Uncategorized

Cud

Zenon Rogala

Słońce grzało jak jasna cholera. Wiem, że ten zwrot nie powinien być użyty, że nie pasuje do słowa pisanego, ale za to pasuje jak ulał do dzisiejszej aury na naszej wczasowej plaży. Zwłaszcza pasuje dzisiaj, bo wygląda, że słońce właśnie dzisiaj i właśnie dla naszej plaży, postanowiło pokazać co potrafi i dosypało do swego pieca ognistego żaru, a w ogóle to jest ostatni dzień naszego pobytu na tym przepięknym skrawku naszej przepięknej ojczyzny, więc wszystko może się zdarzyć.

          Krzyżówki, jolki, anagramy, rebusy i przeróżne ukośniki, nie mówiąc o pozostałych szaradach i wirówko – podkładankach, oto moja wczasowa rzeczywistość. Raz w roku, w czasie urlopu, dokonuję próby rozwiązania coraz to nowych form rozrywkowej dziedziny wiedzy. A kiedy mnie zmęczy odczytywanie haseł z panoramicznych kwadracików, patrzę na półnagich rodaków i półnagie rodaczki i nie patrzę na nich krytycznie. Lubię ich wszystkich i wcale mi nie przeszkadzają ze swoją głupotą, ignoranctwem, nieszczerą religijnością, obłudą, naiwnością, bezrozumnym powtarzaniem pseudo prawd.  Lubię ich, bo na nic się nie zda próba odwrócenia, lub zamiar minimalnej chociaż poprawy którejkolwiek z tych obrzydliwych przywar, tak mocno  przylegających do naszego, ale i chyba mojego również, więc i wspólnego, zbiorowego charakteru.

          Lubiąc, tolerując, wtapiając się w środek tego zbiorowego organizmu, słowem będąc wewnątrz, mam chociaż minimalne szanse na spokojną obserwację prowadzącą do próby postawienia diagnozy. Każda bowiem, apodyktyczna i zdecydowana krytyka spowoduje, że organizm ten wydali ze swego środowiska każdego kto próbuje być zbyt radykalny i zbyt krytyczny. 

          Iwona lubi spacery po linii styku morza z lądem. Linia ta nie jest stała, bo morze niechcący wkrada się na terytorium wroga i podstępnie prowokuje reakcje piaszczystej ziemi. Dzięki temu idący tym stykiem raz po raz wkracza na ten rozjemczy teren, a  woda przymilnie obmywa stopy za każdym krokiem. Raz lewą,  raz prawą. Na tej umownej linii, morze prowokuje swymi podstępnymi skarbami. Wzdłuż tej nieregularnej linii brzegowej morze wyrzuca ławice kamyków, wyznaczających umowną granicę między wodą a lądem.

          Z wypraw tych Iwona wraca zawsze z kilkoma kamieniami. Na szczęście nie są zbyt duże, więc jestem w stanie transportować je do naszego domku z trzeszczącym tarasem. Wśród dzisiejszych okazów prawdziwy rarytas. Wygląda jak maleńki pierożek, jakby pierożek przełamany tuż za połową swego zgrubienia. A to, co ukazuje wnętrze tego pierożka w przekroju, choć widok nie powstał w wyniku przekrojenia, a raczej przypadkowego złamania, więc to, na co patrzę z rosnącym zdumieniem wygląda na archaiczny, skamieniały organizm. Wnętrze tego pierożka, który żył parę milionów lat temu, już zdążyło zamienić się w kamień, ale czas i nieznane okoliczności i warunki spowodowały, że ciało tego czegoś, co żyło według naszej miary tak dawno temu, wygląda jak wyjęta z zamrażarki, ułamana krewetka. 

          Ważyłem w dłoni ten skarb, przyglądałem się splotom skamieniałych mięśni, wąchałem i delikatnie próbowałem zeskrobać najcieńszy okruch, żeby posmakować tego skamieniałego stworka. Jak to się stało, że Iwona akurat dzisiaj schyliła się po ten skarb, dzisiaj w ostatni dzień naszego pobytu nad morzem, dzisiaj kiedy słońce grzeje jak jasna cholera, dzisiaj kiedy zaistniały szanse na poprawę wstrętnych, społecznych przywar naszego zbiorowego paskudnego charakteru. Dzisiaj jest dzień szczególny, więc wszystko może się zdarzyć. Gdzie jest druga, odłamana część tego organizmu kiedyś żywego. Odcinek poboru kamieni, tych leżących na granicy lądu i wody jest mi dobrze znany. 

          Wstałem. Dotarłem na linię brzegową. Zamknąłem oczy. Morze, zamiast głowy, delikatnie chodziło mi stopy. Odliczyłem piętnaście kroków. Każdy krok to jedna litera. N I E Ś M I E R T E L N O Ś Ć. 

          Schyliłem się. Podniosłem jeden kamień z pośród wielu pchających się do ręki. W zaciśniętej pięści doniosłem do koca, gdzie czekała część skamieniałego organizmu. 

Słońce grzało jak jasna cholera.                                             

          Przymierzyłem – pasował.


Wszystkie wpisy Zenka TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.