodowa nadal uważa za lekarstwo na konflikt izraelsko-muzułmański: całkowite wycofanie się z Zachodniego Brzegu wzdłuż granic z 1967 roku.

Dzięki pokojowemu porozumieniu saudyjsko-irańskiemu ten scenariusz jest mniej prawdopodobny. Wciągnięcie Ameryki w kolejną wojnę na Bliskim Wschodzie miało sens tylko jako część kompleksowej kampanii mającej na celu wyrządzenie maksymalnych szkód gospodarce światowej. Teraz, kiedy atakowanie saudyjskiej ropy w rejonie Zatoki Perskiej nie ma już dyplomatycznego uzasadnienia, Iran nie ma powodu, żeby zaatakować amerykańską marynarkę wojenną w Zatoce Perskiej i ponieść konsekwencje masowego amerykańskiego odwetu.

Innymi słowy, właśnie dlatego, że saudyjsko-irańskie porozumienie pokojowe spowodowało, że USA i Izrael straciły wpływ na region Zatoki Perskiej, są teraz mniej podatne na irański szantaż wojskowy i gospodarczy.

Niewątpliwie w ciągu ostatniej dekady irańskie zdolności balistyczne uległy poprawie. Jest więc niemal pewne, że po wyprzedzającym uderzeniu izraelskim Tel Awiw i Hajfa stałyby się agresywnym celem dla rakiet pochodzących zarówno z Iranu, jak i Hezbollahu. Jednak dzięki zbliżeniu saudyjsko-irańskiemu militarne, ekonomiczne i dyplomatyczne skutki tych ataków będą raczej regionalne niż globalne, jak to miało miejsce jeszcze dziesięć lat temu.

Jak saudyjsko-irańskie pojednanie pomaga Izraelowi

Rafael Castro jest analitykiem politycznym specjalizującym się w polityce bliskowschodniej. Jego felietony pojawiają się regularnie w Israel National News. Można się z nim skontaktowaća rafaelcastro78@gmail.com

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.