Poezja

Cytat na dzisiejszy wieczór odc. 11

Jarek

Wiersze, piosenki i opowiadania zbieram od czasów szkolnych. Wyszperane z najbardziej zapomnianych zakamarków opuszczonych strychów oraz zakurzonych bibliotecznych półek, znalezione przypadkowo w starych czasopismach i książkach… Wpisywane mozolnie do zeszytów aż do 1996 roku, kiedy to postanowiłem „wrzucić” je do Internetu. Tak powstała strona „Listów z krainy snów…” (www.wiersze.co). Niech ponownie ożyją i będą źródłem nadziei i siły dla innych…

 


Żyj…

 

„Każdego ranka, po przebudzeniu, otrzymujemy kredyt w wysokości osiemdziesięciu sześciu tysięcy czterystu sekund życia na dany dzień. Kiedy wieczorem kładziemy się spać, niewykorzystana reszta sekund nie przejdzie na następny dzień. To, czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia, jest na zawsze stracone, pochłonięte przez wczoraj. Każdego następnego ranka rozpoczyna się ta sama magia, znowu otrzymujemy taką liczbę sekund życia i wszyscy zaczynamy grać w tę nieodwracalną grę: bank może zamknąć nam konto w najbardziej nieoczekiwanym momencie, bez żadnego ostrzeżenia – w każdej chwili może zatrzymać nasze życie…”

 

Słów kilka o autorze

 

Marc Levy (1961- ) – francuski powieściopisarz. W wieku 18 lat wstąpił do Czerwonego Krzyża jako ratownik. Po trzech latach zostało mu powierzone stanowisko dyrektora ratownictwa w departamencie Hauts-de-Seine. Studia odbył na uniwersytecie Paris-Dauphine. W 1984 roku znalazł się w Stanach Zjednoczonych, gdzie założył dwie firmy, specjalizujące się w grafice komputerowej…

Swoją pierwszą książkę zaczął pisać w 1998 roku dla syna Louisa. Powieść „Et si c’était vrai…” ukazała się w 2000 roku i odniosła wielki sukces. Autor sprzedał prawa do adaptacji filmowej amerykańskiej wytwórni DreamWorks. Film „Jak w niebie” o młodej lekarce – Elizabeth Masterson, w reżyserii Marka Watersa, wszedł na ekrany kin w 2005 roku.


Obecnie trwają przygotowania do adaptacji filmowej kolejnej powieści Marca Levy’ego „Mes amis Mes Amours”. Zdjęcia do filmu mają rozpocząć się latem w Londynie…

 

Miłych snów…

Jarek

 

Listy z krainy snów…  www.wiersze.co

 

Kategorie: Poezja

2 odpowiedzi »

  1. Witam serdecznie i bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że to, co robię, może być źródłem nadziei dla innych bądź choćby okazją do uśmiechu… Mam poważne problemy osobiste (zdarzają się takie sytuacje w życiu, kiedy każde rozwiązanie jest złe…) – dlatego opowiadania, wiersze i piosenki oraz historie ludzi, którzy w najtrudniejszych czasach umieli zachować się z godnością i honorem – są i dla mnie źródłem inspiracji i siły… Kilkanaście lat temu napisałem artykuł do „Magazynu Medycyny Rodzinnej” pt. „Widziane z Internetu: Rachunek dla dorosłego…”, którego fragment chciałbym przytoczyć poniżej. Zacytowałem w nim wspomnienia znanego lekarza i nauczyciela akademickiego – prof. Edwarda Rużyłły (1909-2009):

    „A był to trudny okres w naszym kraju. Nie wszyscy zdają dziś sobie sprawę, że w tych latach 29-tych, 30-tych, kiedy byliśmy studentami medycyny, życie dla nas nie było łatwe. Około połowa, może nawet więcej niż połowa studentów nie miała dostatków materialnych.

    Jeżeli padał deszcz to było wiadomo, że część kolegów nie przyjdzie, bo nie mają palt, albo nie mają zelówek, nie mogą iść po mokrym chodniku. Jeżeli trzeba było jakąś zabawę urządzić i ubrać się, nie mogli przyjść na tę zabawę. Ale z czasem dzięki wysiłkom, dzięki umiejętnościom, dzięki współżyciu i wzajemnej pomocy, pożyczaniu sobie ubrań i części garderoby itd., mogliśmy wspólnie spędzać czas nawzajem wymieniając te dni zabawy lub też inaczej wspólnie się urządzając.

    Był to okres, w którym ludzie nie żądali od wszystkich pieniędzy, tylko byli szczęśliwi , że mogą uczyć się i że mogą na to sami zarobić. Był to okres, w którym żeby pójść na bal, trzeba było posiadać odpowiednie możliwości finansowe. Trzeba było wypożyczyć garnitur, uszyć suknię. Nie wszyscy mogli się na to zdobyć. Nie było tak łatwo jak dzisiaj ubrać się, tanim kosztem. (…)

    Dzięki tym warunkom, dzięki tym potrzebom dnia codziennego powodującym, że ludzie myśleli o sobie nie egoistycznie, albo myśleli o tym, żeby powiększać swoje wiadomości i służyć innym, być pomocnym w przyszłości dla innych, gdzie środki materialne nie były celem, ale były tylko metodą wspomagającą osiągnięcia celów emocjonalnych, jakie każdy student medycyny sobie zakłada.”

    Czasem, zwłaszcza gdy słucham nachalnych reklam różnych dóbr konsumpcyjnych, wracam myślami do tego fragmentu…

    A propos wizyty w Warszawie.. Będzie mi bardzo miło spotkać się osobiście przy filiżankach dobrej kawy – zapraszam serdecznie! W Ziemi Świętej byłem w 1996 roku (w kibutzu Gan Shmuel oraz jeżdżąc stopem po różnych miastach) i poznałem tam wielu wspaniałych ludzi. Byli tak głodni wiedzy o Polsce… (nie było powszechnego dostępu do Internetu, a kanał TV Polonia dopiero był w planach). Szkoda, że czas biegnie tak szybko i wielu z nich jest już po tamtej stronie… Podobno ludzie żyją tak długo, jak długo żyje pamięć o nich…

    Pozdrawiam serdecznie
    Jarek Kosiaty
    e-mail: jkosiaty@esculap.pl

  2. Jaroslawie Kosiaty – i jary i slawny i mily=kosiaty i pozyteczny jak kosa – dla mnie jestes Wspanialy, zaczytuje sie w Twojej stronie internetowej…bardzo. Dziesiatkami lat pracowalem w technicznych tematach, dzis – juz kilkuletni emeryt – znajduje wielkie zainteresowanie w nietechnicznych kierunkach i w tym co robisz bezinteresownie dla bliznich. Wielkie podziekowania i gratulacje. Mam nadzieje spotkac sie z Toba – chocby na krotko – jak bede w Warszawie. Pozdrawiam bardzo cieplutko z Ziemi Swietej (dzis wyjatkowo goraco – max. ok. 38 st. w moim Rishon LeZion – ciut na pld. od Tel Awiwu).

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.