
Wracam do pradziadka szlachcianki Grażyny, Bartłomieja Jankowskiego, podpułkownika armii carskiej, który w roku 1881, w Odessie, żalił się Ministerstwu Wojny, że nie starcza mu na utrzymanie dwanaściorga dzieci. Jedno z nich, Ewelina Jankowska, w roku 1885, w Wilnie, wyszła za mąż za szlachcica kresowego Henryka Bułhaka, właściciela majątku Natalewsk niedaleko miasta Ihumen w województwie mińskim. Herbem Bułhaków była Syrokomla:

Napisał do nas z Warszawy wnuk Henryka, 92-letni historyk Henryk Bułhak II, najstarszy z ich rodu.

Bardzo cenię szczerość, z jaką opisujecie wasz niezwykły związek. Pytałaś o moją babcię Ewelinę Jankowską. Nie znałem jej, bo zmarła w 1930, gdy miałem rok, ale mam małżeńskie zdjęcie dziadka Henryka Bułhaka i babci Eweliny, siostry twojego dziadka Witalisa Jankowskiego.

Ewelina i Henryk mieszkali w Moskwie, mieli pięcioro dzieci, wszystkie tam urodzone: Ewelina, Janina, Maria, Zofia, Władysław (mój ojciec). Trudno mi poznać, które z czterech dziewczynek są na tym zdjęciu.

Poniżej dziadkowie Bułhakowie z dorastającymi dziećmi. Wśród córek brakuje czwartej. W mundurze szkolnym jest mój ojciec Władysław, który urodził się w Moskwie w roku 1891, studia prawnicze skończył w St. Petersburgu i ożenił się z moją matką Konstancję Birula – Białynicką.


Zachowało się też zdjęcie Eweliny w późniejszym wieku.
Drogi Henryku, dziękujemy za list. Próbując dowiedzieć się czegoś o życiu w Moskwie na przełomie XIX i XX wieku, sięgnąłem do pamiętników szlachcica Aleksandra Lednickiego, który urodził się w Mińsku w roku 1886, był więc z pokolenia twojego ojca, Władysława Bułhaka. Do Moskwy Ledniccy wyjechali w roku 1891. Jego ojciec kupił pod miastem majątek w Borku, w którym spędzali każde lato aż do roku 1917. Pisze Lednicki:
Zajmowała się nami bona – Szwajcarka. Dorodna, o obfitych kształtach kobiecych, dawała nam lekcje francuskiego. Była porywcza, targała nas za uszy, a kiedy kazała wyciągnąć łapę dla odebrania kary, zmuszała do takiego odwrócenia ręki, żeby uderzyć linią po kościach. Spacery z nią po Moskwie zostawiły ślady w mojej pamięci. Któregoś dnia w zaułku prowadzącym do bulwaru, kocie łby wzdłuż jednego domu zasłane były słomą. Oznaczało to, że ktoś w tym domu był ciężko chory i w ten sposób chroniono go przed ulicznym hałasem. Raz przed takim domem zatrzymała się kareta z czwórką koni, z której brodaci popi wynieśli ciężką ikonę i weszli z nią do środku. Była to cudotwórcza ikona Matki Boskiej Iwierskiej. Sprowadzano ją, gdy nie było innego ratunku.
W okresie Bożego Narodzenia ojciec zapraszał krewnych i przyjaciół na kiełbasy litewskie i żeberka przysyłane z Borka, podawane z kartoflami, kiszoną kapustą, posypywane majerankiem. Na Wielkanoc święcone składało się z pysznych wędlin, mazurków z orzechami, figami, daktylami, migdałami, czekoladowych babek i czerwonego wina. Kucharz gotował tylko bulion i barszcz. Ze święconego korzystaliśmy cały tydzień. Już od jedenastej panowie z polskiej kolonii w Moskwie, w surdutach, z kapeluszami w ręku, a niektórzy we frakach i białych krawatach, składali wizyty i tak aż do wieczora, każdego prowadziło się do stołu i z każdym trzeba było coś zjeść i wypić.
Ty Henryku urodziłeś się w Wilnie w 1929 roku, więc Moskwy nie pamiętasz, ale dotarliśmy do pamiętnika twojej ciotki, Marii Bułhak – Janiszewskiej, jednej z córek Henryka i Eweliny Jankowskich, w którym opisuje ona swoją wizytę w majątku Wierzchówka na Wileńszczyźnie, w roku 1898. Majątek ten należał kiedyś do Konstantego Jankowskiego, brata Bartłomieja, pradziadka Grażyny, Teraz mieszkała w nim córka Konstantego, Wanda Jankowska – Świdzińska, która jest w środku tego zdjęcia. Na prawo od niej jest twoja babcia Ewelina Jankowska- Bułhak. Autorka pamiętnika, którego fragment przytaczam, jest w dolnym rzędzie, po lewej. W tym samym rzędzie jest twój ojciec Władysław.

