Polityka

ZAPOMNIANY PATRON POLITYKI HISTORYCZNEJ


2018-01-30.

Wpełni się zgadzam z cytowanym przez „Gazetę Wyborczą” (Maciej Orłowski, New York Times”: Polski rząd chce ukształtować historię na swoją korzyść” 30 01 2018) artykułem redakcyjnym „New York Timesa” („Poland’s Holocaust Blame Bill”, 29 01 2018), że polski parlament „przyjął niepotrzebny, głupi i obraźliwy projekt ustawy, który przewiduje kary za każdą sugestię o współudziale państwa lub narodu polskiego w nazistowskiej maszynie śmierci”.

Mam też nadzieję, że tenże parlament „postąpiłaby dobrze, gdyby wycofał się z niego tak szybko, jak to możliwe”. Niestety obawiam się, że to pozostanie pobożnym życzeniem, zważywszy na uruchomioną medialną i polityczna ofensywę przypominającą zaiste „marcowe gadanie”, o którym tak przenikliwie pisał przed laty Michał Głowiński, słusznie upatrując w nim polską odmianę nowomowy. Jak wiadomo termin ten wprowadził w innym kontekście George Orwell.

Mimo że nawet na stronie SO rzecz została już wszechstronnie omówiona i oceniona przez Ernesta Skalskiego i Andrzeja Koraszewskiego, no i ja sam już o tym pisałem, pozwolę sobie dodać pewien element układanki, który jak dotąd nam wszystkim umknął.

Chodzi mianowicie o tekst opublikowany w czerwcowym numerze „Miesięcznika Literackiego” w 1968 roku przez czołowego ideologa PRL-u Andrzeja Werblana pod niewinnie brzmiącym tytułem „Przyczynek do genezy konfliktu”. Jak sam autor po latach wspominał, nawet sam towarzysz Wiesław Gomułka, rzecz wprawdzie słuszna, ale w złym momencie napisana.

Oto słowa Gomułki: „czytałem dwa razy wasz artykuł, to jest wszystko prawda. Ale to bardzo nie na czasie, towarzyszu Werblan. Bardzo nie na czasie”.

Tak więc nawet Gomółka, który rozpętał antysemicką nagonkę przestraszył się zjadliwej wymowy tekstu obwiniającego o wszelkie zło Żydów. I miał rację. Raz uwolnione demony antysemityzmu były nie do zatrzymania.

Niestety sam Werblan zdaje się nawet dzisiaj nie do końca zdaje sobie sprawy, jak bardzo jego tekst narzucił wyobraźni wielu Polaków klucz do interpretacji przeszłości. Co więcej nawet dzisiaj, 30 lat po odejściu w niepamięć PRL-u, tamto myślenie wraca z nową siłą. Nie tak dawno jeden z czołowych socjologów publikuje książkę potwierdzającą stereotyp „Żydokomuny” już w tytule, a w ostatnich dniach w „narodowej telewizji” pojawiają się słynne już „paski” o jednoznacznie antysemickiej wymowie, a w programach tejże telewizji są emitowane niewybredne antysemickie żarty (Marcin Wolski i Rafał Ziemkiewicz dworują sobie z „żydowskich obozów śmierci”).

Wracając do Werblana. Na uwagę Karola Modzelewskiego, że wspomniany tekst mu się ani wówczas, ani dzisiaj nie podoba, odpowiedział: „To była niesłuszna ocena po prostu. Ja dzisiaj myślę na ten temat inaczej”. Ale kilka zdań później dodał: „Jeśli tak napisałem, tak wtedy musiałem na to patrzeć. Przynajmniej częściowo”. (Cytaty za książką – rozmową prowadzoną z Karolem Modzelewskim i Andrzejem Werblanem przez Roberta Walenciaka, Polska Ludowa, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2017, s. 276).

Obawiam się, że i dzisiaj wypisujący i wygadujący antysemickie bzdury czy to prawicowi publicyści (a dla sprawiedliwości trzeba dodać, że i lewicowym się one zdarzają) czy politycy, zapewne tak na to patrzą. Przynajmniej częściowo.

Zbliża się 50 rocznica marca ’68. Mam nadzieję, że jako społeczeństwo jednak tamtą lekcję odrobimy i nie pozwolimy sobie wmówić, że wszystkiemu winni są Żydzi. Już wtedy była ich garstka, która została brutalnie z Polski wypchnięta. Dziś, po 50 latach, wracają demony przeszłości, nie pozwólmy opanować im naszej wyobraźni.

Kategorie: Polityka

1 odpowiedź »

  1. Można się kłócić o prawdę tam tylko gdzie ona jest celem, nie tam gdzie argumentem sa decybele. Radykalnie: może nie warto. Będzie to głośniejsze.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.