Uncategorized

„Paliliśmy papierosy i kłamliwe gazety”. Marzec ’68 i literatura polska

Wydarzenia marcowe 1968 r. w Warszawie. Na zdjęciu: wiec studencki na Uniwersytecie Warszawskim, fot. Krzysztof Wojciewski / Forum.
Wydarzenia marcowe 1968 r. w Warszawie. Na zdjęciu: wiec studencki na Uniwersytecie Warszawskim, fot. Krzysztof Wojciewski / Forum.
Igor Biełow

Autor: Igor Biełow

W marcu 1968 r. Warszawą i innymi polskimi miastami wstrząsnęły studenckie demonstracje przeciwko cenzurze politycznej w sztuce. Odpowiedzią władz PRL była obrzydliwa kampania antysemicka i represje wobec intelektualistów. Igor Biełow opowiada, jak te wydarzenia odbiły się w polskiej poezji, prozie i popularnych piosenkach, jakie próby musieli przejść polscy pisarze w imię wolności słowa i co pisali o tragedii, która spotkała polskich Żydów w tym burzliwym roku.

Niepoprawne politycznie „Dziady”

Finał "Dziadów" Adama Mickiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie w reżyserii Kazimierza Dejmka, premiera: 25 listopada 1967 r. Fot. Franciszek Myszkowski

Wydarzenia marcowe 1968 r. w Warszawie. Na zdjęciu: wiec studencki na Uniwersytecie Warszawskim, fot. Krzysztof Wojciewski / Forum.

Swego rodzaju „zapalnikiem” dla wydarzeń Marca ’68 w Polsce był zakaz wystawienia sztuki „Dziady”, opartej na dramacie poetyckim Adama Mickiewicza o tym samym tytule, w nowej inscenizacji Kazimierza Dejmka. Powodem zakazu był niezwykły entuzjazm, z jakim ówczesna polska publiczność odebrała sztukę – Mickiewicz, który był uważany za zwykłego klasyka z programu szkolnego, stał się nieoczekiwanie aktualny w nowej interpretacji reżysera, trafiając w sam nerw epoki. Warszawska publiczność szczególnie mocno reagowała na wersy ze scen „Salon warszawski” i „W Wilnie” – przedstawiona w nich Warszawa początku lat 30. XIX wieku, podporządkowana carskiej Rosji, budziła skojarzenia z PRL-em, bezpośrednio zależnym od Moskwy. A kiedy wspaniały Gustaw Holoubek, grający Konrada, pojawiał się na scenie w kajdanach, publiczność dosłownie zamierała.

Każdy pokaz „Dziadów” w warszawskim Teatrze Narodowym (jak na ironię, spektakl zbiegł się w czasie z 50. rocznicą rewolucji październikowej) zamieniał się w manifestację polityczną. „Dziady” okazały się prawdziwą bombą, a władze socjalistycznej Polski postanowiły zakazać wystawiania ich. W grudniu 1967 r. Dejmek został wezwany „na dywanik” do KC, a I sekretarz PZPR Władysław Gomułka nazwał przedstawienie „nożem w plecy przyjaźni polsko-radzieckiej”. W Warszawie krążyły plotki, że „Dziady” wkrótce zostaną zdjęte z afisza, więc ludzie dosłownie szturmowali kasy teatru. Na ostatnie przedstawienie, które odbyło się 30 stycznia 1968 roku, wszystkie bilety rozeszły się w ciągu kilku tygodni. Po spektaklu ludzie bili brawo tak mocno, że tynk odpadał ze ścian. Publiczność skandowała: „Niepodległość bez cenzury!” – hasło, które według legendy napisał młody wówczas historyk i dysydent Karol Modzelewski.

Pisarze są z nami!

Ryszard Krynicki. Fot. Michał Lepecki / Forum

Ryszard Krynicki. Fot. Michał Lepecki / Forum

Zakaz wystawiania spektaklu doprowadził do spontanicznych wieców studenckich i protestów intelektualistów. W lutym studenci i pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego wystosowali protest do Sejmu. Poparli ich pisarze. Pod koniec lutego w obronie „Dziadów” i zbuntowanych studentów wystąpił warszawski oddział Związku Literatów Polskich. Na kampusie uniwersyteckim pojawiło się nowe hasło: „Pisarze są z nami!”.

