
„Zdaniem Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego „Polacy, w swojej zdecydowanej większości, starali się ratować Żydów”, zaś przeciwnym zdaniem pisarza Henryka Grynberga „donosicieli i szmalcowników było więcej niż neutralnych” (Rzeczpospolita, 6–7 maja 2023 r.). Dość powiedzieć, że autorzy tych zideologizowanych szacunków niczego nie policzyli.” Tak pisze socjolog Antoni Sułek w artykule poświęconym relacjom między polskimi chłopami a Żydami podczas okupacji (Polityka z dnia 26.09.2023).
Dziękuję profesorowi, że przeczytał mój wywiad udzielony Rzeczpospolitej i że zacytował przynajmniej pół zdania. Całe zdanie brzmi: „Neutralność uratowałaby tysiące ludzi po aryjskiej stronie, lecz donosicieli i szmalcowników było więcej niż neutralnych”. Napisałem je jako naoczny świadek. Moja matka przeżyła trzy szmalcownicze ataki, w tym raz ze mną i moim ojcem (patrz „Żydowska wojna”). Rzeczywiście „niczego nie policzyłem”, ale AK liczyła i prof. Joanna Tokarska-Bakir przytacza sto kilkadziesiąt tysięcy przypadków szmalcownictwa zanotowanych przez AK w samym tylko okręgu krakowskim. Dużo więcej szmalcowników musiało być w okręgu warszawskim, gdzie znajdowało się dużo więcej Żydów.
Stanisław „Rysiek” Aronson z warszawskiego Kedywu widział ich na „na każdym rogu prawie” (patrz „Wojna nadejdzie jutro”, Znak 2019). W Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie i w jerozolimskim Yad Vashem złożone są zeznania prawie wszystkich, którzy przeżyli po aryjskiej stronie, co zwalnia mnie jako pisarza od liczenia, ale socjolog może się pofatygować. Przy okazji wyjaśniam, że neutralność wobec ludobójstwa nie uważam za cechę chwalebną, zwłaszcza widzianego na własne oczy. Karl Jaspers – w ślad za etyką judaistyczną – twierdzi, że nie można być bezstronnym, neutralnym świadkiem zbrodni. A co dopiero takiej jak Holokaust. I wiem, że czulibyśmy się dużo bezpieczniej na aryjskiej stronie gdybyśmy mogli liczyć na neutralność.
Kategorie: Uncategorized