Polityka

Powszechne uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela przyspieszy proces pokojowy

Jerozolima – zachodnia – jest stolicą Izraela od 70 lat. Nie ma takiej siły, która zmieniłaby ten fakt.


– Gdybym miał wybierać między pokojem a uznaniem Jerozolimy za stolicę Izraela, wybrałbym Jerozolimę – oświadczył w 1995 r. ówczesny premier Icchak Rabin. Niedługo potem został zamordowany przez skrajnie prawicowego żydowskiego nacjonalistę, bo był gotów na prawdziwy kompromis z Palestyńczykami.

Im wcześniej Jerozolima zostanie powszechnie uznana za stolicę Izraela, tym szybciej stanie na porządku dziennym sprawa granic, sprawa suwerenności, sprawa Miejsc Świętych itd. I tym łatwiej, nie trudniej, będzie osiągnąć kompromisy. A im bardziej i im dłużej status izraelskiej Jerozolimy będzie uwarunkowany uprzednim porozumieniem z Palestyńczykami (i z całym tzw. światem arabskim), tym trudniej będzie takie porozumienie osiągnąć. Zrozumiał to prezydent Egiptu Anwar as-Sadat, który w 1977 r. przyleciał do Jerozolimy, uznając ją w ten sposób de facto za stolicę Izraela, zanim jeszcze rozpoczęły się konkretne rozmowy pokojowe między Egiptem i Izraelem. Ten krok przekonał Izraelczyków do szczerości Sadata i wiarygodności jego zamiarów. Umożliwił w krótkim czasie zawarcie paktu pokojowego, w ramach którego Izrael wycofał się z okupowanego Synaju aż do ostatniego centymetra.

Rzeczywistość nie jest nagrodą na przyszłość, jest punktem wyjścia na teraz. Uznanie jej za taką jest krokiem niezmiernie ważnym w kontekście konfliktu żydowsko-arabskiego, bez względu na sympatie. Dlatego decyzja prezydenta Donalda Trumpa, którego nie znoszę i uważam za błazna, jest słuszna. Przyspieszy, a nie opóźni zakończenie okupacji terenów palestyńskich przez Izrael.

Jestem przekonany, że jedyne wyjście z impasu, w którym znajdują się rozmowy pokojowe, to odwrócenie porządku: nie zawierajmy najpierw kompromisów, po których przyjdzie normalizacja, ale najpierw musi nastąpić normalizacja, a potem przyjdzie czas na daleko idące kompromisy. Czyli najpierw uznanie Jerozolimy za stolicę państwa Izrael, a potem porozumienie co do ostatecznego statusu wschodniej – okupowanej – Jerozolimy i wszystkich terenów okupowanych.

Szanse na pokój niszczy masowy i zakłamany protest zachodniej dyplomacji przeciwko deklaracji Trumpa. Potwierdza on najczarniejsze uprzedzenia izraelskiej opinii publicznej co do dwulicowości i niewiarygodności europejskiej polityki bliskowschodniej. I w tym kontekście oczekiwałbym podobnej deklaracji uznania Jerozolimy za stolicę państwa Izrael od rządu Polski. Właśnie od Polski, kraju tak wrażliwego na uznanie przez świat jego historycznych granic.

* Sever Plocker – publicysta i dziennikarz izraelski polskiego pochodzenia, wicenaczelny dziennika „Jedijot Achronot”

 

Przyslal Janusz G

Kategorie: Polityka

3 odpowiedzi »

  1. Ktokolwiek odwiedzil Jerozolime i patrzyl sie z Mount Scopus, „הר הצופים” , i nie jest slepym, widzi ze Jerozolima jest podzielonym miastem pomiedzy Zydowska czescia zachodnia i Arabska czescia wschodnia. Co Trump powiedzial, to on powiedzial dla swoich domowych interesow, blazen, nie blazen, jego to naprawde nie obchodzi. Ludzie krew przeleja w imieniu Jerozolimy, z Trumpem i bez Trumpa. On naprawde nie ma znaczenia, jesze jedna egoistyczna czkawka pana Prezydenta. Jerozolima jest swietym miastem i stolica trzech religii; Zydowskiej, Chrzescjanskiej i Muzulmanskiej. To jest odpowiedzialnosc panstwa Israel, panstw Arabskich i panstw Zachodnich jak utrzymac ten status dla zadowolenia wszystkich. Dopoki jakas ugoda wspolna tego miasta statusu nie przyjmie, zadna jednostronnea proklamacja nie ma znaczenia, czy to Amerykanska, czy to Izraelska, czy to Arabska. Jerozolima nie nalezy do nikogo szczegolnego ale rownoczesnie nalezy do wielu. Od czasu do czasu ktos nia rzadzi, dzisiaj to jest Izrael. Ale to miasto juz tyle razy pokazalo ze jest mocniejszym od przypadkowego najezdzcy czy okupanta, w koncu bedzie nalezala do wszystkich tych dla ktorych jest swieta.

  2. Jerozolima byla i bedzie zawsze stolica narodu zydowskiego.
    Muzulmanie z prezydentem Turcji na czele chca zmienic historie.

  3. „Błazen” podjął słuszną decyzję? Więc jednak nie okazał sie w tym momencie błaznem. Może i w innych momentach nie jest błaznem? Przecież nie podjął tej decyzji dla błazenady, prawda?

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.