8 marca 1968 r. studenci i profesorowie Uniwersytetu Warszawskiego udali się na wiec protestacyjny, który został brutalnie rozpędzony przez milicję i funkcjonariuszy SB. Wielu studentów pobito, a najbardziej niesfornych aresztowano. Wśród zatrzymanych był młody poeta Leszek Szaruga, który został przewieziony do Komendy Stołecznej Milicji w Pałacu Mostowskich, a stamtąd wysłany do więzienia na Rakowieckiej. Szaruga napisał wiersz „Miska” o swoich doświadczeniach więziennych:

Kiedy Szaruga wyszedł z więzienia, dowiedział się, że został relegowany z uczelni i zakazano mu kontynuowania studiów. Zakaz zniesiono po trzech latach, lecz poeta powrócił na macierzystą uczelnię dopiero wiele lat później – już jako profesor.

Leszek Szaruga w swoim domu, 2007. Fot. Włodzimierz Wasyluk

Leszek Szaruga w swoim domu, 2007. Fot. Włodzimierz Wasyluk

W ślad za uniwersytetem zbuntowała się również Politechnika Warszawska. Młody poeta Krzysztof Karasek, autor słynnego wiersza „Rewolucjonista spod budki z piwem”, opisał wydarzenia marcowe w poemacie prozą „Warszawianka”, w którym wspomina o Politechnice Warszawskiej:

Przez kraj przetoczyła się fala wieców i strajków studenckich. Już 12 marca studenci w Poznaniu demonstrowali w obronie wolności słowa i praw obywatelskich, a na placu Mickiewicza odbył się wiec przed pomnikiem poety. Wśród protestujących byli przyszli klasycy polskiej literatury – poeci Stanisław Barańczak i Ryszard Krynicki, reżyser filmowy i dramaturg Lech Raczak. Następnego dnia wiec w Poznaniu powtórzył się, lecz tym razem został rozpędzony przez milicję. Krynicki uwiecznił te wydarzenia w jednym ze swoich najsłynniejszych wierszy „A myśmy naprawdę nie wiedzieli…”:

Exodus Żydów z Polski

Ostatnia kolacja. Poetka Anna Frajlich z rodziną, Warszawa, 9.11.1969, zdjęcie udostępnione przez warszawską galerię "Kordegarda".

Ostatnia kolacja. Poetka Anna Frajlich z rodziną, Warszawa, 9.11.1969, zdjęcie udostępnione przez warszawską galerię „Kordegarda”.

Polskie władze szybko znalazły kozła ofiarnego, oskarżając „syjonistów” o zorganizowanie studenckich zamieszek. 11 marca prorządowa gazeta „Słowo Powszechne” w odezwie do studentów zacytowała słowa Gomułki o syjonistycznej „piątej kolumnie” deprawującej polskie społeczeństwo. Lider PZPR wypowiedział to zdanie latem 1967 r., kiedy kraje Układu Warszawskiego zerwały stosunki dyplomatyczne z Izraelem po jego zwycięstwie nad krajami arabskimi w wojnie sześciodniowej. Teraz jednak padło ono we właściwym momencie. Ksenofobiczne sformułowanie zostało podchwycone przez prasę, a w kraju rozpoczęła się nikczemna kampania antysemicka, której prawdziwym tłem była banalna walka wewnątrzpartyjna.

Władze zorganizowały zakrojoną na szeroką skalę sesję prania mózgów, organizując w całej Polsce, w fabrykach i zakładach, na uczelniach, w domach kultury i klubach wojskowych setki zebrań partyjnych i rzekomo „spontanicznych” wieców pod hasłami „Studenci do nauki, literaci do pióra, syjoniści do Syjonu!” i „Urwijmy łeb antypolskiej hydrze!”. Gazety, radio i telewizja zachłysnęły się antysemickim ujadaniem, rozpoczęły się czystki partyjne, tysiące Żydów straciło pracę, wielu – domy. Dziesiątki osób, nie mogąc znieść publicznych szykan, popełniły samobójstwo.

W wyniku obrzydliwych antysemickich prześladowań Polskę opuściło około 13 tysięcy Żydów – prawie połowa ówczesnej żydowskiej populacji kraju. Wśród nich było wielu naukowców (między innymi wybitny polski socjolog i filozof Zygmunt Bauman), aktorów, artystów i dziennikarzy.

Wyjeżdżali również pisarze. Wybitny poeta Arnold Słucki opuścił Polskę i wkrótce zmarł w Berlinie Zachodnim z powodu tęsknoty za domem i depresji. Poetka Anna Frajlich wyjechała z mężem i małym dzieckiem do Rzymu, a następnie do Nowego Jorku – gdzie od wielu lat wykłada literaturę polską na Uniwersytecie Columbia. Powieściopisarz Henryk Grynberg, aktor warszawskiego Teatru Żydowskiego, pozostał w USA po amerykańskim tournée Teatru Żydowskiego.

