Uncategorized

Wiersz na dzisiejszy wieczór – odc. 266

Jarek Kosiaty

.Wiersze, piosenki i opowiadania zbieram od czasów szkolnych. Wyszperane z najbardziej zapomnianych zakamarków opuszczonych strychów oraz zakurzonych bibliotecznych półek, znalezione przypadkowo w starych czasopismach i książkach… Wpisywane mozolnie do zeszytów aż do 1996 roku, kiedy to postanowiłem „wrzucić” je do Internetu. Tak powstała strona „Listów z krainy snów…” (www.wiersze.co). Niech ponownie ożyją i będą źródłem nadziei i siły dla innych

Artykuły

Już wiem, jak się nazywa choroba, na którą cierpię – syllogomania. I niewielkim pocieszeniem jest dla mnie, że w samych Stanach Zjednoczonych dotyka ona (w różnym stopniu) ok. 33 miliony osób (12% populacji tego kraju). Polecam ciekawy artykuł na ten temat Agaty Porażki „Mieszkanie pełne rupieci”:

https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177344,29883885,mieszkanie-pelne-rupieci-po-sam-sufit-z-55-mkw-wywiezli-dziewiec.html

Oto fragment: „Syllogomanię, czyli patologiczne zbieractwo, można porównać do alkoholizmu – wyjaśnia psycholożka Paulina Pawlak. – Osoby chore często w ogóle nie widzą problemu, chociaż jest widoczny i łatwy do zmierzenia. Ale są oczywiście też takie osoby, które są bardziej świadome i próbują się ze wstydu odizolować, odgrodzić od świata. I takie, które widzą problem, ale nie czują żadnej potrzeby zmiany. 

Syndrom zbieractwa należy traktować jako objaw innych, często bardzo poważnych chorób: zaburzeń lękowych, depresji, urojeń. U osób starszych także demencji. 

– Kompulsywne kolekcjonowanie rzeczy ma podłoże genetyczne i ujawnia się często w sytuacji dużego stresu czy przebytej traumy. Osoby chore zbieraniem przedmiotów nieświadomie próbują zaspokoić deficyt ważnej potrzeby, na przykład bezpieczeństwa – tłumaczy. – Tacy ludzie bardzo cierpią. A gdy ktoś próbuje im odebrać ich własność, reagują bardzo emocjonalnie. Często pojawia się lęk i agresja.”

U mnie syllogomania dotyczy książek. Staram się na bieżąco pozbywać przeczytanych tytułów bądź niepotrzebnych egzemplarzy. Kupiłem nawet Kindley’a i załadowałem go kilkuset książkami do przeczytania „na wczoraj”, ale jak tylko przechodzę koło jakiegoś stoiska lub księgarni i widzę napis „promocja” oraz obserwuję kątem oka piękne, bogato ilustrowane wydania po 10 zł, to… mój mózg zostaje zablokowany przez serce, które od razu wrzuca piąty bieg. Ciekawe, czy istnieją kluby AA zrzeszające nałogowych bookoholików? 🙂

Piosenki

Do zestawienia piosenek na treningi biegowe dopisałem kilkanaście nowych utworów. Na interaktywnej liście, dostępnej na stronie https://wiersze.co/piosenki.htm jest już dokładnie pół tysiąca pozycji, m.in. piosenki A-ha, Adele, Alphaville, Bonnie Tyler, Celine Dion, Cranberries, Depeche Mode, Eda Sheerana, Europe, Eurythmics, Falco, Garou, Guns N’Roses, Leonarda Cohena, Queen, Roxette, Tiny Turner i setek innych wykonawców. Z ostatnich odkryć polecam Toma Walkera „Leave a Light On” („Zostaw włączone światło”) – warto wsłuchać się w jej tekst: 

„Jeśli spojrzysz w dal, zobaczysz dom na wzgórzu 

Prowadzi jak latarnia 

Do miejsca, w którym będziesz mógł poczuć naszą opiekę

Ponieważ wszyscy popełniliśmy błędy

Jeśli zgubiłeś drogę

Zostawię włączone światło…”

