Jarek
-Wiersze, piosenki i opowiadania zbieram od czasów szkolnych. Wyszperane z najbardziej zapomnianych zakamarków opuszczonych strychów oraz zakurzonych bibliotecznych półek, znalezione przypadkowo w starych czasopismach i książkach… Wpisywane mozolnie do zeszytów aż do 1996 roku, kiedy to postanowiłem „wrzucić” je do Internetu. Tak powstała strona „Listów z krainy snów…” (www.wiersze.co). Niech ponownie ożyją i będą źródłem nadziei i siły dla innych…
Gdy wokół głupota i nienawiść pustoszą Ziemię i chcą zawładnąć wszystkimi ludzkimi duszami, siadam cicho w kącie, otwieram starą książkę i czytam… O czasach, kiedy godność i honor nie były pustymi słowami… czasach, w których o karierze, szacunku i pozycji w społeczeństwie decydowały ciężka praca, wiedza i doświadczenie… czasach, gdy ludzie spotykali się razem, wspólnie cieszyli i smucili, a nie byli odgrodzeni od siebie betonowymi ścianami swoich apartamentowców. Choć bezprzewodowo przesyłamy terabajty danych i latamy w kosmos, nadal lubimy stare baśnie i legendy. Jednak coraz mniej wiemy i pamiętamy o drugim człowieku obok nas… Zapomnieliśmy także, że słowa „Człowiek – istota rozumna”, to przywilej, ale i zobowiązanie…
Porzućmy jednak defetyzm i czarne myśli. Idzie wiosna, a potem już szybko lato i wakacje. Jest autor, którego aforyzmy wzbudzały zawsze uśmiech na twarzach czytających, a i skłaniały często do zadumy i głębszej refleksji. To Stanisław Jerzy Lec, a właściwie baron Stanisław Jerzy de Tusch-Letz (1909-1966).
Pochodził z uszlachconej rodziny żydowskiej, był synem barona Benona de Tusch-Letza i Adeli z domu Safrin. Uczęszczał do szkół we Lwowie i Wiedniu (maturę uzyskał w 1927 roku we Lwowie). Podjął studia na Uniwersytecie Jana Kazimierza, pierwszy rok – polonistykę, a następnie – prawo.
Pierwsze lata wojny nie przyniosły mu chluby: w okresie 1939–1941 przebywał we Lwowie, gdzie wstąpił do Związku Radzieckich Pisarzy Ukrainy. 19 listopada 1939 roku podpisał oświadczenie pisarzy polskich witające przyłączenie Zachodniej Ukrainy do Ukrainy Radzieckiej. Z tego czasu pochodzi szereg jego utworów zgodnych z oczekiwaniami władz sowieckich, m.in. pierwszy polski wiersz o Stalinie, publikował także m.in. w „Czerwonym Sztandarze” teksty do propagandowych rysunków satyrycznych Franciszka Pareckiego. Potem był więźniem obozu hitlerowskiego we Lwowie na Janowskiej i w Tarnopolu; po ucieczce w mundurze SS-mana z obozu w Tarnopolu należał do Polskiej Partii Robotniczej. Był żołnierzem Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Brał udział w walkach partyzanckich (uczestniczył m.in. w bitwie pod Rąblowem).
W Ludowym Wojsku Polskim otrzymał stopień majora. Attaché prasowy w Wiedniu w latach 1946–1950. Następnie na dwa lata wyemigrował do Izraela. W atmosferze sensacji powrócił do kraju w 1952 roku; pozostawał do 1956 roku objęty zapisem cenzury, a jego utwory podlegały wycofaniu z bibliotek. Potem publikował m.in. na łamach tygodnika „Świat”.
W pamięci potomnych pozostanie na zawsze jak autor niezwykłych aforyzmów. Jego tomiki „Myśli nieuczesane” (1957) i „Myśli nieuczesane nowe” (1964) zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. Do dzisiaj aforyzmy Leca zadziwiają grą słów, ciętym dowcipem i ponadczasową aktualnością.
Oto kilka przykładów z „Myśli nieuczesanych”:
- Ludzie byli dawniej bliżsi sobie. Musieli, broń nie niosła daleko.
- Nadzieja jest matką głupich, co nie przeszkadza jej być uroczą kochanką odważnych.
- Wolę napis „Wstęp wzbroniony” aniżeli „Wyjścia nie ma”.
- Byliśmy na dnie i wtedy… usłyszeliśmy pukanie od dołu.
- A może Bóg sobie mnie upatrzył na ateistę?
- Chociaż krowie dasz kakao, nie wydoisz czekolady.
- Okno na świat można zasłonić gazetą.
- Błoto stwarza czasem pozory głębi.
- Koniom i zakochanym inaczej pachnie siano.
- Nie mów o człowieku źle. On podsłuchuje w tobie.
- Już sam znak paragrafu wygląda jak narzędzie tortury.
- Nie podcinaj gałęzi, na której siedzisz, chyba, że cię chcą na niej powiesić.
- W piekle diabeł jest postacią pozytywną.
- Wszyscy bogowie byli nieśmiertelni.
- Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie. A co ludziom?
- Byle smród, co walczy z wentylatorem, uważa się za Don Kiszota.
- Nie każda noc kończy się świtem.
- Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami.
- Trzeba kilka razy przeżyć własne śmierci, by móc raz napisać życiu. Prawo mam, ale czy będę umiał?
Wszystkie wpisy Jarka
TUTAJ
Jarek Kosiaty
„Listy z krainy snów” – www.wiersze.co
Kategorie: Poezja