Uncategorized

Byliśmy tu pierwsi: Pamięć jest naszym domem

 

Nasza rozmowa z Joselem Czerniakiem  ( TUTAJ  ) o powojennej społeczności żydowskiej w Ziębicach spotkała się z bardzo dużym oddźwiękiem z Państwa strony. Artykuł dotarł w najdalsze zakątki globu m.in. Wenezueli, Izraela czy USA. Skontaktowała się z nami Suzanna Eibuszyc z Kalifornii, Żydówka, której rodzice także osiedli się w Ziębicach po wojnie. W czerwcu ukazała się jej książka „Pamięć jest naszym domem”, oparta na wspomnieniach jej matki, Romy Tałasowicz-Eibuszyc, która wraca pamięcią do życia w przedwojennej Warszawie oraz czasów do II wojny światowej spędzonych w Rosji sowieckiej i Uzbekistanie. Oprócz opowieści o skomplikowanych i tragicznych losach, jest także świadectwo ogromnej traumy Zagłady i niemożności wrócenia do normalnego życia.


 Anna Urbaś: Kim byli Eibuszycowie? Proszę opowiedzieć o sobie i swojej rodzinie.

Suzanna Eibuszyc: Urodziłam się w Ziębicach  22 maja 1951 roku, gdzie mieszkałam z mamą, tatą i jedyną siostrą Blumą, która urodziła się w czerwcu 1948 roku.  Moja matka, Rajzla (choć wszyscy w sąsiedztwie znali ją pod imieniem Roma) z domu Tałasowicz, pochodziła z Warszawy.  Jej ojcem był Pinkus Tałasowicz, syn Gerszona i Szoszy, urodzony w roku 1882, który w 1901 ożenił się z Biną Symengauz. Mama miała pięcioro rodzeństwa, jej ojciec zmarł w 1918 roku, gdy mama miała roczek.

fot. Suzanna, jej siostra Bluma, matka Roma i ojciec Abram

Mój tato, Abram Chil Eibuszyc, urodził się w 1911 roku we Włoszczowie. Był synem Icka Dawida Ejbuszyc i Mariem Grinszpancholc, urodzoną w 1883 roku. Miał siostry Surę Blimę i Dwojrę oraz brata Jakuba Szaję, który zmarł jeszcze przed wojną. Byli dosyć bogaci, posiadali nieruchomości. Matka i siostra ojca, Sura Blima, zostały deportowane z łódzkiego getta do Auschwitz we wrześniu 1942. Jego siostra Dwojra, jak wykazał dokument szpitalny zmarła w skutek niedożywienia w czewcu 1942 roku, miała 30 lat.

A.U.: Jak wyglądało życie pani rodziny przed wojną?

E.: Przed wojną mama oraz jej rodzeństwo mieszkali w Warszawie, w ciasnym mieszkanku na trzecim piętrze starej kamienicy przy ulicy Nowolipki 54. Było im bardzo ciężko, moja babcia zajmowała się domem i wychowaniem ósemki dzieci. Pod koniec pierwszej wojny światowej sytuacja rodziny gwałtownie się pogorszyła, ponieważ trzydziestosześcioletni dziadek nagle zmarł na zwykłe zapalenie ucha. Moja babcia zmarła, kiedy mama miała 14 lat, wcześniej po udarze była sparaliżowana. Pokolenie mojej mamy zerwało z tradycjami swoich dziadków i rodziców. Patrzyło na świat świeżym okiem. Kobiety szukały dróg innych niż małżeństwo i macierzyństwo. Powszechny Żydowski Związek Robotniczy Bund rozbudzał świadomość klasy robotniczej, wskazywał jej nową drogę. Zamiast skarżyć się na swój los, nieznużenie walczył o sprawiedliwość społeczną i lepszy świat dla wszystkich. Mama należała do Bundu, pracowała w bibliotece i uczyła żydowskie dzieci polskiego. Mama skończyła 7 klas, potem uczyła się francuskiego i esperanto. Kiedy wybuchła wojna miała 21 lat.  Dokładny opis przedwojennego życia mamy i jej rodziny oraz lata wojny zawarty jest w jej opowieści w książce „Pamięć jest naszym domem”.

Oboje rodzice pochodzili z dużych rodzin, w których więzi były bardzo silne. Mamie w ojcu spodobała się przede wszystkim jego miłość do najbliższych i lojalność względem nich. Oboje wytrzymali sześć długich lat w Związku Sowieckim, bo wierzyli, że wrócą do Polski, do domu, do rodziny. Rodzina była synonimem bezpieczeństwa, źródłem siły.
Z ust ojca nigdy nie padło ani słowo na temat jego rodziny. Nie mówił, co się z nim działo w czasie wojny, ani jak wyglądało jego życie przed wojną. Z opowieści mamy wiem, że nie chciał zgnić w sowieckim więzieniu, kiedy aresztowano go, bo odmówił zrzeczenia się polskiego obywatelstwa. Pragnął zostać przy życiu, żeby wrócić do Polski, do najbliższych. Tymczasem po powrocie dowiedział się, że całą jego rodzinę wymordowano. Pochodzili z Włoszczowy, niedużego miasta pod Łodzią. Osiedlili się tam w drugiej połowie XIX wieku, dobrze sytuowani i cieszyli się szacunkiem lokalnej społeczności. Nie brakowało wśród nich filantropów wspierających sztukę i nieżałujących pieniędzy na edukację. Wszyscy oni zginęli w łódzkim getcie lub w Auschwitz. Zachował się dokument potwierdzający, że rodzina ojca rzeczywiście istniała i dobrze prosperowała. Świadczy o tym akt notarialny, przekazujący mojemu ojcu prawo własności do dwóch budynków, które przed wojną należały do jego rodziców. Obie nieruchomości zostały w czasie wojny splądrowane, a po 1945 roku zajęte przez państwo. Ponieważ w ramach repatriacji ocaleni powracający ze Związku Sowieckiego musieli osiedlać się w południowo-zachodniej Polsce, ojcu nie pozwolono wrócić do rodzinnej Łodzi.

A.U.:  Co się stało z pani rodziną w czasie II wojny światowej

 

Calosc TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.