Dla lubiących spokojniejsze, nostalgiczne klimaty polecam piosenki w wykonaniu urodzonej w 1985 roku w Nowym Jorku amerykańskiej wokalistyki, kompozytorki i poetki Lany Del Rey (a właściwie Elizabeth Woolridge Grant). Jej pseudonim artystyczny jest połączeniem imienia hollywoodzkiej gwiazdy Lany Turner i nazwy znanego z Brazylii samochodu Forda – modelu Del Rey. Lana tworzy muzykę zachowaną w kinowym stylu, uzupełnioną tekstami dotyczącymi melancholii i pełnymi odniesień do popkultury (zwłaszcza z lat 50. i 60-tych XX wieku). Piosenkarka była uzależniona od alkoholu od 14. do 18. roku życia. Jest w stanie abstynencji od 2004 roku. O swoim nałogu, który pokonała, tak powiedziała w wywiadzie udzielonym czasopismu „GQ”:

„Byłam (…) alkoholiczką w tym czasie. Piłam każdego dnia. Chciałam pić sama. Myślałam, że cały pomysł był tak cholernie fajny. Dużo tego, co napisałam na temat „Born to Die”, jest o tych latach uzależnienia. Kiedy piszę o tym, co straciłam, czuję, że piszę o alkoholu, ponieważ była to pierwsza miłość mojego życia. Moi rodzice się martwili, ja też się martwiłam. Wiedziałam, że to był problem, gdy lubiłam to bardziej niż lubiłam robić coś innego (…). W pierwszej kolejności jest dobrze i myślisz, że masz ciemną stronę – to ekscytujące – a wtedy zdajesz sobie sprawę, że ciemna strona wygrywa za każdym razem, jeśli zdecydujesz się w niej zanurzyć (…). To najgorsza rzecz, która mnie spotkała.”

Dziś chciałbym Wam polecić jednak inną niż „Born to Die” piosenkę Lany Del Rey – „Video Games”:

Książki i filmy

Właśnie ukazała się w polskim przekładzie książka Patricka Raddena Keefe „Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego”. Stworzona przez polskich Żydów firma Purdue Pharma oraz ich agresywna i fałszywa akcja promowania leku OxyContin doprowadziła już do śmierci kilkuset tysięcy Amerykanów. Statystyki są przerażające. Według danych rządowego Centrum Rozpoznawania i Zapobiegania Chorobom od 1999 do 2020 roku w USA stwierdzono ponad 840 tys. zgonów z powodu przedawkowania leków, z czego aż za ponad 500 tys. odpowiadały właśnie opioidy. Raport z 2017 roku wskazywał, że już wtedy dziennie z powodu przedawkowania umierało w kraju 130 osób. Z drugiej strony szacuje się, że OxyContin przyniósł Purdue Pharma zysk 35 mld dolarów.

Bracia Arthur, Raymond i Mortimer Sacklerowie (trzej synowie Isaaca i Sophie Sacklerów z Polski) w ciągu kilku dekad zbudowali imperium. Niczym Medyceusze obejmowali mecenatem artystów, a setki milionów dolarów przeznaczali na filantropię. Najstarszy stał za sukcesem Valium i komercjalizacją rynku farmaceutycznego. Braciom podarował firmę Purdue Frederick – zbili na niej fortunę, lecz na zawsze pogrzebali dobre imię Sacklerów.

Majątek rodziny szacowano na miliardy dolarów, ale niepohamowana rządza bogactwa pchnęła ich dalej: do intratnego sektora leków opioidowych. Arthur i Mortimer chcieli, by ich produkt był czymś więcej niż tylko specjalistycznym środkiem stosowanym w opiece paliatywnej. Miał przynieść ulgę rzeszom zwykłych Amerykanów cierpiących na pospolite bóle. Swój lek – OxyContin – reklamowali jako bezpieczną alternatywę dla morfiny. W rzeczywistości jego główny składnik – oksykodon – był od niej dwa razy silniejszy, o czym doskonale wiedzieli. Agresywna strategia marketingowa w ciągu kilkunastu lat doprowadziła do tragedii – setki tysięcy Amerykanów uzależniło się od opioidów, a śmierć z powodu przedawkowania była jedną z głównych przyczyn zgonów w USA.

„Odchodząc, należy zostawić świat w lepszym stanie, niż ten, w jakim go zastaliśmy” – zwykł mówić Arthur Sackler. Reporter Patrick Radden Keefe przedstawia historię rodziny, która z rzekomej troski o pacjentów uczyniła listek figowy dla swojej zachłanności. Imperium bólu to porażająca opowieść o ambicji i filantropii, o zbrodniach i bezkarności. O korumpowaniu publicznych instytucji, o chciwości i władzy. To także historia stulecia amerykańskiego kapitalizmu i świata, w którym pieniądz i sława wygrywają z etyką i człowieczeństwem.