Wierzchówka była w stosunku do Natalewska małą posiadłością, ale bardzo gościnną. Dom był pięknie po staroświecku mahoniami umeblowany, pełen obrazów i portretów, kuchnia, jak w Natalewsku, w oddzielnym domku, obok lodownia. Sądząc z obszernego dworu i dostatnich licznych budynków, musiało to być tak zwane fundum, czy rezydencją w majątku, który został podzielony. Ciocia Wandzia była tęgą, rozmowną, wesołą kobietą, zawsze zajętą gospodarstwem, żeby nakarmić czeredę gości. Jej córka Tunia była hoża z silnymi rumieńcami, szalenie mi się podobały jej falujące, kasztanowate włosy i piękne, szafirowe oczy. Doskonale jeździła konno i miała ładną wierzchówkę, na której mi czasem pozwalała pojeździć. Chodziliśmy na wygon i tam wybieraliśmy spokojnego, starego konia, zakładaliśmy mu uzdę zrobioną ze sznurków. Ja raz dosiadłam starą klacz, która wydawała się spokojna, ale tego dnia było bardzo gorąco, muchy były dokuczliwe jak nigdy, wiec klacz opędzała się tak gwałtownie ogonem, że aż do mnie dolatywał i nie słuchając mnie skierowała się pod gęsty, zapuszczony, wysoki żywopłot. Marzeniem moim było przejechać się na prawdziwym siodle, a nie na derce, na byle jakiej roboczej szkapie, ale do tego szczęścia było jeszcze daleko.

Drodzy Grażynko i Marianie, do niepodległej Polski moi rodzice Bułhakowie wrócili w roku 1922. Ojciec został sędzią okręgowym w Nowogródku, W roku 1929 urodziłem się ja, ich jedynak Henryk Bułhak II. Po wejściu krasnej armii w 1939 matkę i mnie zesłano do krasnojarskiego kraju. Nasza rozłąka z ojcem trwała 7 lat. W PRL był sędzią w Elblągu i tam zmarł w roku 1958.
Opowiem teraz o innych dzieciach twojego pradziadka Bartłomieja Jankowskiego.
Na zdjęciu powyżej jest brat babci Eweliny, mierniczy Czesław Jankowski, ukochany wujek mojego ojca. Według rodzinnej legendy miał się urodzić w carskim wiezieniu, gdzie łapał za wąsy starego strażnika, nazywającego go: „maleńki miateżnik” (malutki buntownik).
9

Na tym zdjęciu są od lewej: żona syna Czesława – Jerzego Jankowskiego, Janina z Odyńców, Jerzy w mundurze Straży Granicznej i matka Jerzego Łucja z Pieńkowskich-Jankowska, która trzyma na kolanach wnuczka Mirosława. Mieszkali w Wilnie. W roku 1936 spędziliśmy z ciocią Lucią wakacje na letnisku pod Nowogródkiem.
Innym synem pradziadka Grażyny Bartłomieja, był Robert Jankowski, którego zachowało się zdjęcie (poniżej). Miał dwie żony: Marię Dufour i Anastazję, i czterech córki: Gabrielę, Walentynę, Eugenię i Olgę.

Jeszcze innym synem Bartłomieja był Leopold Jankowski znany w rodzinie jako Lolo. Mial czworo dzieci. Jego synem był Zygmunt Jankowski – Zyczek. Uroczy bon-vivant. Byłem pod urokiem jego elegancji, kultury i sposobu bycia. Zmarł bezpotomnie pochowany w Trójmieściu. Mam jego zdjęcie.

