Uncategorized

ZMAGANIE

Zenon Rogala

    Pani Halinie Birenbaum – z podziwem i wdzięcznością

                                                       „  .  ”

Jest pusta, biała, zimna i odpychająca. Nie zaprasza do siebie, nie obiecuje ciepła, nie uśmiecha się tajemniczo jak nieznajoma wabiąca wzrokiem nowego adoratora. Jest niewzruszona, od początku nie uczyniła żadnego najmniejszego gestu zachęty, aby skłonić mój wzrok w jej stronę. Wydaje się najważniejsza w tej wyniosłości, dumna z niej i pyszna tą wyniosłością. Nawet z początku posądzałem ją o pogardę wobec mnie, ale zaraz zrozumiałem, że to perfidny podstęp, aby mnie zwieźć, abym dzięki tej pogardzie musiał zwrócić na nią moją uwagę. Nawet z początku wydawała się niepokonana, już nawet sadziłem, że jednak muszę ustąpić pola jej bucie i wybujałej wyobraźni o jej wielkości, a moim poddaństwie.

          Teraz już wiem dokładnie, że to taka perfidna gra z jej strony. Raz sprawia wrażenie lodowatej i niedostępnej, by za chwilę wywoływać łagodne wzruszenie. Słowem traktuje mnie, jak jakąś zabawkę do rozkołysania moich nastrojów, Słowem bada moją wytrzymałość, bada moją konstrukcje i wytrzymałość na ciosy losu. 

          Coś mi się wydaje, że badamy się wzajemnie, ja też nie jestem bez perfidnej winy wobec niej. Niby to udaję zaangażowanie i już niby to podejmuję inicjatywę, by po chwili popaść w bezruch i bezsens. To mnie przytłacza i osłabia, w tej męce zawęża mi się pole widzenia. Nawet chwilowy bezruch, pozornie relaksujący, w efekcie kończy się jakąś fatalną depresją. 

          Ale bywają także chwile pełne optymizmu, jakby dmuchać w balon, który po chwili unosi cię w powietrze. I już patrzysz na ten świat trochę z góry. Już ziarno optymizmu kiełkuje i zamienia się w pnącą roślinę. Widzę, że jednak warto się przemóc, widzę, że efekty przynosi pozbycie się marazmu, że za chwilę zapomnę o wątpliwościach, że porwie mnie fala nieujarzmionej aktywności, że dam radę, że przecież ktoś na mnie liczy, że muszę  stawić swe poorane czoło nie tylko tej chwilowej wątpliwości, bo przecież wiem, że patrzą na mnie, że nie tylko samoocena się liczy, ale liczy się nie mniej ważna, także powszechna opinia.

          W tym najciekawszym etapie naszego zmagania liczyć się będzie jednak tylko ten kto zwycięży. Kto pokona nie tylko siły przeciwnika, z tymi zawsze można sobie poradzić, ale ten, kto pokona swoje znane tylko sobie słabości, ten kto siebie potraktuje jako przeciwnika samego siebie. Zniesie ogień i wodę. A najlepiej wyżarzy się w ogniu, a potem zanurzy w zimnej wodzie. Słowem zahartuje się w boju. I nie chcę uprzedzać faktów. Nie chcę być sędzią we własnej sprawie. Nie będę skamlał o względy, nie będę zabiegał o litość, ale niech przemówią fakty. Przecież to nikt inny, bo przecież to nie ty, a tym bardziej nie ona, i nie wy, dokonaliście tego czego dokonałem ja. Bo chyba nikt nie zaprzeczy, że to ja zwyciężyłem, kiedy postawiłem pierwszą, a teraz stawiam ostatnią kropkę na tej, przed chwilą jeszcze pustej kartce papieru.


Wszystkie wpisy Zenona TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.