To właśnie Arthur Sackler opracował metody działania, które umożliwiły Purdue Pharma podbić rynek OxyContinem. Nagradzanie prezentami lekarzy, finansowanie całej armii ekspertów i konsultantów, którzy mieli wydawać jedynie przychylne opinie konkretnym produktom, tworzenie i finansowanie rzekomo niezależnych stowarzyszeń, wykorzystywanie naukowych rozpraw do celów marketingowych wreszcie tworzenie publikacji, podpisywanych przez wymyślonych lekarzy, mających służyć jako tuba propagandowa firmy – to jego dzieło.

Przy okazji warto przeczytać także artykuł Andrzeja Kulaski: „Cudowny lek, który zabijał 130 osób dziennie. „Weźmiesz raz i już nie przestaniesz”:

https://wyborcza.pl/7,90535,28620375,cudowny-lek-ktory-zabijal-130-osob-dziennie-wezmiesz-raz.html

Niesamowite wrażenie robi również serial „Lekomania” („Hulu Dopesick”), który został oparty na faktach zebranych w książce Beth Macy „Lekomani. Jak koncerny farmaceutyczne i lekarze potrafią uzależnić pacjentów od leków”. To ponura opowieść o wszechpotężnych medycznych korporacjach (na przykładzie Purdue Pharma). Pokazuje, jakimi sposobami docierają z produktami do lekarzy, a przez nich do pacjentów. W serialu główne role grają m.in. Michael Keaton, Rosario Dawson, Kaitlyn Dever oraz Will Poulter (znany choćby z „Więźnia labiryntu”).

Zwiastun serialu dostępny jest tutaj:

Z życia wzięte

Chciałbym zakończyć optymistycznie, z płomykiem nadziei. Jeden z ojców napisał niedawno w Internecie: „Moja córka miała dziś pierwszy raz okres w autobusie i nastolatek, który był o rok starszy od niej, zatrzymuje moją córkę i mówi jej do ucha: – Spójrz, masz plamę na spodniach. Owiń mój sweter wokół pasa i idź do domu. Dziś chciałem podziękować matce tego dziecka za wychowanie takiego syna. Nie nagrał jej, nie robił jej zdjęć, nie wystawił jej, nie wyśmiewał się ani nie nękał, ale jej pomógł. Kiedy dziecko jest wychowane z miłością, czułością, szacunkiem, solidarnością, tolerancją i duchem służby, wtedy świat jest piękniejszy. Brawa dla tych rodziców, którzy wszczepiają dzieciom wartości moralne, duchowe i obywatelskie, ale podwójne brawa dla dzieci, które je wprowadzają w życie.”

Cytat tygodnia

„Jeśli obecna polityka gospodarcza się nie zmieni, Wielkiej Brytanii grozi to, że do 2030 roku pod względem PKB na osobę zostanie wyprzedzona przez Polskę” – ostrzegł lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer. Przywołując dane Banku Światowego, wskazał, że w latach 2010-21 średni roczny wzrost gospodarczy Wielkiej Brytanii wynosił 0,5 proc., podczas gdy Polski – 3,6 proc., zaś wartość PKB na jednego mieszkańca w 2021 roku wynosiła w obu krajach odpowiednio 44 979 dolarów i 34 915 dolarów. Jak wyliczają laburzyści, jeśli tempo wzrostu w obu krajach będzie się utrzymywać, do 2030 roku Wielka Brytania zostanie wyprzedzona przez Polskę.

„Nie chcę Wielkiej Brytanii, w której młodzi ludzie w naszych wielkich miastach i miasteczkach nie mają innego wyjścia, jak tylko wyjechać. Drenaż mózgów, nie tylko do Londynu lub Edynburga, ale do Lyonu, Monachium i Warszawy – to nie jest przyszłość, na którą zasługuje nasz kraj” – dodał Keir Starmer.

A już z naszego podwórka, na śląskiej makatce znalazłem napis:

„Nic tak dobrze nie trzyma męża w domu jak nadwaga.” 🙂

Wiersz na dzisiejszy wieczór

Światy

Józef Baran

można być w kropli wody

światów odkrywcą

można

wędrując dookoła świata

przeoczyć wszystko

* * * 

Miłych, dobrych snów…

Jarek Kosiaty

Listy z krainy snów – http://www.wiersze.co

Kategorie: Uncategorized

2 odpowiedzi »

  1. Dziękuje za super ciekawy artykuł. Bookoholiczka.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.