Kazimierz Wierzyński, 1928, zdjęcie: www.audiovis.nac.gov.pl (NAC)

Kazimierz Wierzyński, 1928, zdjęcie: http://www.audiovis.nac.gov.pl (NAC)

Inteligencja polska czuła się zawstydzona i zdezorientowana. Najdobitniej wyraził to w tamtych miesiącach poeta Kazimierz Wierzyński, który od lat 40. mieszkał na emigracji w Londynie. W 1968 r. opublikował zbiór wierszy „Czarny polonez”, poświęcony wydarzeniom marcowym w Polsce. Szczególnie silnie działał wiersz „Izrael”, który zawierał następujące strofy:

Msza za miasto Arras

Janusz Gajos, fot. Krzysztof Bieliński / Teatr Narodowy

Janusz Gajos, fot. Krzysztof Bieliński / Teatr Narodowy

Z Dworca Gdańskiego odjeżdżały z Warszawy pociągi z „marcowymi emigrantami” – dziś na budynku tego dworca widnieje pamiątkowa tablica z cytatem Henryka Grynberga: „Tu więcej zostawili niż mieli”. Dworzec znajdował się w pobliżu dawnego Umschlagplatzu, skąd w czasie okupacji niemieckiej odjeżdżały pociągi z Żydami do Treblinki – nic dziwnego, że wielu osobom wydarzenia 1968 roku kojarzyły się z Holokaustem. Pisał o tym Józef Hen w opowiadaniu

Nasuwało się również inne, nie mniej ponure skojarzenie – ze zmierzchem średniowiecza. Ten sam Grynberg porównywał „exodus z Polski” do wypędzenia Żydów z Hiszpanii w 1492 roku. A jednym z najważniejszych wydarzeń literackich tamtego czasu była metaforyczna powieść Andrzeja Szczypiorskiego „Msza za miasto Arras” (1971 r.) – o problemach moralności i władzy, o niebezpieczeństwie fanatyzmu religijnego i ideologicznego zaślepienia. Książka Szczypiorskiego opowiadała o pogromach Żydów i polowaniach na czarownice we francuskim mieście Arras w XV wieku, ale ówcześni czytelnicy odebrali ją jako dość przejrzystą aluzję do antysemityzmu polskich władz komunistycznych i ich wojny z intelektualistami. W maju 2015 roku w warszawskim Teatrze Narodowym odbyła się premiera monodramu „Msza za miasto Arras”, opartego na powieści Szczypiorskiego. Główną rolę w spektaklu zagrał wybitny polski aktor Janusz Gajos, który na konferencji prasowej przed premierą powiedział dziennikarzom: „Świat cały czas popełnia te same błędy. O tych problemach nie tylko warto, ale trzeba mówić”.

„Żydowska piosenka” Juliana Kornhausera

Julian Kornhauser, fot. Elżbieta Lempp

Julian Kornhauser, fot. Elżbieta Lempp

Trauma ’68 roku była na tyle poważna, że nie od razu polska literatura mogła o niej mówić otwarcie. Uderzającym przykładem jawnej i głębokiej rozmowy o tragediach polskich Żydów, która stała się możliwa po latach, jest cykl wierszy „Żydowska piosenka” Juliana Kornhausera z jego książki „Kamyk i cień” (1996). Kornhauser był jedną z legend polskiego drugiego obiegu lat 70. (jego zakazany przez cenzurę tom wierszy „Morderstwo” do dziś uchodzi za kultowy), był członkiem krakowskiej grupy poetyckiej „Teraz” i wraz z Adamem Zagajewskim autorem sensacyjnej książki-pamfletu „Świat nie przedstawiony”.

Cykl „Żydowska piosenka” to wiersze o Holokauście i antysemityzmie w ogóle, w tym antysemityzmie polskim. Są tu wiersze o ofiarach niemieckich obozów koncentracyjnych, o pogromie w Kielcach w 1946 roku. Wiersz „Bat” opowiada o exodusie Żydów z Polski po wydarzeniach Marca ’68. Dla Kornhausera wiersze te były próbą przezwyciężenia pewnego rodzaju językowej zapaści w mówieniu o rzeczach, które w socjalistycznej Polsce były objęte niewypowiedzianym zakazem. To także wiersze o poczuciu winy:

Muzyka rozstania: Agnieszka Osiecka & Skaldowie

Zespół Skaldowie, Opole, 1969, VII Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej, fot. Andrzej Wiernicki / Forum

Zespół Skaldowie, Opole, 1969, VII Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej, fot. Andrzej Wiernicki / Forum

Wydarzenia marca ’68 znalazły również nawet odzwierciedlenie w twórczości piosenkarskiej, w polskiej muzyce rozrywkowej i rockowej tamtych czasów. Pod wpływem wydarzeń 1968 roku poeta i piosenkarz Wojciech Młynarski oraz kompozytor Leopold Kozłowski napisali piosenkę „Tak jak malował pan Chagall”, Jonasz Kofta stworzył „Szary poemat”, a bard „Solidarności” Jacek Kaczmarski skomponował „Opowieść pewnego emigranta”.