Bratem Zyczka był Roman Jankowski. który ożenił się ze szlachcianką Jadwigą Kurnatowską. W roku 1925 osiedlili się w Gdyni. Mieli dwóch synów. Pierwszy, urodzony w roku 1920 Ryszard Jankowski był w czasie okupacji niemieckiej zastępcą dowódcy zwiadu konnego Armii Krajowej koło Hrubieszowa, jego żona Ewa dowodziła tam oddziałem dziewcząt. 13 marca 1944 roku oboje zostali zamordowani i spaleni przez Ukraińców. Drugiego syna, Wojciecha Jankowskiego, znaliście z Gdyni. Był operatorem filmowym i realizatorem wielu filmów dokumentalnych z okresu „Solidarności”. Ożenił się, a potem rozwiódł, z Michele Auxietre, francuską pianistką, którą poznał na festiwalu chopinowskim w Warszawie.
Córka Leopolda Jankowskiego – Helena, przeżyła rewolucję bolszewicką w St. Petersburgu, gdzie poznała oficera carskiej marynarki wojennej, Mamerta Stankiewicza, który po niepodległości Polski wsławił się dowodzeniem transatlantyku „Piłsudski”. Zginął na tym statku prowadząc go w konwoju wojennym, w roku 1939.

Na zdjęciu powyżej są od lewej: córka Leopolda Helena Jankowska, żona Mamerta Stankiewicza, mój ojciec Władysław Bułhak, moja matka Konstancja Bułhakowa, inna córka Leopolda Maria – Maruta Korsunowa, Tadeusz Korsun i ich dzieci, córka Stankiewiczów Hanna Tomaszewska (żyła 100 lat), i mój dziadek-wujek Leopold Jankowski.
Innym moim dziadkowym wujem był najstarszy syn twojego pradziadka Bartłomieja, Adolf Jankowski, kapitan armii carskiej, ożeniony z Greczynką – Marią. Pozostawili po sobie troje dzieci. Helena – Jenny mieszkała i zmarła w Szwajcarii. Zofia Jankowska-Maszewska spędziła całe życie w Odessie. W roku 1980 odwiedziliśmy ją tam z żoną i Władkiem. Zastaliśmy nobliwą, starszą panią w ciasnym pokoiku w mieszkaniu z kupą lokatorów, skrępowaną i wylęknioną naszą wizytą. Było to wzruszające, ale smutne. Jej brat Stanisław Jankowski też mieszkał na południu Rosji, ale nic o nim nie wiem.
Twój pradziadek Bartłomiej Jankowski miał również córkę Leonię Jankowską – Rzerzycką. Ich syn Józef Rzerzycki, inżynier lotnictwa należał przed wojną do polskiej elity w tej dziedzinie. Po wojnie znalazł się w Stanach, pracując w Sikorski Helikopters. Jego syn Andrzej, mieszkający z matką w Polsce, dostał po ojcu cholerny spadek, dał się oczarować pewnej Rosjance Tamarze, z którą miał syna, mojego chrześniaka, też Andrzeja. Po śmierci męża Tamara wyszła za mąż za Szweda, zabrała ze sobą syna i na tym urwał się nasz kontakt.
Druga córka Leonii Jankowskiej, Helena Rzerzycka – Leviton miała jedynaka Pawła Levitona, który od wielu lat mieszkał w Stanach, gdzie na Florydzie wyrabiał pizzę. Spotkałem go na pogrzebie mojego ojca, na który Paweł przyjechał w towarzystwie pani, jakby to poprawnie powiedzieć, Afro-Amerykanki. Dzieci nie mieli. A szkoda, bo mogłyby być dzisiaj waszymi sąsiadami na Florydzie.
Ja ożeniłem się z Zofią Górską (zmarła w 1994), z którą mamy czworo dzieci: Władysław II (ur. 1965 – historyk), Anna – Maria (ur. 1967 – chemiczka), Wojciech (ur. 1968 – przepłynął dwa razy Atlantyk i raz Pacyfik), Ewa – Konstancja (ur. 1971 – aktorka, wykłada w Akademii Teatralnej.

Ożeniony ze szlachcianką (39 )
Wszystkie wpisy Mariana TUTAJ
Kategorie: Uncategorized