W 1942 roku w warszawskim getcie pojawiła się ekipa filmowa. Nakręcony przez nią materiał odnaleziono po wojnie w niemieckim archiwum. W kadrach obserwujemy codzienne życie w getcie: Żydów umierających na ulicach i tych dobrze ubranych, którzy mijają ich z obojętnością, żebrzące dzieci i pełne restauracje, gdzie Żydzi pławią się w luksusie. W getcie nie ma muru, a wszelkie problemy wynikają z demoralizacji i bierności bogatej części mieszkańców. Taki świat próbowała pokazać ekipa filmowa. „Jak na ironię, ten zamówiony przez nazistowską Rzeszę materiał stał się po wojnie wiarygodnym świadectwem dla filmowców i dla muzeów. Służył tym, którzy starali się pokazać prawdę o tamtych wydarzeniach (…). Filmowe oszustwo popadło w zapomnienie. Czarno-białe obrazy filmu zapamiętano jako prawdę historyczną” – słyszymy komentarz na początku filmu.
Yael Hersonski konfrontuje te obrazy z relacjami świadków, którzy pamiętają getto, a niektórzy z nich – sam proces powstawania filmu. Ukazuje fałsz, ale i moc nazistowskiej propagandy. Dowiadujemy się, w jaki sposób inscenizowano różne sytuacje, angażując aktorów lub zmuszając Żydów do odgrywania nieprawdziwych scen. Dokumentalistka dotarła również do protokołów przesłuchań głównego operatora ekipy, którym był Willy Wist. Nie wiemy, co wiedział o getcie i o samym materiale. „Filmowałem, to co mi kazano” – stwierdza w zeznaniach.
Po kilku dniach zdjęcia przerwano. Film jest niedokończony, nie posiada dźwięku. Dlaczego nakręcone materiały zostały umieszczone w archiwum i nie doczekały się publicznej projekcji? „Odpowiedź na to pytanie nie była dla nas najważniejsza. Nasz cel był inny. Chodziło o umieszczenie tamtego filmu w kontekście naszego widzenia świata poprzez media. Jak bardzo ufamy obrazom, które nam się przedstawia, biorąc je za dobrą monetę. Chcieliśmy złamać zaufanie do tamtych kadrów, sprowokować widza do zastanowienia się nad tym, co dziś ogląda w telewizji. Natomiast dokumentalistom – tu mam na myśli także siebie – film podsuwa pytanie: jakie są granice manipulacji nieodłącznej od robienia filmów? Gdzie jest granica, za którą filmowanie ludzkiego cierpienia staje się pornografią?” – tłumaczył Tadeuszowi Sobolewskiemu izraelski producent Itay Ken-Tor (Niemiecka propaganda o getcie, „Gazeta Wyborcza”).
Najpierw reklama a po niecalych 6 min zaczyna sie film
http://ebd.cda.pl/620×368/2113336b
Kategorie: Uncategorized