Jednak najsłynniejszą piosenką, która oddawała tragiczne pęknięcie tamtej epoki, był utwór „W żółtych płomieniach liści”, napisany przez zespół Skaldowie do słów Agnieszki Osieckiej. Skaldowie, nazywani w latach 60. „polskimi Beach Boysami”, nagrali piosenkę „W żółtych płomieniach liści” wspólnie z popularną piosenkarką Łucją Prus. Utwór stał się natychmiastowym hitem, a dziś słusznie uważany jest za „wiecznie zielony” klasyk:

W żółtych płomieniach liści -Skaldowie , remasteringW żółtych płomieniach liści – Skaldowie, remastering

Ta miłosna ballada zawierała wiele aluzji, które były absolutnie przejrzyste dla ówczesnej polskiej publiczności. Agnieszka Osiecka napisała wiersz pod wpływem masowego exodusu polskich Żydów, z czym zgadzają się wszyscy jej biografowie. W wierszu króluje już październik: jesienią 1968 roku emigracja Żydów osiągnęła apogeum. W obrazie odlatujących ptaków poetka oddaje tragedię wygnanych z Polski jej byłych obywateli:

„Róża” dla niepokornego intelektualisty.

Magdalena Boczarska i Andrzej Seweryn w filmie Jana Kidawy-Błońskiego "Różyczka", fot. materiały dystrybutora

Magdalena Boczarska i Andrzej Seweryn w filmie Jana Kidawy-Błońskiego „Różyczka”, fot. materiały dystrybutora

Współczesny czytelnik, który chce wyobrazić sobie, jak żył opozycyjny polski pisarz i jakim próbom był poddawany w 1968 roku, a także poczuć rujnującą, a zarazem fascynującą atmosferę tamtej epoki, powinien obejrzeć film „Różyczka” w reżyserii Jana Kidawy-Błońskiego z 2010 roku – trzymający w napięciu dramat o miłości i nienawiści, wyborach moralnych i zdradzie, tragedii Żydów i Polaków. Latem 1967 roku kapitan Rożek (Robert Więckiewicz), funkcjonariusz SB, śledzi pisarza Adama Warczewskiego (Andrzej Seweryn), podejrzewając go o współpracę z zakazanym w PRL radiem Wolna Europa. Aby go zdemaskować, Rożek namawia swoją dziewczynę Kamilę (Magdalena Boczarska), aby uwiodła starszego pisarza. Zakochana w Rożku Kamila zostaje tajną agentką Służby Bezpieczeństwa o kryptonimie „Różyczka” (Kamila kocha róże) i w przededniu wydarzeń marcowych osiąga swój cel, ale sytuacja szybko wymyka się spod kontroli, doprowadzając do tragedii…

Marzec ’68 nieodwracalnie zmienił polską kulturę. Po klęsce warszawskiej inteligencji historyczny dwucentryzm polskiej literatury (Warszawa – Kraków) został zastąpiony policentryzmem, a polskie życie literackie rozpierzchło się po różnych regionach. Studencka rewolta i wynikający z niej opór wobec państwowych obrzydliwości ukształtowały i zahartowały poetyckie pokolenie, które wkrótce stało się znane jako polska Nowa Fala lub, jak się je również nazywa, Pokolenie 68. Tacy twórcy jak Barańczak, Kornhauser, Krynicki, Zagajewski czy Szaruga z pewnością byli pod wpływem również innych zmian zachodzących w tym czasie na świecie: rewolty studenckiej we Francji, ruchu antywojennego w Stanach Zjednoczonych, rewolucji seksualnej, Praskiej Wiosny i późniejszej inwazji sowieckich czołgów na Czechosłowację. Ale ich pierwszą poważną inicjacją literacką i społeczną był spontaniczny protest w obronie wolności słowa i ludzkiej godności wiosną 1968 roku. Wydarzenia marcowe w Polsce okazały się swoistym prologiem do protestów Solidarności. Ale to już zupełnie inna historia.

„Paliliśmy papierosy i kłamliwe gazety”. Marzec ’68 i literatura polska

1 odpowiedź »

  1. Zwalajac na Zydow PZPR skutecznie, bardzo skutecznie rozladowala to, czy to ”prolog do Solidarnosci czy ” ”zmiana polskiej kultury” to watpie,
    Slepawy magazynier, Jaruzelski wywindowany na Marszalka Polski” chyba bardzo zalowal ze na Zydow nie bardzo mozna bylo zwalic.

Zostaw odpowiedź

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.