Uncategorized

Agnieszka Holland człowiekiem roku nie tylko GW


 Stanisław Obirek

Jeśli ktoś zapomniał, to przypominam, że reżyserka „Zielonej granicy” była obiektem brutalnych ataków nie tylko najważniejszych urzędników państwowych jak prezydent Andrzej Duda czy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, ale całej wówczas rządzącej ekipy politycznej. Również polskie społeczeństwo w swej masie przyłączyło się do nagonki na Agnieszkę Holland do tego stopnia, że była zmuszona wynająć osobistych ochroniarzy. Zagrożenie bezpieczeństwa, a nawet życia było całkiem realne zważywszy na temperaturę emocji jaką wywołali ludzie, których obowiązkiem jest dbanie o bezpieczeństwo obywateli.

Dobrze się więc stało, że właśnie ją GW wybrała na Człowieka Roku. To wyróżnienie jednak daleko przekracza środowisko Gazety. To wydarzenie nie tylko medialne. To uznanie, że warto być wrażliwym i przyzwoitym nawet w czasach gdy wrażliwość i przyzwoitość programowo zostały nie tylko usunięte z przestrzeni publicznej, ale wręcz naznaczone piętnem narodowej zdrady.

Jędrzej Słodkowski swoją rozmowę z Agnieszka Holland, opublikowaną w GW 10.05.2024, zatytułował przywołując jej słowa: „To dziwne, że nie ma polskiego filmu o aborcji. Najdonioślejszej sprawie ostatnich lat”. Jest w tej rozmowie jeszcze jedno, równie ważne zdziwienie, że nie powstał polski film o Kościele. Ważne jednak, że formułując je, Holland przywołała film braci Sekielskich.

A tak w ogóle, to ta rozmowa przeprowadzona z reżyserką z okazji przyznania jej tytułu człowieka roku jest ważna z wielu innych powodów. Holland mówi o potrzebie filmu o Kościele i jej nawiązanie do filmu braci Sekielskich jest kluczowe dla zrozumienie tego postulatu. To był pierwszy głos, który problem pedofilii kleru uczynił przedmiotem debaty publicznej. Po raz pierwszy ofiary przemocy seksualnej katolickiego kleru zostały zauważone. A niezwykła wprost oglądalność obu filmów „Tylko nie mów nikomu” z 2019 roku i „Zabawa w chowanego” z 2020 uświadomiła polskiemu społeczeństwu jak istotny i boleśnie przemilczany jest to problem.

Na pytanie „O czym jeszcze obejrzałaby pani film?” Holland odpowiada: „O Kościele, ale taki, który nie byłby tylko satyrą. O, weźmy historię jednej z bohaterek filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Czytałam wywiad z osobą, która w filmie pojawiła się jako ofiara księdza, który molestował ją jako dziecko. Skonfrontowała się z nim, nagrała go potajemnie. Wtedy pierwszy raz jej rodzina się o tym dowiedziała”. I kontynuuje: „Z wywiadu wyszło, że rodzice ją wydziedziczyli, wyrzucili z serca i z rodziny. Nie da się tego wyjaśnić tylko przy pomocy narzędzi socjologicznych czy publicystyki. Tu trzeba zejść do głębszych złogów ludzkich sumień, mroków duszy, żeby zorientować się, skąd bierze się takie przywiązanie do opresji. Bo to przywiązanie do opresji załatwia zarazem ważną potrzebę ogromnej liczby ludzi w Polsce”. A na pytanie czy to „Ucieczka od wolności?” Zgadza się tylko częściowo, dopowiadając coś, co wydaje mi się czymś absolutnie fundamentalnym: „Ucieczka od wolności to dobry trop, ale jest w nim zarazem coś pogardliwego: oni uciekają od wolności, są gorsi niż my, którzy się z wolnością umiemy zmierzyć. Jak opowiedzieć o tym, żeby nie wejść w te koleiny, nie osądzać i postarać się innych zrozumieć? Oto jest wyzwanie”.

To jest pytanie o współwinę nas wszystkich, o to, że nie chcemy dostrzegać cierpienia ofiar przemocy seksualnej wobec dzieci, że ważniejsza jest ochrona sytemu opresyjnego, jak instytucja religijna czy rodzina, że bardziej troszczymy się o to, „co powiedzą sąsiedzi” niż krzyczące historie dzieci krzywdzonych przez dziesięciolecia. O tym trzeba nie tylko robić filmy, ale również należy o tym głośno rozmawiać. I to nie tylko od wielkiego dzwonu, gdy pojawią się głośne filmy, czy gdy wyjdą na jaw skandaliczne zachowania księży czy biskupów. To powinno być częścią naszej codziennej praktyki społecznej, by ofiary krzywdzone przez bezkarnych oprawców poczuły się wreszcie zauważone i otoczone naszą opieką.

Nie możemy ciągle pytać, czy to wyzwanie jest ktoś w stanie podjąć? Bo jak na razie kogoś takiego nie widzę, ale być może to my jako społeczeństwo sprawiliśmy, że jak dotąd nikt taki się nie pojawił, bo nie stworzyliśmy odpowiedniego klimatu. Tymczasem dominuje przyzwolenie nie tylko na krzywdzenie bezbronnych, ale na roztaczanie mgły niedomówień i milczenia wokół sprawców, również tych na najwyższych stanowiskach w Kościele jak obecny przewodniczący episkopatu i włodarz diecezji gdańskiej abp Tadeusz Wojda. W molestowaniu nieletnich przez podległego mu księdza nie widzi większego problemu, bo to tylko „macanie”. Jeśli taki człowiek nadal będzie pełnił swoją funkcję, to w Kościele na pewno nic się nie zmieni.

W każdym razie dla Agnieszki Holland najbliższy rok, to będzie rok Franza Kafki i to wiele mówi zarówno o samej reżyserce jak i o naszych czasach.

Agnieszka Holland człowiekiem roku nie tylko GW

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.