Uncategorized

W metrze

.Bronek
                                                                                                      

Lato, zabębnił wróg, nie szukąjąc wyjściowych okularów wybiegłem w panice 
z domu. Trochę tu przesadzam, w moich latach nie biega się, a człapie. Upalnie, 
głowa pod stosownym słomkowym kapeluszem. Rutyn warto pilnować, bez 
 okularów na nosie doczłapałem okrężną drogą, mocno zziajany do metra.
 Na przeciwko rozsiadł się elegancik. Też mi się przyglądał. Nie rozumiałem 
wtedy, dlaczego.

W uchu kolczyk pod przybrudzonym turbanikiem, tors nagi, umięśniony.
Nie tylko tam. Miał na sobie obcisłe damskie szorty. Gustowny tatuaż 
z sylwetką Marylin Monroe, podpis „Welcome" z wykrzyknikiem.
Sam umieściłem bilecik, tzn. plastikową kartę, w antycovidowej maseczce.

Weszli z czujnikiem do sprawdzania kart. 
-Przepraszamy, my jesteśmy kontrolerzy.
Zerknęli w naszą stronę i ustawili się blisko wyjścia.

Elegancik sięgnął do turbanika, ja do maseczki. Jak się przedostałem na peron? 
Zdębiałem, to była karta biblioteczna. Mało, że z innego miasta, kraj też byl inny.

Elegancik czknął porozmiewawczo, zapachniało monopolowym.
-Maska na łeb! Może ich wystraszy. Nie podeszli, wysiedli na kolejnej stacji. 

W taksówce powiewały frędzelki. Z tych pieszczotliwszych, dluższych.
Aha! To nie był mój kapelusz, a koleżanki córki.
No i coś uwierało. Siurpryza! , odnalazła się zagubiona karta w nieco 
nieświeżych spodenkach kąpielowych. Nie damskich, Ktosiowi dzięki. Czyste 
szorty wciąż się prały.  

Młodości, ty nad poziomy wylatuj!
Bronek
Wszystkie wpisy Bronka TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.