Uncategorized

BUTELKOWA REWOLUCJA

Ludwik Lewin

lewin

reunion68

Butelka pojawia się późno w epopei wina, ale choć krucha i mało na ogół spektakularna, jest bardzo istotną jej częścią.

Przynieś butelkę, wychylim flache, rozwalim flakon – szkło tak przylgnęło do trunków alkoholowych, że nawet w gwarze i pod gazem, myśląc o zawartości mówimy o opakowaniu. Szczególnie wino wydaje się zrośnięte z butelką – od zawsze i na zawsze.

Tak się wydaje, ale w historii boskiego trunku, którą szacuje się na ponad 5000 lat, szklany pojemnik jest czymś względnie nowym. Pojawił się dopiero w XVII wieku, bo choć butelka jest dla nas naturalnym strojem wina, nic w niej nie ma naturalnego. Stanowi prawdziwą rewolucję w dziejach winiarstwa i nie ma najmniejszej przesady w tym, że wspaniała książka o jej dziejach, Butelka Wina, Jeana Roberta Pitte’a, nosi podtytuł Historia rewolucji. Autor tego dzieła należy do czołówki francuskich geografów. To on stał na czele komitetu, który postulował w UNESCO uznanie gastronomii francuskiej za „niematerialne dziedzictwo ludzkości”. W rzeczywistości nie chodziło bynajmniej o to by uznać kuchnię francuską za najlepszą na świecie, ale o typowe dla Francuzów celebrowanie uroczystych posiłków. Nie szkodzi. Dzięki wysiłkowi oficjeli, dzielnie wspomaganych przez żurnalistów, cały glob uwierzył, że to francuska sztuka gotowania mianowana została światowym arcymistrzem.

Książkę profesora, choć pełna jest odnośników, czyta się jak powieść przygodową. Niemal oczywiste – wino to jedna z największych przygód ludzkości. Po „odkryciu” przez Noego, przechowywano je zapewne w wielkich amforach, wkopanych w ziemię, jak i dziś zdarza się w okolicach góry Ararat. W tych ogromnych – do 3500 l – pojemnikach wino trzyma się bardzo dobrze, ale nie daje się nosić. W przeciwieństwie do skórzanych bukłaków, w których nosi się je łatwo, ale trzymać trzeba bardzo krótko. Beczka dobra była i do transportu i do magazynowania, ale pod warunkiem, że sterylnie czysta i napełniona po brzegi.

Butelki wydmuchiwano już w Starożytności, ale były bardzo kruche i nie umiano ich dobrze zamykać. Nie piszę korkować, bo cudowna szczelność kory portugalskiego dębu, też zapomniana została na długie stulecia. Wszystko zmieniło się w XVII w., kiedy angielska technika pozwoliła na produkcję wytrzymalszych butelek, a angielscy kupcy zaczęli do nich przelewać wino. I dopiero wtedy okazało się, że boski trunek trzymać można latami w butelkach leżących w piwnicy (leżących, nie stojących, gdyż zwilżając korka, płyn utrzymuje jego szczelność).  Bez butelki wino byłoby gorsze, a szampana w ogóle by nie było, bo żeby gaz nie wywietrzał, trzeba go zamknąć w butelce.

Butelka jest nieważna, grunt byśmy czuli trzmiela – napisał niegdyś Alfred de Musset. Choć powiedzenie przyjęło się we Francji, prof. Pitte krytykuje je jako pożałowania godną myśl alkoholika. A to dlatego, że butelka odgrywa ważną rolę zarówno w produkcji, jak i dojrzewaniu wina, tak samo, jak w sprzedaży, wyborze i degustacji wina.  Wielkie wino nie do pomyślenia jest bez butelki, ale trzeba wielkiego pióra, by napisać o niej taką książkę, jak Jean-Robert Pitte. I nie ma tu żadnego nabijania w butelkę.

Ludwik Lewin

Jean-Robert Pitte

„La bouteille de vin : histoire d’une révolution”

Wyd. Tallandier, Paris

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.