Site icon REUNION 69

Powszechne uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela przyspieszy proces pokojowy

Jerozolima – zachodnia – jest stolicą Izraela od 70 lat. Nie ma takiej siły, która zmieniłaby ten fakt.


– Gdybym miał wybierać między pokojem a uznaniem Jerozolimy za stolicę Izraela, wybrałbym Jerozolimę – oświadczył w 1995 r. ówczesny premier Icchak Rabin. Niedługo potem został zamordowany przez skrajnie prawicowego żydowskiego nacjonalistę, bo był gotów na prawdziwy kompromis z Palestyńczykami.

Im wcześniej Jerozolima zostanie powszechnie uznana za stolicę Izraela, tym szybciej stanie na porządku dziennym sprawa granic, sprawa suwerenności, sprawa Miejsc Świętych itd. I tym łatwiej, nie trudniej, będzie osiągnąć kompromisy. A im bardziej i im dłużej status izraelskiej Jerozolimy będzie uwarunkowany uprzednim porozumieniem z Palestyńczykami (i z całym tzw. światem arabskim), tym trudniej będzie takie porozumienie osiągnąć. Zrozumiał to prezydent Egiptu Anwar as-Sadat, który w 1977 r. przyleciał do Jerozolimy, uznając ją w ten sposób de facto za stolicę Izraela, zanim jeszcze rozpoczęły się konkretne rozmowy pokojowe między Egiptem i Izraelem. Ten krok przekonał Izraelczyków do szczerości Sadata i wiarygodności jego zamiarów. Umożliwił w krótkim czasie zawarcie paktu pokojowego, w ramach którego Izrael wycofał się z okupowanego Synaju aż do ostatniego centymetra.

Rzeczywistość nie jest nagrodą na przyszłość, jest punktem wyjścia na teraz. Uznanie jej za taką jest krokiem niezmiernie ważnym w kontekście konfliktu żydowsko-arabskiego, bez względu na sympatie. Dlatego decyzja prezydenta Donalda Trumpa, którego nie znoszę i uważam za błazna, jest słuszna. Przyspieszy, a nie opóźni zakończenie okupacji terenów palestyńskich przez Izrael.

Jestem przekonany, że jedyne wyjście z impasu, w którym znajdują się rozmowy pokojowe, to odwrócenie porządku: nie zawierajmy najpierw kompromisów, po których przyjdzie normalizacja, ale najpierw musi nastąpić normalizacja, a potem przyjdzie czas na daleko idące kompromisy. Czyli najpierw uznanie Jerozolimy za stolicę państwa Izrael, a potem porozumienie co do ostatecznego statusu wschodniej – okupowanej – Jerozolimy i wszystkich terenów okupowanych.

Szanse na pokój niszczy masowy i zakłamany protest zachodniej dyplomacji przeciwko deklaracji Trumpa. Potwierdza on najczarniejsze uprzedzenia izraelskiej opinii publicznej co do dwulicowości i niewiarygodności europejskiej polityki bliskowschodniej. I w tym kontekście oczekiwałbym podobnej deklaracji uznania Jerozolimy za stolicę państwa Izrael od rządu Polski. Właśnie od Polski, kraju tak wrażliwego na uznanie przez świat jego historycznych granic.

* Sever Plocker – publicysta i dziennikarz izraelski polskiego pochodzenia, wicenaczelny dziennika „Jedijot Achronot”

 

Przyslal Janusz G

Exit mobile version